Pamiętnik odchudzania użytkownika:
am1980

kobieta, 44 lat, Wolbrom

167 cm, 87.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Siedzę sobie w pracy i popijam zieloną herbatę...mogę, bo mam czas, a to z powodu awarii skrzynki pocztowej, która trwa od wczoraj, a ja dzięki temu mam trochę luzu. Prawdę powiedziawszy to myślałam, że w styczniu umrę z nudów w pracy, a tu nic z tych rzeczy, gdyby nie ta awaria to pewnie nie miałabym czasu na czynienie tego wpisu...no cóż, podobno nie ma tego złego...

Tak jak w tytule, dzisiaj jest 18 stycznia, a to oznacza, że mam równo dwa miesiące na przygotowanie się do półmaratonu, oznacza to też, że jestem w czarnej du...pie, ale o tym pisałam już ostatnio. W całym styczniu cała moja aktywność jaką zaliczyłam to 10 km biegu 1 - go stycznia, nie liczę oczywiście permanentnego sprzątania w trakcie remontu... A propos,  właśnie wczoraj zakończyłam sprzątanie po remoncie, przynajmniej to pierwsze, generalne... od razu lepiej się czuję psychicznie, mam jeszcze do ogarnięcie szafę z ubraniami, prasowanie, którego nie robiłam już od miesiąca, ale to nie spędza mi snu z powiek... Ciekawa jestem mojej kondycji, mam ochotę się dzisiaj przebiec, a jeżeli to się nie uda to zrobię jakiś trening Chodakowskiej. Teraz już nie mam co biadolić, że nie mam miejsca, że wszędzie kurz, który pewnie będzie jeszcze wychodził i żył swoim życiem. Pora się ogarnąć, pora zadbać o siebie, pora wziąć się za porządny trening bez wymówek... Dwa miesiące to wbrew pozorom nie tak mało czasu... Oczywiście oprócz przygotowania do półmaratonu moim celem jest zrzucenie 5 kg, tak przy okazji, mam nadzieję, że uda mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Na chwilę obecną nie wiem ile ważę, ale nie wydaje mi się, żebym przytyła...a może mi się tylko wydaje...

Znalezione obrazy dla zapytania ćwiczenia kalorie

15 stycznia 2018 , Komentarze (14)

Jak ja się cieszę... co prawda w mieszkaniu mam wszechobecny kurz i bałagan...ale jutro mają jeszcze montować nowe drzwi w pokojach. Jedyne z czego jestem niezadowolona to, niestety nic nie wyszło z przeróbki łazienki i musieliśmy anulować zamówienie na moją wymarzoną szafkę łazienkową...

Znalezione obrazy dla zapytania szafka pod umywalkę cersanit 70 metropolitan

...dokładnie taka, tylko że moja miała być biała, laminowana. Gdy zaczęliśmy demontować starą umywalkę okazało się jednak, że to nie taka prosta, łatwa i przyjemna sprawa na jaką początkowo wyglądała... w każdym bądź razie łzy stanęły mi w oczach. Oczywiście jest to wykonalne, ale trzeba by zrobić niezłą rozpierduchę, a na to nie mieliśmy już czasu, ani ochoty, ani pieniędzy...choć pewnie te ostatnie by się znalazły gdyby trzeba było... pogodziłam się z tym... w zamian za to dostanę inną, wolno stojącą, ale musi mieć szufladę na kosmetyki. No cóż dzięki temu zaoszczędziliśmy sporo pieniędzy i obyło się bez pożyczek, co bardzo mnie cieszy, bo teraz możemy spokojnie oszczędzać na wymarzony urlop...gdzieś tam... Oczywiście muszę dokupić kilka rzeczy jak choćby dywaniki do sypialni, firanki do salonu, chciałam też wymienić ręczniki i poduszki, ale tak sobie myślę, że może ktoś spełni moje życzenia w ramach prezentów parapetówkowych...

