śniadanie (9:45) - 2 garści płatków z mlekiem;
2 śniadanie (14:00 - tak wiem... mało śniadaniowa pora) - 2 tosty z szynką, z odrobiną ketchupu;
podwieczorek (jakaś 16:00, wyprzedził obiad;) - latte;
obiad (pewnie około 17:45) - ryba, kalafior;
kolacja (pewnie koło 19:30) - o ile w ogóle będzie to zjem jabłko;
do tego jakieś 2 herbaty i dużo wody.
Jeśli chodzi o ruch to byłam godzinę na siłowni. I raczej nic innego dzisiaj nie zrobię ze względu na czas, ale i na to, że była to dosyć intensywna godzina, która wraz z wczorajszym bieganiem daje ból kończyn dolnych. ;) Ale chyba powinno mi wystarczyć, bo jak mówiłam, trochę się namęczyłam. Znów nie jest źle, ale mogło być lepiej... Choć może nie. Chyba jest całkiem dobrze. Jak na mnie. Z resztą widać, że nie jest najgorzej, bo choć powoli, to ciągle leci w dół.
Ogromnie się cieszę i wszystkim życzę wytrwałości. Trzymajcie się!
muzaa
26 kwietnia 2012, 21:21dziękuje Ci za ciągłe wsparcie! ;)
xxsomeonexx
26 kwietnia 2012, 21:15Cieszę się że waga spada:) oby tak dalej :*