Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32971
Komentarzy: 579
Założony: 4 maja 2012
Ostatni wpis: 5 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
vitalijka90

kobieta, 33 lat, Jamajka

170 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 sierpnia 2012 , Komentarze (8)

....................................................................................................................................

"Czułam, że przygniatają mnie obowiązki i że chciałabym coś zjeść. Wsłuchałam się w siebie i wiedziałam, że nie jestem głodna. A jednak lody w zamrażarce kusiły: Michelle! Michelle! Tu jesteśmy! Gdy wstałam od komputera, żeby pójść po coś do kuchni, mój głosik przypomniał mi, jak ciężko pracowałam. Zasłużyłam na małą nagrodę. Zanurzyłam łyżeczkę w lodach i zdałam sobie sprawę, że wciąż stoję przed zamrażarką. 
Jeżeli nie zdążyłam nawet usiąść, żeby zjeść, to z pewnością nie chodziło mi o jedzenie. Schowałam lody, nalałam wody do szklanki i wyszłam na patio. Zastanawiałam się nad tym co robię. Zrozumiałam, że używam jedzenia jako pretekstu, by odpocząć."
z książki "Jedz to, co kochasz, kochaj to, co jesz". 

....................................................................................................................................

Ile razy tak było, że próbowałam sobie wynagrodzić coś jedzeniem. Ale to do niczego nie prowadzi. Ba! ile razy było tak, że nie zdążyłam się w siebie wsłuchać a już w moich ustach rozpuszczała się kolejna łyżka lodów. Rzucałam się na jedzenie, myśląc, że im szybciej, tym mniej kalorii. Budziłam się z letargu dopiero gdy lody w pudełku się kończyły. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę ile zjadłam. Smutek i myśl: znowu nie dałam rady, znowu przegrałam...

Inna sytuacja. Biję się z myślami: iść do sklepu i kupić coś czy nie? tak czy nie?  godziny rozmyślań. Stawianie pytań i argumentów za/przeciw. Decyzja i to jak zwykle szybka. Idę do sklepu. Teraz już argumenty 'przeciw' są zablokowane. Teraz tylko 'za'... Szybko się ubieram i wpadam jak głupia między półki ze słodyczami. Kupuję  batony,  czekoladę i jakieś chipsy co by zmienić smak w trakcie jedzenia. I co 2 godziny myślenia, dla 10 minut jedzenia. Wszystko na nic. Od jutra dieta...

................................................................................................................................

Tak było kiedyś. eh.. jeszcze w lutym... I powiem Wam, że jest mi za siebie wstyd! Za tamtą 'ja'. Jak tak mogłam? Teraz jest już inaczej. Poznałam umiar, poznałam siebie, potrafię słuchać. Pocieszam się tym, że do niczego nie dochodzi się od razu. Niekiedy trzeba tygodni, miesięcy a nawet lat by osiągnąć sukces. Ja mogę powiedzieć, że jestem na dobrej drodze :) 


dzisiejsze menu:
1) 1/2 grahamki z jajkiem + papryka
2) jogurt pitny + banan
3) ryba gotowana (niestety wymiękłam zjadłam pół ale dodałam 5 paluszków rybnych) + warzywa na patelnię 
4) 2 paseczki gorzkiej
5) 1/2 grahamki z serem żółtym i ogórkiem konserwowym + ser biały z jog.nat.+wafel ryżowy 
woda: jak na chwilę obecną 1 litr wody + 1 litr mięty

Powodzenia :) Miłego popołudnia :) 