Dzisiaj muszę się zabrać za generalne porządki, bo muszę zajrzeć do każdej szafki. Wczoraj miałam ambitny plan sprzątania, ale mąż skutecznie wybił mi go z głowy i znalazł dużo przyjemniejsze zajęcie... nie opierałam się...

Tęsknie za bieganiem, dzisiaj walczę z chęcią wyjścia po pracy na trening, a potrzebą uporządkowania przestrzeni wokół mnie... źle mi się funkcjonuje w tym kurzu i chyba zdrowy rozsądek wygra z pragnieniem. Poza tym dostałam dzisiaj @, choć powinnam dopiero w czwartek...Wiem też że kiedy będzie panował porządek wokół mnie to na spokojnie będę mogła skupić się na treningu i na diecie. Choć moje ciało bardzo potrzebuje ruchu...mój kręgosłup tęskni za średniowiecznymi torturami...łamaniem kołem lub rozciąganiem...

Znalezione obrazy dla zapytania średniowieczne rozciąganie

Oczywiście pisze to pół serio, ale kręgosłup faktycznie mi nawala, bo drętwieją mi ręce, w nocy szczególnie... to od noszenia ciężarów, itp... więc pewnie dzisiaj nie pobiegam, choć pogoda jest idealna, ale może chociaż porozciągam się na piłce...

Znalezione obrazy dla zapytania rozciąganie kręgosłupa na piłce

...tylko trzeba ją znowu na pompować...

Potrzebuję poświęcić trochę czasu dla siebie, wrócić do starych, dobrych nawyków, zadbać o siebie nie tylko wewnętrznie, ale i zewnętrznie... 

Ale od 18-go stycznia ruszam na 100%...bo to będzie oznaczało, ze zostało mi dwa miesiące do półmaratonu, a ja własnie tam...

Znalezione obrazy dla zapytania czarna dupa

8 stycznia 2018 , Komentarze (16)

Święto nie święto...nie mogłam sobie pozwolić na bezczynne leniuchowanie w weekend. I nie, nie mam na myśli aktywności sportowej...niestety(szloch), ale wszechobecne porządki. Ja oczywiście dalej w temacie remontu, ale odzyskałam sypialnię, prawie w całości salon i mój pokoik gospodarczy (jak ja to nazywam). Teraz jeszcze przedpokój i mała przeróbka łazienki, choć czekam na szafkę do łazienki z umywalką...wiecie co...to było chyba największe moje marzenie..mieć szafkę z szufladkami na kosmetyki pod umywalką, mój mąż cały czas twierdził, że się u nas nie da, że tamto i owamto...a jak się okazało, że jednak się da, to cena owej szafki z umywalka trochę wyrwała mnie z butów...1600 zł. Szafka "70" bo taka idealnie pasuje do naszej wnęki, jedna jedyna jaką udało nam się znaleźć w takim rozmiarze. Oczywiście nawet "80" są dużo tańsze, bo typowe, a ta franca taka droga. Nie ukrywam że szkoda było mi pieniędzy, bo niestety kasa na remont topnieje w zastraszającym tempie i ciągle brakuje. Ale jak opowiedziałam o tej szafce moim rodzicom...mój kochany tatuś wyjął 2000 zł i mówi...masz kup sobie... No i kupiliśmy, jeszcze w starym roku...a na drugi dzień dzwoni pan i mówi, że całość będzie dostępna za dwa tygodnie...no szlak mnie trafi:<...a na stronie internetowej cały czas jest informacja, że towar dostępny 24 godz... mam nadzieję, że dotrze to w tym tygodniu, bo w przeciwnym razie znowu będę funkcjonować w rozwalonej łazience... W każdym bądź razie w sobotę co prawda nie ćwiczyłam i nie biegałam, ale naprawdę ciężko pracowałam i wieczorem padałam ze zmęczenia. Nie ukrywam, że w niedzielę błysnęła mi myśl, żeby iść pobiegać, ale pogoda sprowadziła mnie na ziemię, a konkretnie padający deszcz. Tyle w temacie remontu...

