pourlopowo ;-) leniwie...
cześć dziewczynki, co tam u Was? ja wróciłam do pracy po 2-tygodniowym urlopie i pozbierać się nie mogę. "na szczęście" roboty mam tyle, że mogę się nogami nakryć, więc w najbliższym czasie nudzić się nie będę. a poza tym... hm, waga jak zwykle 64 kg. nic się nie rusza, chociaż ćwiczę regularnie. i się wkurzam, bo w zeszłym roku jakoś ładnie i szybko mi poszło zrzucenie 5 kg. z tym, że ćwiczyłam bardzo intensywnie. może czas do tego wrócić? ile czasu poświęcacie na ćwiczenia? ja w tej chwili ograniczam się do 40 min: albo jeżdżę na rowerku stacjonarnym albo maszeruje w szybkim tempie - nie mam za dużo czasu, bo mój 5 letni synek też potrzebuje chwili ze mną. może spróbuje to wydłużyć do 60 min. i jak się uda 2 razy w tygodniu intensywny aerobik z płyty. co o tym myślicie?
wczoraj opuściłam gardę, ale dziś znów walcze
kurde... właśnie zobaczyłam to co napisałam "znów walczę". wkurza mnie to, że muszę walczyć i się pilnować każdego dnia, bo jak tylko odrobinę sobie popuszczę to zaraz znowu odpływam. jak już napisałam w tytule wczoraj trochę odpuściłam: tzn. wracając z mężem i synkiem z cyrku zjadłam trochę popcornu i loda śmietankowego. kiedy wróciliśmy do domu doszły do tego dwa kawałki ciasta - szarlota własnej roboty i kanapki - dwie z jajkiem na twardo i majonezem. no i piwko późnym wieczorem. i co? dziś waga tragiczna - 64,7. jestem wkurzona. chociaż plus daje sobie za ćwiczenia, których nie odpuściłam. ale wymarzona waga jest tak daleko... mam kryzys. albo/i doła przed @. mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. pocieszam się że już tylko 2 dni i dwutygodniowy urlop!!!!!!!!!!!!! obym tylko nie popłynęła.miłego dnia dziewczynki, pozdrawiam
jedzenie-nie jedzenie
kurde, ale dzisiaj mi się ssanie włączyło. i jak to jest? wczoraj wcale mi się jeść nie chciało - ledwo trzy posiłki w siebie wmusiłam. a dziś ssanie - potężne. póki co ratuje się kisielkiem z torebki i barszczem czerwonym, ale ciężko jest. jak dotrę do domku trzeba będzie warzywami się dopchać i poćwiczyć. i lulu, żeby do lodówki się nie podłączyć.ech, ta dieta. a może to hormony? co myślicie?
waga a samopoczucie
cześć dziewczynki! co u Was dobrego? ja jestem po jednym dniu masakrycznego zatrucia (było tak źle, że moja aktywność w niedzielę ograniczyła się do miejsc: łóżko - łazienka). ale za to wczoraj... waga była bardzo łaskawa (62,4 kg - wiem, wiem to z powodu odwodnienia) co skłoniło mnie do pójścia na zakupy. no i poszalałam kupiłam 2 pary spodni i suuuuper torbę w Reserved. wydałam kupę kasy, ale warto było. w tych spodniach nie mam boczków - które wypływają w niskich biodrówkach. no i dziś szczęśliwa, w nowych ciuchach pobiegłam do pracy. jeśli chodzi o jedzenie i ćwiczenia, to jest ok. trzymam się planu posiłków i zaczynam się wciągać w regularne ćwiczonka. jest dobrze. a jak mam dołek - galaretka pomarańczowa lub mała miseczka budyniu - czynią cuda. miłego dnia!!!!
ma nowy plan!
i tak czytam i czytam Wasze pamiętniki i nagle ... bum! mam pomysł na siebie, na dietę, na nowe życie i szczuplejszą siebie! jaki jest plan? 4 posiłki dziennie: 6.00 - owsianka, 10.00 - 2 kanapki (zdrowy chlebek lub ryżowy lub chrupki) + pomidorek lub ogórek, 14.00 - owoce + jogurt (ewentualnie kefir, maślanka,serek), 18.00 - warzywa + mięso. no i minimum 40 min. ćwiczeń. taaaak - teraz tylko wytrwać w postanowieniach!dzięki dziewczynki za inspiracje!
pokonana...
cześć dziewczyny!co u Was dobrego? ja niestety wczoraj poległam jeśli chodzi o dietę - włączył mi się taki ssacz, że nie mogłam przestać jeść. i pochłonęłam: owsiankę, duży naturalny jogurt, jabłko, 5 śliwek, małe udko smażone w foli, mamusinego gołąbka, trochę fasolki szparagowej (mała miseczka) a potem..... 2 kromki chleba słonecznikowego ze schabem, 4 łyżki nutelii, 2 garstki czipsów i 6 ciastek owsianych (przeklęty Lidl je oferuje grrrrrrr) nie wiem co się dzieje? mam wrażenie, że jak zaczynam ćwiczyć regularnie, to i jeść muszę więcej. a czytając Wasze pamiętniki i tak dochodzę do wniosku że za dużo jem. Jedyny plus jest taki, że mnie dziś rano musiałam gnać do kibelka - po tych ciasteczkach tak mam hihi. ale dumna z siebie nie jestem. mały plusik mogę postawić sobie za utrzymywanie ćwiczeń, bo od poniedziałku dzielnie 40 min. ruszam pupkę i ćwiczę. może będzie lepiej - mam nadzieję, że regularne ćwiczenia mnie zmobilizują, bo zacznę widzieć malutkie efekty i to mnie zmotywuje do diety MŻ. pozdrawiam Was wszystkie i trzymam za Was kciuki - damy radę!!!pa
więcej ruchuuu!!!!!!!!!!!!!
No i znów to samo czyli 1 kg więcej... kurka, a już było nieźle. muszę zacząć się ruszać, ale jakoś brak mi energii. po pracy jestem jestem po prostu padnięta i na nic nie mam siły. jedyne pocieszenie w tym, że wczoraj mniej jadłam. no i opanowałam wieczorne podjadanie - skończyło się na bobie jedzonym razem z mężem. jeśli będę dalej tak trzymać - może uda mi się schudnąć. tylko - tak na stałe... dziś rano wkładając spodnie myślałam o tym, że niedługo na stałe zrobi się zimno i trzeba będzie odkryć boczki. a to niezbyt dobrze wygląda. więc motywacja jest. oby tak dalej. a! jeszcze moje menu: śniadanie: owsianka + kawka, II śniadanie: winogrona, lunch: kanapka z pieczonym przez mamunie schabikiem, obiadokolacja: zupka kalafiorowa
olśnienie
dziś rano mnie olśniło - mam strasznie życzeniowe podejście do mojego odchudzania. Tzn. chciałabym schudnąć nic nie robiąc: ćwiczyć mi się nie chce, codziennie jem za dużo i wieczorem mam wielki brzuch, energia jest u mnie na poziomie -10. a mimo to chciałabym żeby waga spadała. codziennie się ważę i to sprawdzam, a tu guzik. boże, jestem beznadziejna. ale dziś znów spróbuje. mój plan - zero podjadania, ćwiczenia po powrocie z pracy i duuuuużo wody!
nowa...
hej dziewczyny! chciałabym schudnąć - mam nadzieję, że zarejestrowanie się na tym portalu zmobilizuje mnie do walki o szczupłą i szczęśliwą siebie. pozdrawiam