28 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Witam Kochane ;*
byłam na kontroli u lekarza (jeśli to tak można nazwać, doktor zbyła mnie w sekundę, to nic, że od dwóch dni szukam jej po całym mieście, dziś dla przykładu przesiedziałam w szpitalu łącznie z 5 godzin) mam przyjść za tydzień (o ile mnie łaskawie przyjmie) a do tego czasu chodzić jak inwalida z gipsem.
praca miała wypalić bo dzwoniła do mnie jeszcze raz przyszła niedoszła szefowa, a ja myśląc, że dziś mi zdejmą ten cholerny gips, już się umówiłam na jutrzejsze szkolenie. niestety jak widać, bo gips widać nie ukrywajmy, z pracy wielka, wielka DUPA. wątpię, żeby babeczka zaczekała tydzień z moim zatrudnieniem. ale w sumie nie dziwię się jej. ona potrzebuje pracownika. 
także humor dupaśny wrócił ponownie. witamy serdecznie! dawno pana u mnie nie było!...
myślałam, że trochę sobie zarobię w te wakacje. tak żeby chociaż obkupić się na studia, na jesień i zimę (ubrania itp.) z tej wypłaty nie zostanie mi praktycznie NIC. po opłaceniu czynszu i rachunków kupię sobie waciki a i tak nie wiem czy mi nie zabraknie. wiem wiem użalam się nad sobą. ale teraz to już nie mam innego wyjścia. mam chorą nogę, nie mam pracy. 
kurde jeżeli popsułam Wam humor moimi wypocinami to przepraszam :( 
kilka razy przemknęła mi myśl wyślij kogoś (bo przecież sama nie chodzę) po tony cukierków czekoladowych i czekolad i chipsy i cola i najedz się, poprawisz sobie humor, możesz, przecież tyle złego cię teraz spotyka. ale nagle trzeźwieję i mówię stanowcze NIE. jutro będziesz żałować, a przecież jeszcze tydzień posiedzisz w tym gipsie i co? tydzień obżarstwa? NO WAY! za dużo do stracenia.
może przejdźmy do pozytywnej strony życia, czyli mojego odchudzania. zaczęłam je już jakiś czas temu traktować jako czas pozytywny a nie głodówka i wyrzeczenia. to dzięki odchudzaniu staję się szczęśliwsza. patrzę w lustro i myślę: widzisz coś to jednak daje.
dzisiejsze menu:
1) owsianka z bananem + łyżeczka miodu
2) fasolka po bretońsku
3) jabłko zielone
4) bułka razowa + 2 plasterki sera żółtego + ogórki konserwowe 
woda: 1,5 l


patrzę co u Was i lecę na kolacyjkę :)
POZDRAWIAM KOCHANE ! :)

27 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

Hej laseczki!
humor troszkę lepszy, może dlatego, że dieta dziś wzorowa  zdrowe i regularne odżywianie sprawia, że czuję się dobrze. nie jestem przejedzona, ani głodna. mam jasne myśli, wyraźnie okrojony cel, jestem zdeterminowana. czuję się po prostu lekko :) na szczęście ostatni czas (5x nocki, wypadek w pracy - niby potknięcie, a tak to się fachowo nazywa, mam obecnie urwanie głowy z tym, załatwiam papierki, spotykam się z bhpowcami, z lekarzami, no jednym słowem nie dadzą mi spokojnie odpocząć ;p) nie wybił mnie znacząco z rytmu, a motywacja nie spadła. nie dałam się!! 

odchudzanie, dieta to chyba ostatnio sens moich marzeń. nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie (a może i słusznie), że gdy schudnę osiągnę więcej, będę lepiej postrzegana, znajdę lepszą pracę, będę czuła się lepiej, odważniej, weselej. czy na prawdę życie chudszych/normalnych tak wygląda?? jeżeli tak - to ja chcę taka być! 


wiecie, że z gipsem ważę o 2 kg więcej?! xD 

jeżeli chodzi o pracę - coś jest, ale wybaczcie nie powiem, żeby nie zapeszyć, wszystko będzie wiadome w środę. także - trzymajcie kciuki :)

o zdrowie - już mam dosyć tego cholernego gipsu. dziś np. sprzątałam w domu i odkurzałam, co wzbudziło wśród domowników wielki sprzeciw i oburzenie. no co ja poradzę, że mam ADHD??? nie potrafię leżeć i kwiczeć w łóżku całymi dniami. rozpiera mnie energia, którą najlepiej efektywnie spożytkować więc dlaczego by nie poodkurzać?? :p jutro wizyta w szpitalu i oby - 'matko bosko zdrowotno' - zdjęcie gipsu. domyślam się, że moje psiapsióły kule nie opuszczą mnie jeszcze jakiś tydzień, no ale wolę je niż ten dziadoski dżips. 

o sprawy męsko - damskie - z moim misiuniem pusiuniem (dżizas, nie wybaczyłby mi tego ;p) jest dobrze :) teraz strasznie się mną opiekuje. zasuwa po domu niczym Johny Bravo  na prawdę mogę na nim polegać  


a teraz małe wyzwanko ;p miałam nie planować, bo tylko niepotrzebnie się denerwowałam, że coś w trakcie nie wychodzi. teraz jednak czuję się na siłach. mam plan i zrealizuję go. ba! myślę, że jest on realny. 5 kilo w dwa miechy? czemu nie!