Niestety wczoraj mimo mojego detoksu cukrowego wpadało co nie co...(ciasteczka)(tort)(donut) z umiarem, ale jednak... poza tym byłam tak zmęczona po sobotnich porządkach, że nawet obiadu nie jadłam...bo go najzwyczajniej w świecie nie ugotowałam... na szczęście mój mąż z tych, których to nie wzrusza...jak obiad jest to fajnie, a jak nie ma to nie ma i nie robi nigdy z tego powodu problemu... Dlatego nawet zimą mogłam sobie pozwolić na bieganie zaraz po pracy bez szykowania obiadu, bo dla mojego męża ważniejsze było to, żebym ja mogła sobie pobiegać niż to żeby on miał pełny żołądek...kocham go za to...

Nie spinam się w temacie treningów przed półmaratonem, niczemu dobremu to nie służy, stresuje się tylko, że nie mam jak i gdzie ćwiczyć z powodu remontu. Nic mi to nie da poza dodatkowym stresem, a więc oficjalnie ogłaszam, że do końca tego tygodnia daję sobie dyspensę na treningi, a raczej ich brak. Diety też nie do końca umiem ogarnąć przez ten rozgardiasz wokół mnie, więc też się nie spinam, ale jem racjonalnie. Ze słodkościami toczę permanentną walkę i nie chodzi o to, że mam jakąś straszna ochotę na słodkie, bo tak nie jest, choć w sobotę takową miałam i zżarłam łyżeczkę pasty tahini z kakao żeby ją zaspokoić...było pyszne...

Znalezione obrazy dla zapytania tahini z kakao

Generalnie jednak nie odczuwam potrzeby jedzenia słodyczy, jest to raczej wynikiem tego, że jem dla towarzystwa, bo ktoś mnie poczęstuje, bo do kawy, bo u rodziców. Jak nie jem słodyczy to nie jem i mnie nie ciągnie i dobrze mi z tym. Czuję wtedy, że mam władze i kontrolę nad swoim ciałem i życiem... i o to chodzi! A tak wychodzi, że mam słabą silną wolę i nie umiem odmawiać...po prostu jestem mało asertywna...o tak...mam nad czym pracować!

Podobny obraz


4 stycznia 2018 , Komentarze (12)

Nie lubię stycznia, ten miesiąc jest dla mnie jakiś taki nieżyciowy zupełnie...ale to nie tak, że ten styczeń 2018, tylko co roku nie lubię tego miesiąca. Tak naprawdę życie dla mnie zaczyna się od marca, czuć już wtedy wiosnę i dzień dłuższy i słońca więcej. Choć teraz jak spojrzeć za okno, a nie wiedzieć że to styczeń to można by pomyśleć, że faktycznie już marzec...zero śniegu, słońce świeci, 10 st na termometrze...idealne warunki do biegania, ale nie dla mnie... u mnie cały czas remont, to już 4 tydzień i muszę stwierdzić, że dzielnie go znoszę. Niestety odzyskany salon zamienił się w przechowalnie gratów z dwóch pozostałych pokoi, a nawet korytarza a do tego my w tym wszystkim musimy jeszcze spać. Więc moje plany o tym, że jak odzyskam salon to i miejsce do ćwiczeń nie mają nic wspólnego z rzeczywistością... to co posprzątałam w salonie jest już dawno nie aktualne i muszę sprzątać od nowa. Jest duża szansa na to, że jak wrócę dzisiaj do domu malowanie będzie skończone i panele będą położone chociaż w jednym pokoju i będę mogła ogarniać otaczającą mnie rzeczywistość od nowa. Wracam z pracy i wynoszę śmieci, wyrzucam zdemontowane stare graty, odkurzam i myję moją starą podłogę, choćby po to żeby kurz się nie unosił, nawet w łazience jest brudno i nie jest to na chwilę obecną miejsce, w którym mogłabym się zrelaksować, ubieram na siebie to co akurat uda mi się wyciągnąć z szafy... I przychodzi kolejny dzień i od początku to samo...ale nie ma co narzekać, jest coraz lepiej i będzie coraz lepiej, musi być...

