Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wciąż dążąca do ideału...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15169
Komentarzy: 124
Założony: 7 czerwca 2012
Ostatni wpis: 9 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
whitechocolate92

kobieta, 32 lat, Gdynia

163 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Hej ;)

Oj dawno nie pisałam. Oczywiście "ciągle byłam na diecie" i tak dieta ta była przeplatana z obżarstwami. I tak w kółko. Od ilu to już lat? Nie wiem nawet nie chce się wysilać i liczyć. Waga nie jest najgorsza 57 kg, ale sama czuję że straciłam kontrole, chce to 55! tak 55, ale zaczynam w to wątpić powoli. Niby mam motywacje, kupuje zdrowe jedzenie, ale później nadrabiam to wpierdzielając mąkę z cukrem i masłem bo w domu nic nie ma a ja muszę żreć. Tak inne słowo nie byłoby odpowiednie. 

Ale cóż, trzeba podjąć kolejną próbę! 

1/ RUCH to podstawa, muszę wkońcu zadbać o jędrność mojego ciała, a nie tylko o bezsensowną chudość, czyli

Rower, bieganie, mel b CODZIENNIE przynajmniej jedna z tych rzeczy!

2/ zdrowa, zbilansowana dieta, bogata w truskawki :D owoce i warzywa

Przez pierwszy tydzień chcę też zapisywać co zjadłam, będzie łatwiej, może nawet jakieś fotomenu dla motywacji, i endomondo coby wysiłki nie szły gdzieś w przestrzeń. 

Poza tym zimne prysznice i peelingi z kawy muszę ujędrnić te udzicha!

I to by było na tyle, jutro pierwszy dzień mam nadzieję, że moja motywacja potrwa trochę dłużej niż zwykle. 

Dousłyszenia !

26 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Witam pierwszy raz poświatecznie ;)

W święta było grzesznie, bardzo grzesznie. Ale jest już po świetach i nie rozpamiętujemy przeszłości tylko myślimy o przyszłości o wakacjach, krótkich sukienkach, szortach, kostiumie kąpielowym... :) 

Wracam na dobre, zdrowe tory i cieszę się z tego (ciekawe na jak długo :P) :) Jeżeli chodzi o sport to póki co dywanówki czyli seria: fitappy2 na ramiona, 5 min rozgrzewka mel b, brzuch mel b, pupa mel b, rozciąganie czyli ok. 40 min. 

To już chyba ostatni dzwonek przed wakacjami, musimy dać z siebie wszystko ! 

menu 26.04

ś: 2 razy kanapki z razowym, masłem, sałatą, szynkiem ogórkiem, zielona herbata

II ś: lód "świrus" :D z biedronki

o: pyszna kasza gryczana 

przepis kli

k: pół dużego kubeczka jogurtu naturalnego, pół kostki twarogu chudego

+ 2 kawy z mlekiem

Pozdrawiam !

  

15 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Cześć :) 

Święta tuż, tuż :) Mam nadzieję, że będzie piękna pogoda i zamiat siedzieć przy stole skocze na rower czy na długaśny spacer :)

Dzisiejszy dzień średnio dietetycznie, ale tak to jest jak się spędziło całe popołudnie samemu w domu, wtedy lodówka okazuje się najlepszym przyjacielem, ale wiecie takim fałszywym, co to kusi, pociesza a suma sumarum wzbudza w nas poczucie winy. Takich przyjaciół to my chyba nie chcemy. 

Jutro mam kolokwium na zaliczenie przedmiotu i o dziwo jakoś się nie stresuje, zaraz jeszcze coś przeczytam, a później może ruszę mój naukachańszy licencjat, taki ciekawy i taki pochłaniający, że ho ho. 

Dzisiaj niestety nie mam żadnych jedzeniowych zdjęć, ale mam plany na jutro, kotleciki z brokuła. Jestem niesamowicie ciakwa co z tego wyjdzie :) Jak wyjdzie to napewno jutro zamelduję razem ze zdjęciem oczywiście :)

Na dzisiaj chyba byłoby tyle, w takim razie do sułyszenia, pewnie jutro ;) Dobranoc!

11 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Cześć :)

Czas leci tak szybko, a ja ciągle w miejscu. Ze wszystkim. Z dietą, z nauką, z pracą licencjacką... 