za 60 dni chcę ważyć 75 kg! 
a przecież chcieć to móc :)

ale dobra dobra, nie wystarczy tylko gadać trzeba brać się do roboty :) na chwilę obecną muszę solidnie trzymać się diety i kalorii. nie ćwiczę, leżę w łóżku przez tą cholerną kostkę więc nie mam praktycznie kiedy spalać i zrzucać kg. jak tylko dojdę do siebie (mam nadzieję, że jakieś lekkie ćwiczenia wdrożę już w przyszłym tygodniu) zaczynam regularne treningi - co ostatnio szło mi baaardzo dobrze :) regularność jest najważniejsza :) 

dzisiejsze menu:
1) 1/2 kostka sera białego + jog.nat + rzodkiewki + 1/2 bułki pszennej
2) 3 kawałki strucli serowej + szklanka mleka
3) szklanka jagód + jog.nat. + błonnik + łyżka cukru
4) sałatka z 100 g piersi kurczaka + kap. pekińska + gruszka
łącznie: ok. 1230 kcal
woda: 1,5 l

Pozdrawiam z iście pokręconą nogą, a teraz muszę doczłapać się do łazienki :)

Lubię Was, wiecie? :)

26 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

humor okropny... wręcz załamka.
moja praca marzeń odeszła w zapomnienie. powód?  no mam skręconą kostkę i przyszła niedoszła szefowa nie może na mnie poczekać. gips mam tylko na 4 dni, później będzie bandaż, a mimo to jej nie pasuję. 
wszystko szło za pięknie. wiedziałam, że się popsuje, tylko czekałam co się stanie. jak zwykle będę musiała zapieprzać w jakiejś fizycznej pracy... tak jak całe dotychczasowe moje życie. nigdy pracy siedzącej, lekkiej, przyjemnej. zawsze ostra harówa. 
z dietą do dupy. dziś na pocieszenie dostałam od chłopaka czekoladę. i wiecie co? zjadłam całą! i nie żałuję. chociaż tyle słodkiego w mojej obecnej, gorzkiej sytuacji. bezrobotna ze skręconą kostką. ZAJEBIŚCIE! 







mam nadzieję, że chociaż Wam się układa szczęśliwie :) powodzenia :)

25 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

tak jak w tytule...
+ jakieś tam wiązadła zerwane 
napiernicza jak nie wiem
gips od palców do kolana.. czaicie?? do kolana!
2 tygodnie zastrzyków
ŻAL ŻAL ŻAL

24 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Hej Kochane ;*

Wzorowe Trzymanie Diety idzie mi opornie. i nie to, że zawalam, bo staram się strasznie żeby było wszystko idealnie. jak już wcześniej wspomniałam mam maraton nocek w pracy (dziś na szczęście ostatnia). nikomu nie życzę pracy w nocy, totalne roztrojenie organizmu, dezorganizacja i zero regularności. straszne wybicie z rytmu. domyślam się, że też waga w niedzielę będzie co najmniej dziwna. mam tylko nadzieję, że nie więcej niż 80. jem co 3 godziny i piję dużo wody, to idzie mi dobrze. a bynajmniej staram się :)

WTD3 środa: abs, cardio, nogi z Mel B - swoją drogą  nie wiedziałam, że można się tak spocić ćwicząc w domu! zakwasy trzymają mnie do dziś (zwłaszcza brzuch)
WTD4 czwartek: rowerek 15 km
WTD5: niestety nic z racji bolącej nogi (szczegóły poniżej), chyba, że zrobię brzuszki - tu noga nie potrzebna :) 