Chyba na chwile obecną nie jestem fit ani vit...chciałabym już móc wrócić do mojego stałego rytmu dnia...nie objadam się broń Boże, porzuciłam słodycze wszelakiego rodzaju, no może oprócz miodu, ale i to sporadycznie. Chciałabym móc zrobić peeling, nałożyć maseczkę i zrelaksować się chwilę, a w bałaganie nie potrafię... ale na samą myśl, że to wszystko przede mną już się cieszę...

Podobny obraz

28 grudnia 2017 , Komentarze (16)

Remont trwa, a mój salon wygląda przecudnie. Nie żebym się chciała chwalić, ale wczoraj jak wróciłam z pracy to mało nie padłam z wrażenia, bo efekt, choć jeszcze nie dokończony, przerósł moje najśmielsze wyobrażenia...jednym słowem jestem zachwycona... kupiliśmy już do salonu stół rozkładany, duży i piękny z czterema krzesłami... w końcu będziemy mogli przyjmować gości przy stole, stolik kawowy też już zamówiony, ale dotrze dopiero za ok 2 tygodnie.

W pracy nudy...z resztą produkcja w moim zakładzie pracy stanęła i ruszy dopiero 8-go stycznia. Ja chwilowo też mam luz, dlatego na spokojnie czynię wpis, ale po nowym roku będę miała trochę więcej pracy, z reszta jak co miesiąc kiedy jeden miesiąc się kończy a drugi zaczyna... Jutro biorę urlop, żeby na spokojnie móc meblować mój nowy piękny salon, sprzątać i myć okna... ha ha ha... wszyscy myli okna przed świętami, a ja po... prawdę powiedziawszy to nie jestem zwolenniczką sprzątania na specjalne okazje, lubię porządek, lubię zapach czystości i mimo, że moje mieszkanie do tej pory wyglądało dość skromnie to zawsze starałam się, żeby było czysto. No ale teraz to się zacznie...sprzątanie w moim nowym wyremontowanym mieszkaniu to będzie sama przyjemność... nawet nie wyobrażacie sobie jak mnie to cieszy, bo w końcu mieszkanie będzie urządzone po naszemu... biała cegła na ścianach, podwieszane lampki sufitowe, jasne podłogi... bardzo Was przepraszam, że tak się tym jaram, ale naprawdę jestem zachwycona tym co się jawi moim oczom... ale do końca remontu jeszcze co najmniej dwa tygodnie...

A bieganie...no cóż... udało mi się pobiegać w święta... w sumie ponad 26 km zrobiłam, z tym, że zdecydowanie lepiej biegało mi się w pierwszy dzień świąt... 10 km i 58 min to chyba nieźle przy mojej obecnej aktywności, w drugi dzień mimo słonecznej pogodny mocno wiało i już samo to powodowało, że nie biegało się fajnie, ale dałam radę...trochę wolniej... jednak wieczorem czułam się mocno zmęczona, w domu wiadomo nadal nie mam miejsca do ćwiczeń, ale teraz to myślę, że jest to kwestia 1-2 dni... brakuje mi tego...bieganie bieganiem, ale moje ciało potrzebuje rozciągania...

Poza tym wszystko po staremu, choć chciałabym już mieć głowę na tyle spokojną, żeby móc zacząć przygotowywać się do półmaratonu... no nie mogę tego odwlekać w nieskończoność...

Pora też poczynić postanowienia noworoczne...wiem, że to głupie, ale mnie to ciągle nakręca do działania... ale to temat na osobny wpis...

