Przyjemnie było w piątek zostać w domu, leżeć w łóżeczku i w końcu skończyć czytać książkę..."Pierwszy śnieg" Jo Nesbo...
Samopoczucie o niebo lepsze niż wczoraj czy przedwczoraj, mam jeszcze zatkany nos, ale mogę funkcjonować i spać, z czym miałam problemy przez kilka ostatnich dni. Odpuszczę też jeszcze ćwiczenia, z resztą muszę przygotować mieszkanie do remontu...spakować co się da spakować, może coś w ogóle wynieść z domu...tylko gdzie...chyba do rodziców, z resztą spakowałam już wszystkie moje przyrządy do ćwiczeń i maty, został jeszcze tylko orbitrek na wierzchu, ale mało prawdopodobne żebym go użyła w tym tygodniu, w następnym to już w ogóle muszę zapomnieć o ćwiczeniach...oj nie pasuje mi to, ale trudno jakoś przeżyję...mam za to zamiar schudnąć w tym czasie...
Dobrym aspektem mojej choroby jest permanentny brak apetytu i to mi się podoba...praktycznie od piątku do niedzieli zjadłam tyle co normalnie zjadłabym w jeden dzień. Staram się po przestawiać moje klepki w głowie i utrzymać ten stan jak najdłużej się da, bo bardzo podoba mi się stan kiedy nie jem i nie czuję głodu...nie wiem na czym ten fenomen polega...przypuszczam, że waga w tym czasie trochę spadła, ale nie wchodziłam na nią i nie jaram się tym, zobaczymy co pokaże w sobotę. Poza tym od momentu kiedy podjęłam decyzje o starcie w półmaratonie rezygnacja ze słodyczy i trzymanie diety przychodzi mi dużo łatwiej. Mam konkretny cel i motywację i to ogromną, wiem też, że jak będę lżejsza to i lepiej mi się biegać będzie. Naprawdę liczę na co najmniej 5 kg mniej do marca. Przyznam się wam też szczerze, że tym biegiem mam ochotę trochę utrzeć nosa mojemu mężowi, który co prawda każdego dnia powtarza mi, że jestem wspaniała i cudowna i że taki bieg to dla mnie pikuś, ale ja chcę mu udowodnić nie tylko, że dam radę to zrobić, ale że zrobię to w czasie poniżej 2 godz., że schudnę do tego czasu i będę super laska i że mimo zbliżającej się czterdziestki jestem zgrabna, jestem wysportowana i że nie jeden facet może się za mną obejrzeć... a co!!!
Nocka23
7 grudnia 2017, 08:33remont to dramat ale trzeba czasami go zrobić :) To kapitalnie że tak Cię motywuje ten półmaraton , trenuj , jedź zdrowo a pobiegniesz jak strzała :) Pozdrawiam
am1980
7 grudnia 2017, 08:38Wiem, że remont to dramat, bo jestem raptem po remoncie kuchni, a ciągło się to z miesiąc, bo ciągle coś...po nowym roku ruszam z kopyta i biorę się ostro za treningi i przygotowania do półmaratonu, masz rację bardzo mnie to nakręca, mam taka motywację, trzymam się w ryzach, nie ciągnie mnie do żadnych zakazanych rzeczy...
agacina81
4 grudnia 2017, 20:46Remont, zaraz i ja bede miala
am1980
5 grudnia 2017, 11:14No to przybij "piątkę"...obie będziemy siedziały w tym po uszy...
VITALIJKA1986
4 grudnia 2017, 14:50haha dobre to z tym zezem:D
am1980
5 grudnia 2017, 11:14ha ha;)))
aniapa78
4 grudnia 2017, 14:11Dobrze, że już ze zdrowiem lepiej. Nadrobisz ćwiczenia po remoncie. Uda Ci się i będziesz super zgrabną 40. Jeszcze masz trochę czasu:) A do półmaratonu na pewno będzie -5kg. Jak bym biegała bez biustonosza jak ta pani to mogłabym sobie oko podbić takie mam jędrne cycki:)*
am1980
4 grudnia 2017, 14:36Alez mnie rozbawiłaś...no ja to na pewno bym sobie oczy wybiła, chyba że wcześniej by mi odpadły...cycki pod własnym ciężarem, ja jak idę biegam zakładam dwa biustonosze sportowe i czuje się jak w zbroi, za to cyki ani drgną, no cóż taką 40 jak Ty nigdy nie będę, ale zrobię co będę mogła;)))
aniapa78
4 grudnia 2017, 14:43Będziesz, będziesz! Też myślałam, że nie schudnę, że im bliżej 40 to gorzej. Koleżanka, która mnie długo nie widziała wypomina mi jak to twierdziłam, że się już nie da.
NaDukanie
4 grudnia 2017, 14:11Pewnie , ze jestes wysportowana i zgrabna :) Zdrowka zycze moja droga i osoagniecia celu :)
am1980
4 grudnia 2017, 14:37Trochę mi jeszcze brakuje do tej zgrabności, przynajmniej takiej która by mnie satysfakcjonowała, ale będę walczyć do końca, aż w końcu osiągnę to co chciałam...