ale uwaga uwaga!! zmieniam pracę :) cieszę się przeogromnie! porzucam pracę na produkcji, dziś złożyłam wypowiedzenie. jestem meeeeega szczęśliwa :D praca na produkcji jest bardzo ciężka, bardzo. mam podrapane ręce, siniaki (nie mogę nosić teraz tych fajnych miniówek, które ostatnio kupiłam bo moje nogi wyglądają jak barwy moro, czuję się niczym żołnierz, jak na nie patrzę). dodatkowo wczoraj poślizgnęłam się i prawie przewróciłam o podest. efekt: cała spuchnięta dolna część nogi, cała kostka (w ogóle jej nie widać) + 2 jajca siniaki i zadrapania... bolało jak cholera, przez chwilę to nawet trudno mi było chodzić, a już o myśleniu nie wspomnę, taki ból, że na niczym nie mogłam się skupić. dziś z rana okłady i dużo lodu. na chwilę pomaga, ale później znowu boli :( ale pocieszam się tym, że DZIŚ OSTATNIA NOCKA = OSTATNI DZIEŃ PRACY :D baj baj produkcjo! dobrze, że wpadnie z tego sporo kaski :) zakupy jesienne coraz bliżej :)
teraz będę pracować w galerii, praca siedząca, przyjemna. w końcu pomaluję paznokcie (na produkcji nie można było), założę swoje błyskotki, ubiorę się jak modna dziewczyna, a nie jak czupiradło z produkcji - no sorry, ale w białym fartuchu z czepkiem na głowie nie wygląda się kobieco. czas żeby o siebie zadbać, ostatnio nie było na to czasu. zawsze marzyłam o pracy w galerii :) (oczywiście na czas studiów)

pozdrawiam Was gorąco :*

21 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

HEloooŁŁł :)

tak jak w tytule - WTD (wzorowe trzymanie diety)
dzień 1 (poniedziałek) za mną
ocena dnia: WZOROWA!!!
żadnego podjadania, wszystko co zaplanowałam, kalorie wyliczone, jedzenie co 3 godz. YEAH!
aczkolwiek powiem Wam, że było trudno - zaczynam maraton 5 nocek w pracy :/ organizm nie jest za bardzo przystosowany do takiego trybu, nie mniej więcej starałam się jeść co 3 godziny pełnowartościowe posiłki takie, które dadzą siłę i moc! xD
WTD1 menu:
1) kanapeczki (1/2 grahamki) z wędliną + 100g serka wiejskiego + 2 pomidorki
2) 1/2 kostki sera białego + jog.nat. + wiórki kokosowe + 1/2 banana + gruszka
3) obiadek warzywa na patelnię + pulpety z sosu pomidorowego (bez sosu) własnej roboty, znaczy maminej ;p
4) podwieczorek: pasek gorzkiej + 5 biszkoptów
5) kolacja owsianka
6,7,8... nocne łupy na nocne przetrwanie w pracy :P

zdjęć jedzonka jak nigdy, ale miałam na to jakąś wenę ;p jak będzie mi się udawało ( w sensie gdy będę miała czas i będę pamiętać) postaram się wklejać zdjęcia jedzonka, wtedy jest ciekawiej :) oglądam różne pamiętniki i gdy widzę zdjęcia mogę czerpać inspiracje dla swoich posiłków :) bo nie zawsze można sobie wyobrazić jak co wygląda, kiedy opisze się posiłek :)

WTD dzień 2, planowe posiłki: -dziś niestety bez zdjęć ;p
1) drożdżówka z jagodami + 1/2 banana
2) 1/2 grahamki + serek do smarowania + papryka
3) gulasz z pomidorami + kasza gryczana
spanko kima spać sleep sen xD
4) jog.nat. + jagody + błonnik (farfocle) + borówki
na nocce w pracy: ser biały z bananem, sok marchewkowy, jogurt pitny truskawkowy

wczoraj spotkałam koleżankę ze studiów i wiecie co powiedziała jak mnie zobaczyła?? "chyba schudłaś, tak po twarzy widać, a jestem osobą, która rzadko widzi zmiany więc na pewno schudłaś" super duper extra! mordka się cieszyła jak nie wiem kiedy! grzecznie podziękowałam, że zauważyła. ale kurczaki DLACZEGO WIDAĆ TO PO TWARZY??? :P ja chcę żeby było widać po DUPIE DUPIE DUPIE... 

A jak tam Wasze wzorowe trzymanie diety?? Trzymam za Was kciukasy :) w kupie siła!
Loookam co u Was :) POWODZENIA KOCHANE !!!! Dziękuję, że jesteście :) 