Podobny obraz

18 grudnia 2017 , Komentarze (13)

...który odbędzie się 18 marca 2018 roku w Krakowie. A więc przygotowania czas zacząć... Po wczorajszym biegu stwierdzam, że źle nie jest i to mimo ponad trzytygodniowej przerwy w bieganiu. 10 km zrobiłam w czasie 58,42 min, a 12,9 km w czasie 1,16,47 ...źle nie jest, ale nie na tyle dobrze, żebym mogła na chwilę obecna liczyć na pokonanie dystansu 21 km w czasie 2 godz. Nie wiem czemu, ale cały czas jestem pełna optymizmu i wierzę, że mimo wszystko tego dokonam. Trzy miesiące to jednak sporo czasu. W sobotę widziałam nawet kawałek trasy, którą będę biegła... no jaram się tym bardzo i przepraszam za mój monotematyzm, ale mam w sobie tyle energii i optymizmu, że najchętniej już dzisiaj bym przebiegła ten półmaraton. Wiem też, że w dniu startu będę przeklinała samą siebie, że wpadłam na ten durny pomysł, ale jeśli nie będę sobie stawiała nowych celów, to będę stała w miejscu i nie zrobię żadnego progresu...

Jest spora szansa, że do końca tygodnia odzyskam salon i tym samym miejsce do ćwiczeń, bo raczej możliwości biegania w tygodniu nie będę miała...najwcześniej w sobotę, a energia mnie roznosi...choć w domu mam cały czas co ogarniać i co robić.

Remont mnie nie stresuje w ogóle... może dlatego, że robi mi go mój brat i nie drażni mnie, że siedzi mi obcy człowiek w domu. A przynajmniej jestem pewna, że solidnie będę miała wszystko zrobione. Poza tym gdybym nie miała znajomości, to na remont mieszkania pewnie mogłabym liczyć przy dobrych wiatrach dopiero w drugiej połowie przyszłego roku. Wiem też, że koszty tego remontu będą większe niż planowaliśmy, bo początkowo miał to być remont kosmetyczny, a teraz wychodzi na to, że skoro jedno robimy to trzeba zrobić też i drugie. Początkowo mieliśmy zmienić podłogę tylko w przedpokoju,a teraz już w całym mieszkaniu... i tak cały czas... łazienki  mieliśmy w ogóle nie ruszać, a okazało się że skoro już i tak mamy rozwalone mieszkanie to trzeba zrobić wszystko co się da za jednym zamachem... Ja i tak zrobiłam się wyjątkowo oszczędna i nie kupuje żadnych ubrań i żadnych zbędnych kosmetyków...jedynie kupiłam w tym miesiącu dwie pary butów, ale wierzcie mi mogłam się powstrzymać...ale to buty na wiosnę i lato... z przeceny i to sporej, więc stwierdziłam, że skoro i tak będę musiała coś kupić, to teraz przynajmniej trochę zaoszczędzę. Znalazłam jeszcze jedne piękne sandały, na widok których oszalałam i wiem, że je mieć muszę, ale najwcześniej kupię je w styczniu po wypłacie... wiadomo kasy brak...

Musze sobie też wymyślić jakiś super prezent w nagrodę po przebiegnięciu półmaratonu, jako dodatkową motywację, a co...

Podobny obraz

14 grudnia 2017 , Komentarze (15)

... remont powoli do przodu i jest duża szansa na to, że w przyszłym tygodniu będę miała zrobiony chociaż salon w całości...

Źle mi natomiast z tym, że nie ćwiczę, nie biegam...w domu wiadomo nie ma gdzie, a czasu na bieganie też nie bardzo mam jak wygospodarować, bo cały czas coś trzeba ogarniać, a nawet nie wiem czy strój do biegania wiem gdzie jest...ale nie ma co biadolić... w weekend bez względu na pogodę idę biegać, choćby nie wiem co się działo. Przez ten bezruch czuje się psychicznie źle, fizycznie czuję się źle, czuję się gruba i brzydka i bardzo chciałabym coś ze sobą zrobić, pomijam już fakt, że moje przygotowania do półmaratonu są chwilowo odłożone w niebyt. Ale nie wymiękam, opłata startowa zrobiona i po nowy roku na pewno jakoś to wszystko ogarnę, bo ciągle mnie to jara, mam nadzieje, ze pozostanie tak już do samego startu, choć jak sobie o nim myślę to już czuję lekka adrenalinę i strach, a nie chce wiedzieć co będzie w dniu startu...

