Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
to & owo 1/60


Hej laseczki!
humor troszkę lepszy, może dlatego, że dieta dziś wzorowa  zdrowe i regularne odżywianie sprawia, że czuję się dobrze. nie jestem przejedzona, ani głodna. mam jasne myśli, wyraźnie okrojony cel, jestem zdeterminowana. czuję się po prostu lekko :) na szczęście ostatni czas (5x nocki, wypadek w pracy - niby potknięcie, a tak to się fachowo nazywa, mam obecnie urwanie głowy z tym, załatwiam papierki, spotykam się z bhpowcami, z lekarzami, no jednym słowem nie dadzą mi spokojnie odpocząć ;p) nie wybił mnie znacząco z rytmu, a motywacja nie spadła. nie dałam się!! 

odchudzanie, dieta to chyba ostatnio sens moich marzeń. nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie (a może i słusznie), że gdy schudnę osiągnę więcej, będę lepiej postrzegana, znajdę lepszą pracę, będę czuła się lepiej, odważniej, weselej. czy na prawdę życie chudszych/normalnych tak wygląda?? jeżeli tak - to ja chcę taka być! 


wiecie, że z gipsem ważę o 2 kg więcej?! xD 

jeżeli chodzi o pracę - coś jest, ale wybaczcie nie powiem, żeby nie zapeszyć, wszystko będzie wiadome w środę. także - trzymajcie kciuki :)

o zdrowie - już mam dosyć tego cholernego gipsu. dziś np. sprzątałam w domu i odkurzałam, co wzbudziło wśród domowników wielki sprzeciw i oburzenie. no co ja poradzę, że mam ADHD??? nie potrafię leżeć i kwiczeć w łóżku całymi dniami. rozpiera mnie energia, którą najlepiej efektywnie spożytkować więc dlaczego by nie poodkurzać?? :p jutro wizyta w szpitalu i oby - 'matko bosko zdrowotno' - zdjęcie gipsu. domyślam się, że moje psiapsióły kule nie opuszczą mnie jeszcze jakiś tydzień, no ale wolę je niż ten dziadoski dżips. 

o sprawy męsko - damskie - z moim misiuniem pusiuniem (dżizas, nie wybaczyłby mi tego ;p) jest dobrze :) teraz strasznie się mną opiekuje. zasuwa po domu niczym Johny Bravo  na prawdę mogę na nim polegać  


a teraz małe wyzwanko ;p miałam nie planować, bo tylko niepotrzebnie się denerwowałam, że coś w trakcie nie wychodzi. teraz jednak czuję się na siłach. mam plan i zrealizuję go. ba! myślę, że jest on realny. 5 kilo w dwa miechy? czemu nie!

za 60 dni chcę ważyć 75 kg! 
a przecież chcieć to móc :)

ale dobra dobra, nie wystarczy tylko gadać trzeba brać się do roboty :) na chwilę obecną muszę solidnie trzymać się diety i kalorii. nie ćwiczę, leżę w łóżku przez tą cholerną kostkę więc nie mam praktycznie kiedy spalać i zrzucać kg. jak tylko dojdę do siebie (mam nadzieję, że jakieś lekkie ćwiczenia wdrożę już w przyszłym tygodniu) zaczynam regularne treningi - co ostatnio szło mi baaardzo dobrze :) regularność jest najważniejsza :) 

dzisiejsze menu:
1) 1/2 kostka sera białego + jog.nat + rzodkiewki + 1/2 bułki pszennej
2) 3 kawałki strucli serowej + szklanka mleka
3) szklanka jagód + jog.nat. + błonnik + łyżka cukru
4) sałatka z 100 g piersi kurczaka + kap. pekińska + gruszka
łącznie: ok. 1230 kcal
woda: 1,5 l

Pozdrawiam z iście pokręconą nogą, a teraz muszę doczłapać się do łazienki :)

Lubię Was, wiecie? :)
  • ancurek90

    ancurek90

    28 sierpnia 2012, 09:59

    Plan kochana masz bardzo dobry i wydaje mi się, że osiągniesz go nawet w 40 dni z takim jadłospisem, ładnie jesz:)

  • niki0605

    niki0605

    28 sierpnia 2012, 00:19

    no to powodzenia ! ; )

  • Nikki23

    Nikki23

    27 sierpnia 2012, 23:03

    Ale pozytywny wpis :) Super, tak trzymaj! Ja też się cieszę, czuję się dumna i pewna siebie, że tak ładnie trzymam dietę :))

  • TheBestVersionOfMe

    TheBestVersionOfMe

    27 sierpnia 2012, 22:29

    Dasz radę :D Wszystko jest w naszej głowie, jak chcemy to to osiągniemy :D I uważaj na drugą nogę, bo wtedy misiuniek pusiuniek będzie Cię musiał "na barana" transportować po domu, a i dla osób z ADHD takie ograniczenie w ruchach jest niebezpieczne ;) pozdrawiam :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.