19 sierpnia 2012 , Komentarze (13)

jak widać na pasku WAŻĘ 80 KG! przez chwilę waga pokazywała nawet 79,3, ale musiałam ją ogarnąć i ostatecznie pokazała równiutkie 80. teraz tydzień się nie ważę (chyba dorosłam do tego ;p) czekam cierpliwie do następnej niedzieli. 
z dietką myślę, że dobrze. dziś miałam co prawda ochotę na słodkie (no przecież czasami ma się taką ochotę, nie wariujmy) ale poratowałam się 5 biszkoptami z łyżką miodu i paseczkiem gorzkiej :) jestem z siebie zadowolona, bo mimo że i czekolada i biszkopty otwarte, ja wzięłam tyle ile zamierzyłam, nie więcej  czyli nie rzuciłam się na żarcie jak szympans hehe 
dzisiejsze menu:
1) owsianka na wodzie i mleku + łyżka miodu + 1/2 banana
siłka 
2) wafel ryżowy z dżemem + serek homo waniliowy 
3) małe jabłko
4) sałatka z piersi kuraka + 1/2 brzoskwini + kapusta pekińska
5) pasek gorzkiej + 5 biszkoptów + łyżka miodu
6) przede mną: 100 g serka wiejskiego + 2 pomidory z cebulką 
woda: 2 litry
sport: 1h Fat Burning, 1h streching + kręgosłup

mój sposób na owsiankę:
5 łyżek płatków owsianych zalewam wrzątkiem, dodaję łyżeczkę miodu, kiedy płatki napęcznieją (ok.10-15 min) dolewam 1/2 szklanki mleka, później dodatki według ochoty 

a teraz to, co tygryssski lubią najbardziej :) moje ostatnie łupy:
torebka, taka przez ramię, za magiczną cenę z lumpa  w rzeczywistości ma czekoladowy kolor :)

kurtka dżinsowa, straaaaasznie droga xD też z lumpa, hmmmmm na żywo wygląda korzystniej  kiedyś zrobię sobie w niej zdjęcie i wstawię by lepiej zaprezentować 

butki, specjalnie zakupione na wyjazd w góry. jeszcze muszę rozejrzeć się za jakąś kurtką sportową :)

a to coś specjalnego, zawsze marzyłam o miniówce z kieszeniami i z suwakiem takim złotym, który widać z tyłu (a którego nie widać na zdjęciu ;p) w końcu znalazłam i kupiłam, a kupiłam aż 2! zieloną i czarną  a tak w niej wyglądam: 
wiem, wiem nie jest idealnie, idealnie to będzie z wagą 60 kg (daleeeeka przyszłość), ale w końcu jeżeli ktoś naszył metkę XL to znaczy, że ktoś XL musi to nosić :)


a teraz uwaga, uwaga, 
ogłaszam 
TYDZIEŃ SOLIDNEGO TRZYMANIA DIETY! ZERO PODJADANIA! 
kto dołączy ? :)
EDIT: dobra, odzew jest. mobilizacja jest. więc działamy. ZASADY SOLIDNEGO TRZYMANIA DIETY:
- zero podjadania
- jedzenie o stałych porach, regularnie
- pijemy wodę
- bez wpadek, przemyślane posiłki, trzeba wszystkie zaplanować, żeby nie wskoczył np hot dog ze stacji! :P
- mówimy "nie" gdy częstują pierdołami :p
- zasada umiaru w przypadku imprezy :)
pozdrawiam :) i życzę powodzenia :) 

18 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Witajcie ;)
tak, tak i jeszcze raz tak!  jeśli chodzi o mój poprzedni wpis, zgadzam się z Wami w 100% - ZŁOTY ŚRODEK
 
dzisiejsze menu:
1) owsianka z bananem + 3 biszkopty
2) 100g serka wiejskiego + jabłko + winogron + arbuz (owocowo )
po siłowni pasek gorzkiej
3) sałatka z kurczaka kapusty pekińskiej i 1/2 brzoskwini
jak na razie za mną 900 kcal zobaczymy co jeszcze wpadnie na podwieczorek i kolacyjkę :)
4) ??? edit: wafel ryżowy z dżemem
5) ??? edit: parówka z keczupem + jasna bułka. eh, znowu te parówki. nie wiem co mi jest bo przecież ja nie jestem parówkożercą! koniec koniec koniec i jeszcze raz koniec z parówami, w tym miesiącu ich nie tknę ;p
woda: dotychczas 1l (mało!) + 1l mięty 
sport: 20 min orbitrek + ćwiczenia na uda 

na bazarku kupiłam miód (prawdziwy) mały słoiczek kosztował 5 zeta i teraz słodzę jogurty/owsiankę miodem, nie cukrem :) dużo leeeepsze :) polecam :)

uwielbiam zestaw (pomysł zaczerpnięty od Klaudii, polecam jej przepisy, ma dziewczyna głowę do połączeń jedzonka, baaardzo ciekawie i smacznie) : jogurt naturalny + jagody + błonnik (te farfocle ;p) + (teraz) łyżka miodu. Tylko boję się, co będzie jak przyjdzie jesień/zima a jagód nie będzie :( poszukam w necie może jest jakiś przepis na mrożone jagody albo jakiś mus jagodowy? tyle owoców i warzyw odejdzie z dietki na zimę :/ trzeba korzystać póki można!