Miałam dzisiaj zabrać się za pisanie pracy, rezultat 2 zdania. 

Miałam dzisiaj posprzątać, rezultat dalej syf.

Za to spałam do 11 (chociaż obudziłam aię o 9 i od razu śniadanko), drzemka godzinna w ciągu dnia i tak leci ten czas, a ja zamiast coś zmienić tylko narzekam. 

Mój pesymizm chyba wynika z tego, że strasznie chce mi sie do domu, do mojej babci, rodziców KOTA. Ciast świątecznych :P

A właśnie jak tam macie już plany ciastowe na święta, może marchewkowe:

a może zwykła drożdżówka z serem:

A może to i to? ;) Nie chcę się obżerać w święta, bo nie po to one są, ale też nie chcę pościć, chce normlanie, kulturalnie zjeść 1-2 kawałki ciasta do kawy czy po obiedzie, cieszyć się, smakować, a nie obżerać (niestety u mnie zawsze się tym kończy). 

Muszę się pzyznać, że miałąm kompuls we wtorek, nie będę wymianiała co i jak, stres i nałożenie się wszystkich problemów naraz, no i brak efektów diety sparawiły że w ciągu 40 min wrzuciłąm w siebie pewnie z 4000 kalorii. Tak nie miało, miałam z tym skończyć. 

Od kilku dni jest ładnie, dietetycznie a przede wszystkim zdrowo, ale i tak czuję się rozepchana. Niestety kostka dalej puchnięta, ale dzisiaj jakoś tak jakby mniej. Przerwa dała o sobie znać. Do świąt jeszcze dam jej odpocząć a po śwętach mam plan! Zapisze się na basen. Tak kocham pływać, sprawia mi to ogromną radość, a nie robiłam tego od wakacji. Muszę wkońcu ruszyć dupsko na ten basen a zamiast wydawać kase na słodycze kompulsowe to kupić karnet. A i siostre namówie i będzie super.

Długo dzisiaj :) To jeszcze na koniec menu z dzisiaj:

ś: jaglanka (3 łyzki) z serkiem, kakao i cynamonem

IIś: kawa z mlekiem,, grejfrut

o:3 kotlety z kaszy gryczanej, surówka, keczup

k: 200g jogurtu nturalnego z 1/3 kostki chudego twaogu.

6 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

cześć,

czy ja ostatnio pisałam, że waga ruszyła? Jak tak to znaczy, że mój optymiz nadszedł zbyt szybko. Buzuje się we mnie, że dzisiaj znowu 56,2. No żeszzzz ! Ja chce zobaczyć 54 a tu z 55 widzę 56. Jestem wkurzona. Jak na wadze pojawi sie 55,4 to już koniec niżej nie zejdzie. 

Dzisiaj pod względem diety całkiem okey. Biegać nie ide, boli mnie kostka, jest spuchnięta, muszę chyba dać jej odpocząć. Może jakieś dywanówki uskutecznie, ale po co jak nic nie daje efektów? 

Dzisiejsze menu wyglądało tak:

ś: grahamka z masłem, serem, sałatą, szynką, pomidorkami, zielona herbata

IIś: kawa z mlekiem, banan

o: jaglanka z serkiem naturalnym, truskawkami i cynamonem, kawa z mlekiem

k: 2x wasa, 4 plasterki szynki (2 się nie załapały na zdjęcie), posmarowane serkiem, z sałatą rzymską i pomidorkami

A ja wam tylko powiem, że mam ochotę na wafelki jakieś i to najlepiej całą paczkę... a na deser milka oreo 

 

2 kwietnia 2014 , Skomentuj

Hej :)

No wkońću waga ruszyła. Co prawda w tym roku widziałam lepsze wyniki ale i tak się cieszę ze spadku i z mojego 55,7 po siusiu i przed śniadaniem :) wy też się tak wazycie? ;) 

Dzisiaj nie miałam pomysłu na obiad. Od tygodnia jem głównie sałatki, zgodnie z moim postanowieniem by jeść więcej warzyw i muszę chyba od nich choć na chwilkę odpocząć. Także dzisiaj zaserwowałam sobie pseudo ryż ze śmietaną, smak dzieciństwa ale zakazany na diecie. Jaglanka i serek to chyba dobry wybór na diecie ;)

Wczoraj tak jak przypuszczałam poszłam pobiegać i przebiegłam moją 6,5 km trasę w jakieś 45 min. Nie wiecie jak duma mnie rozpiera jak dobiegam do swojej mety :) Normalnie śmieję się sama do siebie i mam ochotę krzyczeć :) Taka się czuję silna po tym bieganiu i co mnie martwi coraz mniej czerwona! Czyżby forma rosła? Miesiąc biegania mógł zrobić swoje. Dzisiaj może też się wybiorę, hmm kto wie ;P 

Wrzucam jeszcze menu i zmykam, praca sama się nie zrobi ;) Buziaki do usłyszenia !

