Ufff.... jak gorąco.
Truskawki, truskawki... kupiłam dzisiaj truskawki :) Zamroziłam i jak jutro będzie tez tak gorąco to zrobię sobie mega zimny sorbet truskawkowy. Robiłyście kiedyś? Zamrożone truskawki zblendować z jogurtem naturalnym. Trochę ciężko idzie na początku ale jak już ruszy to pełna moc! Jest tak zimne, że normalnie mózg zamarza, także osoby z predyspozycjami do anginy - ostrożnie!
Obiadowo dzisiaj zupełnie inna odsłona. Moje odkrycie dnia! Placki a'la ziemniaczane ale z cukinii. Delikatne, pyszne... mmmm.... aż skłoniło mnie to do nowych inspiracji. Ten kto wie, to wie... a ten kto nie wie, niech czyta :P
1 cukinia, 1 cebula, białko jaja, otręby żytnie, sól, pieprz, przyprawy. To wszystko co będzie nam potrzebne :) Cukinie ścieramy na tarce z grubymi oczkami (razem ze skórką), posypujemy solą i odstawiamy na ok 10 minut. W międzyczasie ścieramy na tarce 1 cebulę. Po 10 minutach odsączamy cukinie z wody (będzie jej dość sporo), dodajemy cebulę, jedno białko jaja, otręby, doprawiamy ulubionymi ziołami i pieprzem. Z solą już ostrożnie bo wcześniej już solona była cukinia. Piekarnik nastawiamy na 180-190 stopni. Na blaszkę do pieczenia wykładamy papier do pieczenia, delikatnie skraplamy oliwą, tak, żeby tylko troszeczkę mokre było. Formujemy nasze placuszki i do piekarnika. Niecałe 20 minut z jednej strony, 10-12 minut z drugiej z strony i gotowe. Co do tego? Ja zrobiłam sos tza-tziki (czy jako to się tam pisze). Świeży ogórem starty (bez skórki) na tarce, posolone, odstawione na chwilę, woda odsączona. Do tego pół jogurtu naturalnego (ok 80 g,), dwa ząbki czosnku, koperek, pieprz i gotowe. Z podanych składników wyszły mi przepyszne cztery placuszki. Pyszotka. Tak mnie to zainspirowało, że kupiłam seler i będę jutro sprawdzać, czy z selera i np marchewki też wyjdą takie pyszności, hihi....
Wybrałam się dzisiaj do Trójmiasta, IKEO Witaj! Kupiłam dwa pudełka a'la organizatory, bo przez nowe jedzenie, nie mam gdzie układać takich rzeczy jak owsianka, pestki dyni, słonecznik łuskany itp itd. Wady małej kuchni, ehhh..... mam nadzieję, że niedługo to się zmieni. Po powrocie do domu złożyłam pudełko i zabrałam się za robienie kolacji. W międzyczasie zaczełam szukać Liluchy, zawsze towarzyszyła mi w kuchni (łakomczuszek jeden) a dzisiaj jej nie ma. Zapomniałam o odwiecznej miłości kotów do kartonów, hihi... Lulucha siedziała w nowym pudełku. Niestety to nie dla niej :) poszła leżeć na swój drapaczek
Przepraszam, wiem że to nie blog o zwierzakach ale Lilucha jest taka pocieszna :P