cześć,
czy ja ostatnio pisałam, że waga ruszyła? Jak tak to znaczy, że mój optymiz nadszedł zbyt szybko. Buzuje się we mnie, że dzisiaj znowu 56,2. No żeszzzz ! Ja chce zobaczyć 54 a tu z 55 widzę 56. Jestem wkurzona. Jak na wadze pojawi sie 55,4 to już koniec niżej nie zejdzie.
Dzisiaj pod względem diety całkiem okey. Biegać nie ide, boli mnie kostka, jest spuchnięta, muszę chyba dać jej odpocząć. Może jakieś dywanówki uskutecznie, ale po co jak nic nie daje efektów?
Dzisiejsze menu wyglądało tak:
ś: grahamka z masłem, serem, sałatą, szynką, pomidorkami, zielona herbata
IIś: kawa z mlekiem, banan
o: jaglanka z serkiem naturalnym, truskawkami i cynamonem, kawa z mlekiem
k: 2x wasa, 4 plasterki szynki (2 się nie załapały na zdjęcie), posmarowane serkiem, z sałatą rzymską i pomidorkami
A ja wam tylko powiem, że mam ochotę na wafelki jakieś i to najlepiej całą paczkę... a na deser milka oreo
violonia84
11 kwietnia 2014, 18:39Menu aż ślinka cieknie często wchodzę na Twojego bloga i podpatruje przepisy bo brak pomysłów na obiadki a zastojem się nie martw ruszy już tak blisko celu :) do lata na pewno się uda :)
CzekoladowaSilje
10 kwietnia 2014, 20:55Może lepiej nie nadwyrężać kostki? Byłaś z nią u lekarza?
whitechocolate92
11 kwietnia 2014, 17:24U lekarza nie byłam, ale postanowiłam zrobić przerwę w bieganiu i z dnia na dzień jest coraz lepiej, mam nadzieję, że to nic poważnego i że wszystko wróci do normy :)
CzekoladowaSilje
11 kwietnia 2014, 17:58ja także mam taką nadzieję... bardzo słusznie z ta przerwą...
katarinaa221990
6 kwietnia 2014, 20:43smacznie to wygląda;) mnie dziś wpadły w ręce wafelki z biedronki ;P taka duża paka;P