ś: jaglanka na mleku z powidłami śliwkowymi, kawa z mlekiem

II ś: jabłko, 2x marchewka, kromka wasy 

o: jaglana z serkiem i cynamonem

przepis klik

k: planuję 2 kromki wasy posmarowane serkiem z  sałatą, szynką z indyka i ogórkiem.

1 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

cześć ponownie !

Raport:

zrobione: prawie nic, licencjat leży... ja nie wiem ale tak mi cięzko idzie ten ostatni rozdział, mam wrażenie że wszystko co zdołam napisać jest bezsensu, że moja parca jest do d... i w ogóle jestem śmierdzący leń! 

ale oczywiście na notkę mam czas, bo Kasia to ma na wszystko czas tylko nie na to co własnie musi zrobić. 

Ale dzień się jeszcze nie skończył więc mam jeszcze trochę czasu do rozgrzeszenia samejj siebie. 

Chyba jednak pójdę pobiegać, cały dzień w domu może doprowadzić do szału. Trochę świeżego powietrza może dobrze mi zrobi.

Dzisiaj się przyznam że z tego wszystkiego to miałam taką ochotę rzucić tą diete w cholere iść do sklepu nakupować sobie słodyczy i się nażreć do bólu brzuchu. Ale chwilka, sukienka na wielkanoc, 54 na wadze, nie, nie... nie mogłam sobie na to pozwolić. 

A menu dzisiejsze wyglądało tak:

śniadanko: owsianka z kakao i suszonym bananem

II śniadanie: kalarepka, marchew, banan

o: 

przepis klik

k: serek naturalny z jogurtem naturalnym

+ 3 kawy buuuu :/

I na dzisiaj to by było chyba tyle, powodzenia kochani !

1 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Cześć kochani :)

Trochę popłynęłam w weekend, no i waga nie była dla mnie łaskawa. Ale nie poddajemy się tylko idziemy dalej. Nie odchudzamy się tylko zdrowo żyjemy ! dużo warzyw, owoców, sport :)

Wczoraj pobiegałam i byłam z siebie strasznie dumna prawie 6 km bez przystanku, oj jakiś biegacz jeszcze ze mnie wyjdzie :D może dzisiaj też się wybiorę, chociaż planowo powinnam biegać co drugi dzień. A moje marzenie w taką piękną pogodę to rower... dopiero na święta w domu będę mogła skoczyć na moją maszynę. 

Dzisiaj mam wolne, bycie studentem to jest to ! :) Chociaż po napisaniu notki od razu zabieram się za ten nieszczęsny licencjat, wrrr... motywacjo przybądź !

Wczorajsze menu:

śniadanie: jaglana z powidłami

II śniadanie: kalarepka, chrupki chlebek, 2 marchewki 

obiad: pyszna sałatka, może trochę zmodyfikowana bo nie miałam roszponki ale składniki w miarę takie same

przepis klik

kolacja: 2x chrupkie pieczywo, serek do posmarowania, kilka liści sałaty,, szynka z indyka, ogórtasek świeży, pyszniutki 

i to by było na tyle, licencjat czeka więc zmykam, buziaki do usłyszenia !

28 marca 2014 , Komentarze (4)

28.03.2014 r.

Cześć :)

W końcu piątek, ale ten weekend poświęcam na licencjat i ogarnianie uczelnianych spraw, a uwierzcie że idzie mi to bardzo powoli... potrzebuję jakiejś mobilizacji żeby jak najszybciej to zrobić i mieć to z głowy.