Dzisiaj w planach wyrywanie futryn, więc chyba najgorsza robota i już na samą myśl cieszę się, że jestem w pracy, nie minie mnie jednak sprzątanie po...

Nie gniewajcie się, że mało komentuję Wasze wpisy, ale wierzcie mi czytam każdy na bieżąco...w pracy... także 3majcie się kochane!!!

Znalezione obrazy dla zapytania remont kobieta

Ps. to nie o mnie, bo ja póki co jestem bardzo zadowolona...

5 grudnia 2017 , Komentarze (23)

...wczoraj się odezwał i męczył, szczególnie wieczorem, po obiedzie, który nie był zbyt obfity, bo tylko zupa pomidorowa, ale nie nie...nie na rosole z wczoraj.... Wiem, że jak raz sobie pofolguje to popłynę siną w dal..dlatego go ujarzmiłam. Wiem też, że nie mogę trzymać w domu żadnych przekąsek, wafelków, krakersów, paluszków...bo obawiam się, że mogłyby ze mną wygrać, a tak to póki co ja jestem górą.

Bardzo zależy mi żeby pozbyć się chociaż 2 kg w grudniu, dlatego dzisiaj też trzymam głód pod kontrolą.

Niestety zaczynają mi dokuczać bóle karku, pleców i łopatek...to od bezruchu i siedzenia przy biurku. W zeszłym roku miałam to samo, zima u mnie w pracy oznacza dużo mniej zajęć...nie żebym narzekała, ale przez to spędzam też dużo więcej czasu siedząc, a teraz kiedy ciągle łapię jakieś infekcje, zmuszona jestem dodatkowo do rezygnacji ze sportu. Chyba będę musiała rozwiną dzisiaj matę i chociaż trochę porozciągać ciało i kręgosłup.

A póki nie mogę biegać zaciskam pasa i dbam o dietę!!!

3majcie się ciepło i nie dajcie choróbskom...

Znalezione obrazy dla zapytania dieta kobieta

4 grudnia 2017 , Komentarze (11)

Przyjemnie było w piątek zostać w domu, leżeć w łóżeczku i w końcu skończyć czytać książkę..."Pierwszy śnieg" Jo Nesbo...

Samopoczucie o niebo lepsze niż wczoraj czy przedwczoraj, mam jeszcze zatkany nos, ale  mogę funkcjonować i spać, z czym miałam problemy przez kilka ostatnich dni. Odpuszczę też jeszcze ćwiczenia, z resztą muszę przygotować mieszkanie do remontu...spakować co się da spakować, może coś w ogóle wynieść z domu...tylko gdzie...chyba do rodziców, z resztą spakowałam już wszystkie moje przyrządy do ćwiczeń i maty, został jeszcze tylko orbitrek na wierzchu, ale mało prawdopodobne żebym go użyła w tym tygodniu, w następnym to  już w ogóle muszę zapomnieć o ćwiczeniach...oj nie pasuje mi to, ale trudno jakoś przeżyję...mam za to zamiar schudnąć w tym czasie...

Dobrym aspektem mojej choroby jest permanentny brak apetytu i to mi się podoba...praktycznie od piątku do niedzieli zjadłam tyle co normalnie zjadłabym w jeden dzień. Staram się po przestawiać moje klepki w głowie i utrzymać ten stan jak najdłużej się da, bo bardzo podoba mi się stan kiedy nie jem i nie czuję głodu...nie wiem na czym ten fenomen polega...przypuszczam, że waga w tym czasie trochę spadła, ale nie wchodziłam na nią i nie jaram się tym, zobaczymy co pokaże w sobotę. Poza tym od momentu kiedy podjęłam decyzje o starcie w półmaratonie rezygnacja ze słodyczy i trzymanie diety przychodzi mi dużo łatwiej. Mam konkretny cel i motywację i to ogromną,  wiem też, że jak będę lżejsza to i lepiej mi się biegać będzie. Naprawdę liczę na co najmniej 5 kg mniej do marca. Przyznam się wam też szczerze, że tym biegiem  mam ochotę trochę utrzeć nosa mojemu mężowi, który co prawda każdego dnia powtarza mi, że jestem wspaniała i cudowna i że taki bieg to dla mnie pikuś, ale ja chcę mu udowodnić nie tylko, że dam radę to zrobić, ale że zrobię to w czasie poniżej 2 godz., że schudnę do tego czasu i będę super laska i że mimo zbliżającej się czterdziestki jestem zgrabna, jestem wysportowana i że nie jeden facet może się za mną obejrzeć... a co!!!

