A więc co mogę powiedzieć ? Po nieprzespanej nocy, czekał mnie jeden z gorszych dni w ostatnim czasie... Pięknie. Jestem wypompowana psychicznie i fizycznie... Nie mam siły już na nic, a jeszcze sporo rzeczy do zrobienia...
Jadłospis :
śniadanie ok. 6:30- dwie małe garści płatków z mlekiem (fitness)
2 śniadanie ok. 11:00 - kanapka z pasztetem, miałam też warzywa, które praktycznie zawsze zjadam, ale dziś nie zdążyłam, bo miałam intensywny dzień
obiad - zupa, niestety i to w dodatku nieprzecierana tylko zwykła... starałam się więc zjeść jak najmniej, ale mimo wszystko tak, żeby się choć trochę najeść.
kolacja - teraz, czyli 19:30 - 20:00 - jabłko
+ woda i jedna herbata rano
Jeśli chodzi o ruch to miałam godzinę wf, ale mało intensywną no i do tego to samo co wczoraj, pół godziny.
No i ważne kwestie, które chciałam poruszyć...
Pierwsza to to, że rozmawiałam z moją p. od matematyki, która jest w porządku o diecie, tak się złożyło. W każdym razie ona powiedziała mi, żebym mnie wmuszała w siebie wody, co robię. Że ona nie lubi pić i że starała w siebie wmuszać, bo tak o tym gadają wszędzie i że od tego przytyła, zaczęła puchnąć. Więc odstawiła wodę i wróciła do swojej wagi, a jest bardzo chudziutka. Ja nie lubię dużo pić, w szczególności wody, herbatę już bardziej, nie mówiąc o słodkich napojach, ale ich już nie piję... Nie wiem co mam o tym myśleć... Ktoś coś wie na ten temat ?
No i druga rzecz to taki dylemat... Byłam dziś na zbiórce harcerskiej, na boisku szkolnym no i tam duża grupa facetów (nie wiem ile dokładnie, ale nawet z 50 ich mogło być) ćwiczyło tam. To znaczy ogólnie mieli piłki do rugby, ale przede wszystkim pobiegali trochę, porozciągali się, porobili jakieś ćwiczenia. Byli różni, młodsi, starsi, chudzi, grubi... Niestety nie w mojej grupie wiekowej, no ale... I kiedy już odchodziłam doszła do nich jedna, jedyna dziewczyna. Nie znam jej, ale widziałam ją kiedyś na siłowni, jest dużo grubsza ode mnie i chyba mniej więcej w moim wieku... To było dziwne, bo ona sama wśród tych wszystkich gości... Ale tak spojrzałam na nią, na nich i pomyślałam, że chciałabym z nimi ćwiczyć... No bo oni wyglądali na totalnych amatorów, tak po prostu chcą się poruszać, więc to robią, na tej zasadzie. I było sporo grubasów jak ja, szczególnie ta dziewczyna. Chciałam do niej podejść, zapytać co to i jak to działa, może się zapytać czy mogę się przyłączyć, ale zabrakło mi odwagi... A to byłoby świetne, bo przecież co innego ćwiczyć w grupie, szczególnie tak dużej, a co innego jak mam sama wyjść pobiegać czy chodzić jak głupia po steperze przez pół godziny, godzinę bym nie wyrobiła, bo to męczące i przede wszystkim nużące. Żadnego urozmaicenia, że aż mi się nie chce... Kurde, płakać mi się chcę, bo to frustrujące. Chcę się zmienić, trzymam dietę, tylko nie mam motywacji do ćwiczeń i nie wiem co mam z tym zrobić... Jestem rozdarta i przybita..