Dzisiaj byłam jakas taka bez sił. Miałam wybrać się do Lidla po nowy zapas warzywek ale jakoś nie chciało mi się mimo pięknego słońca. Czekam teraz na siostre bo mamy razem iść pobiegać. Nie chce mi się... ale mus to mus :) tym bardziej że wczoraj żadnych ćwiczeń nie było. 

Dzsiaj miałam ochotę na jakiś słodki obiad, zrobiłam więc moje placuszki z maćkowego, a na kolacje kolorowe kanapeczki z wasy i warzywami. Miałam dzisiaj straszną ochotę na czekoladę, na szczęście przeszło. 

Moje dzisiejsze menu:

śniadanie: owsianka (3 łyżki) kakaowa na mleku, kawa z mlekiem

II śniadanie: 2x wasa, posmarowana serkiem niskotłuszczowym z lidla, z ogórkime, sałatą rzymską, szynką z indyka, 2 marchewki, kawa z mlekiem

obiad:

przepis klik

kolacja: 2x wasa z warzywami, szynką z indyka plasterkiem serka fetopodobnego

A co sądzicie o mojej sylwetce, dzisiaj cyknęłam sobie foto: 

za jakość z góry przepraszam :P

A ja szykuje się mentalnie do wieczornego biegu, BUZIAKI KOCHANI :* DO JUTRA !

26 marca 2014 , Komentarze (2)

Hej :)

Dawno mnie tu nie było i widzę jakieś zmiany, hmmm chyba wolałam starą vitalię, jakoś się do niej przyzwyczaiłam.

Nie było mnie z kliku powodów

1) wpadłam w żarciowy ciąg (i to bardzo poważny, milki po 300g, kanapki, bohenki chleba i tak co drugi dzień)

2) nie było mnie przez kilka dni w domu.

Punkt pierwszy ważny. To co wyprawiałam nie mieści się w głowie. Miałam jakąs deprechę, potrafiłam położyć się i beczeć bez powodu, po czym sięgałam do szafki po byle co, nawet jakiś suchy chlebek, po czym stwierdzałam, że w tym moemencie może mnie zadowolić tylko wielka czekolada, kanapki z serem itp, itd. Więc co robiłam szłam do sklepu i kupowałam przykładowo: milkę 300 g !, 2 ogromne buły, masło, ser i wszystko wpierdzielałam w przeciągu 20 min. po czym z ogromnymi wyrzutami sumienia i bólem brzucha ponownie kładłam się do łóżka i szłam spać...

Koniec, jedyna recepta na takie coś to zacząć normalnie myśleć o jedzeniu, jak normalny człowiek ! Nie planować wszystkiego pod jedzenie, NIE LICZYĆ KALORII A JEŚĆ ZDROWO, ŻYĆ ZDROWO !!! 

Od poniedziałku mam nowe zasady, zero liczenia kalorii, koniec z tym! Przez to moje ciągłe wyliczanie, ograniczanie, jadłam za mało, a to też niedobrze. Podejrzewam że te kompulsy to własnie sprawka tego. 

Poza zdrowym odżywianiem zaczęłam biegać. Od trzech tygodni co 2 dni. Polubiłam to :) Mam nadzieję, że to nie są tylko słowa na tą chwilę :)

Zatem moje nowe zasady:

1/ ODŻYWIAJ SIĘ ZDROW, DUŻO WARZYW, WARZYW, WARZYW. KALORIE NIE SĄ NA TYLE ISTOTNE ISTOTNE SĄ SKŁADNIKI JAKIE DAJE NAM POŻYWIENIE A NIE JAK MAŁO KALORII MAJĄ

2/ OGRANICZENIE NABIAŁU, spożywałam go naprawdę bardzo dużo a czułam się po nim wzdęta co nie wpływało dobrze na moje samopoczucie

3/ MYŚLEĆ O JEDZENIU W NORMALNY SPOSÓB, nie ma czegoś takiego jak 2 dni na diecie a później żarcie wszystkiego co popadnie, mam ochotę na ciasto to je zjem ale jeden kawałek a nie pół blachy

4/ AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA, by rozruszać ten mój starczy metabolizm

A na koniec mój dzisiejszy pyszny obiadek z mnóstwem warzyw, witamin po prostu pycha, nie wiem czemu wpadam w te kompulsy jak czuję się świetnie gdy zdrowo się odżywiam. 

Kończę, buziaki paaa ! :*

Przepis klik

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.