kilka dni nie ważyłam się, musiałam dojść z wagą do porozumienia po ostatnich imprezach zapewne nie było najlepiej, dlatego też żeby się nie denerwować i nie zniechęcać, miałyśmy rozejm. dziś rano weszłam i jest już 80 i coś tam po przecinku (nie pamiętam co bo tak się podnieciłam tą osiemdziesiątką ;p) 
DŻIZAS CZY TO MOŻLIWE??? CZY W PRZYSZŁYM MIESIĄCU UJRZĘ 7???
nie pamiętam już kiedy taka 7 widniała na mojej wadze, w gimnazjum?? 
jestem strasznie zmotywowana ta 7 mnie nakręca :)

bardzo dobrze się czuję, jestem na siłach, podołam! pozytywne myślenie! :) po ostatniej wizycie w domu przekonałam się, że coś tam widać, że schudłam. podobno wszystkie sąsiadki - plotkary nie mogły mnie poznać, a jak już oko największej plotkary w bloku zawodzi znaczy, że jest coś na rzeczy! co i tak nie zmienia faktu, że nadal uważam, że ludzie chudnąc 16-17 kg wyglądają dużo szczuplej niż ja obecnie. ale doooopa z tym, może jak będzie 70 na wadze to zobaczę większą różnicę ;p 
dziś byłam na zakupach z siostrą, jutro może wstawię jakieś zdjęcia moich zdobyczy (kupiłam kurtkę dżinsową za 3,58! i torebkę za 3,30! z lumpa xD)

Pozdrawiam Was! i trzymam kciuki księżniczki ;*

15 sierpnia 2012 , Komentarze (9)

moje ostatnie 3 dni wyglądały iście filozoficznie. Znaczy myślenie było filozoficzne. Zapewne gdyby ktoś na mnie popatrzył na pewno ujrzałby Socratesa lub innego pomyleńca. Pracuję i myślę, siedzę i myślę, jem i myślę. Jestem więc myślę, to akurat słowa Kartezjusza, ale dobra nie o nim mowa. A więc myślę. A o czym? A no o SOBIE! Nie, nie jestem egoistką, ale dawno mi tego brakowało by pomyśleć chwilę o sobie i swoim życiu. Jakie wnioski?

- w przyszłości ciężko będzie dostać pracę marzeń.
- nie wiem czy będę z moim chłopakiem do końca życia, rypie się nam obecnie.
- jak schudnę zrobię tyle rzeczy, których teraz bym się nie odważyła.
- muszę w przyszłości zarabiać dużo kasy, za bardzo kocham ją wydawać.
- moje dziecko na pewno nie będzie mieszkało w śródmieściu.
- gdy nie będę miała pieniędzy na siłownię kupię sobie step i piłkę do aerobiku.
- faceci wolą szczupłe, czy się tego chce czy nie.