Podobny obraz

1 grudnia 2017 , Komentarze (19)

Postanowiłam dzisiaj zrobić sobie wolne...Boże jakie to fajne uczucie....leżeć w łóżku i nic nie musieć...

Noc miałam słabą, więc chyba zrobię sobie drzemkę, bo rano jak próbowałam usnąć to zaczęli odśnieżać chodniki...ale to tak szurali tymi łopatami jakby już drogi przejścia nie było...a co ciekawe odśnieżają tak ostro tyko przed moim blokiem...bo...bo mieszka w nim prezes spółdzielni mieszkaniowej. Jestem przekonana, ze jeśli w nocy spadnie odrobina śniegu to jutro od 6-ej będzie powtórka z rozrywki...broń Boże żeby można było pospać w sobotę trochę dłużej z racji tego, że człowiek ma wolny dzień. Istny "Dzień Świra"... kto oglądał ten wie o czym mówię...

Stanęłam dzisiaj na wadze i jest nieźle...przynajmniej jest lepiej o jakieś 2 kg niż się spodziewałam... mam malusieńką nadwagę, ale to bardzo malusieńką... jak dobrze pójdzie zgodnie z założeniami to powinnam się jej pozbyć w grudniu i to z nawiązką...

Miałam też koszmarny sen, w którym śniłam, że zjadłam 4 kostki mlecznej czekolady...i koszmar nie polegał na tym, że w ogóle zjadłam tą czekoladę i że 4 kostki, bo to niewiele...ale, że ja w ogóle miałam przestać jeść słodycze...i że cały proces będę musiała zaczynać od początku...na szczęście to był tylko zły sen... od tygodnia nie zjadłam nic słodkiego i nie podjadam i co ciekawe nie czuję głodu i dobrze mi z tym. Mam nadzieję, że detoks cukrowy wypadnie pomyślnie...nie wyznaczam sobie określonego celu, po prostu chce się nauczyć mieć władzę nad tym. Nie ma ani jednej dobrej rzeczy wynikającej ze spożywania cukru, dlatego chce go unikać jak najdłużej się da, ale ile to będzie to się okaże. Tak naprawdę nigdy nie byłam uzależniona od słodyczy, nigdy nie miałam tak, że codziennie musiałam zjeść coś słodkiego co nie znaczy że nie zdarzyło mi się pochłonąć na jedno posiedzenie całej tabliczki czekolady. 

W listopadzie przebiegłam 132 km i to by było na tyle z mojej aktywności...spacerów nie liczę... okazało się też wczoraj, że remont nie zacznie się w styczniu jak planowaliśmy, tylko za tydzień, przypuszczam, że ktoś inny przełożył remont po nowym roku, żeby na święta nie rozgrzebywać mieszkania... ale my nie mamy nic...drzwi wejściowe jak również pokojowe będą dopiero ok 10-go stycznia. Choć zmiana drzwi to akurat ostatni etap remontu,,,musimy kupić panele, tynki i farby...myślałam, że mamy jeszcze trochę czasu... Z drugiej strony cieszę się, będę miała to z głowy. Pasuje mi to też ze względu na moje przygotowania do półmaratonu, bo po nowym roku to będę miała tylko 2,5 miesiąca na przygotowanie się...

Planowałam w grudniu przebiec 200 km, ale w tej sytuacji jak przebiegnę 100 km to będzie super, codziennie 20 minut hula hop (to jest realne) i zrzucić 2 kg...

Znalezione obrazy dla zapytania kobieta odchudzanie śmieszne

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.