I otóż ostatni punkt jest najważniejszy z perspektywy tego portalu. Dziewczyny nie ma co się oszukiwać, niestety, faceci wolą szczupłe kobiety. Są może wyjątki tych, co lubią krągłości, ale jest ich znacznie mniej. Ba, przecież wyjątek potwierdza regułę! Dużo się słyszy o tym, że "faceci wolą krągłości". To ja się pytam gdzie oni są??? Mój facet akurat mówi, że lubi - ale nie wiem czy lubi bo ja taka jestem, kto wie, może jakby miał ekstra super laskę z talią osy mówiłby inaczej. A no właśnie. Najśmieszniejsze jest to, że frazę "faceci wolą krągłości" wymyśliły i używają w internecie kobiety. Same zobaczcie podpis pod jakimś zdjęciem kobiety size plus: chuderlaki mówią, że fe i nieładna, grubaski, że faceci wolą... To ja się pytam ponownie gdzie oni są? Bo już na pewno ostatni wypowiedzą się pod takim zdjęciem. Ani widu ani słychu o nich. Kolejna rzecz. Istnieje nawet profil na fejsie, że faceci wolą krągłości. I co widzę? Wszystkie moje grubsze koleżanki lubią ten profil. Żaden kolega, żadna chuda koleżanka. Ja nie lubię tego profilu, mimo że jestem krągła, nie lubię go bo wiem, że nie czuję się doskonale w swoim ciele i bądź co bądź chcę być chudsza. Nie chcę się tłumaczyć, że moje krągłości ktoś lubi, skoro ja sama ich nie lubię. Moim zdaniem lubienie takich profili to głośne wołanie o pomoc. Nie udaje jej się zrobić nic ze swoim ciałem, to ucieka się w inną stronę. Mówią, że szukanie pozytywnych stron jest dobre. Może ona szuka w tym pozytywnych stron? A może to jest lekka wymówka?? albo obrona??? nie robię nic ze sobą bo przecież faceci wolą... ALE niestety to nic nie da. Trzeba wziąć się w garść i do roboty. Bo która z nas nie marzy o rozmiarze s/m? dnia, gdzie łazi po sklepach i pasuje na nią dosłownie wszystko, pójścia do centrum chińskiego by zmieścić się w te chińskie rozmiarki? nawet w lumpie jest więcej fajniejszych rzeczy w mniejszych rozmiarach.. albo czy nie marzymy o tym by inni patrzyli na nas i mówili: "ale laska", żeby nie męczyć się z wykonywaniem codziennych czynności, mieścić się na krześle w szkole/autobusie, założyć miniówkę i iść potańczyć, nawet z koleżankami, one przecież też patrzą. Nie mówię, że mamy ważyć po 40 kilo bo to jest przesada. Ani też lajkować modelek size plus z wagą ponad 100 kg. (swoją drogą zauważcie - tam idzie ostry retusz która dziewczyna mając taką wagę, ma takie idealne fałdy, zero cellulitu, rozstępów). Należy znaleźć złoty środek. 
Druga sprawa, oprócz utartego: faceci wolą krągłości, w necie istnieje też powiedzonko: "prawdziwe kobiety mają krągłości" a że co? że te chudsze to nieprawdziwe??? bezsens! 

zainspirowana postawą mojej koleżanki - nigdy nie doprowadziła diety do końca, wpadała po drugim dniu obżerając się chipsami.
to tylko moje prywatne przemyślenia, rozumiem, że każdy może mieć inne zdanie :)

a co WY Vitalijki o tym sądzicie? ciekawa jestem zdania osób na diecie :)



postanowiłam wyrywkowo liczyć kalorie, nie będę codziennie tego robić, oszaleć bym mogła. Staram się mniej więcej jeść poniżej współczynnika dziennego metabolizmu spoczynkowego (dla mnie obecnie to ok. 1630 kcal)

wczorajsze menu:
1) grahamka z serem żółtym + sałata + pomidor = 350 kcal
2) 3 łyżki serka wiejskiego (ale ilość! Ale spoko, nie głodzę się, zjadłabym więcej ale serek się popsuł, był jakiś taki kwaśny) + 1/2 ogórka zielonego + wafel = 100 
3) serek homo waniliowy + gruszka = 200
4) wątróbka + pomidor = 290
5) gruszka = 60
6) tost z serem żółtym + keczup = 250
razem: 1250
woda: 2 litry
sport: 20 km na rowerze

dzisiejsze menu:
1) grahamka z serkiem do smarowania + sałata + papryka = 350 kcal
2) gruszka + sok pomidorowy = 110
3) wątróbka + 2 ziemniaki + ogórek konserwowy = 400
4) jabłko + szklanka winogron = 140
5) pasek gorzkiej czekolady = 77 
6) 2 parówki + keczup + pomidor + kromka razowego = 470 ( o mój Boże! Kalorie policzyłam później i wyszło! Dużo za dużo jak na kolację!!! Niby takie paróweczki a tu masz ci los! Never again!) 
razem: 1547 niby dopuszczalne, aczkolwiek zmniejszamy, zmniejszamy. W sumie gdyby nie te parównki na koniec dnia, a coś innego, to byłoby lepiej.
POSTANOWIENIE: nie jem parówek!!! jak już coś to raz na miesiąc!!!

woda: 1,5 litra
sport: 10 km rowerowania (dupa bolała i to nieźle po wczorajszym :P) 

DOBRANOC! POWODZENIA W WALCE Z KILOGRAMAMI :) trzymam za Was kciuki :):)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.