Wczorajszy i dzisiejszy dzień nie należą do zbytnio udanych... Dietę trzymam w zasadzie, ale wczoraj byłam u lekarza i u babci, więc nie miałam czasu się poruszać. Dzisiaj się niby zmusiłam, żeby pójść pobiegać, ale jakoś tak szybko się zmęczyłam i ledwo przekroczyłam 40 minut, już myślałam, że nie dam rady. Więc kiepsko. Jeszcze troszkę chyba za lekko się ubrałam, mam nadzieję, że mnie nie przewiało.
Kiepsko ostatnio z motywacją, jakoś straciłam zapał. Próbuję dalej, ale jakoś trudniej idzie. W ogóle tyle mam roboty i tak mało czasu, nie wysypiam się... Generalnie humor nie dopisuje ostatnio, dziś w szczególności.
Byłam dziś na małych zakupach przy okazji i kupiłam sobie sukienkę w Marks&Spencer, bo była w promocji. Od przedszkola miałam na sobie sukienkę chyba jeden, jedyny raz, na ślubie, ze dwa lata temu, może trzy... Spódnic też nie noszę w sumie. Kupiłam ją, ale z nastawieniem, że może oddam. Bo jest śliczna i nawet przyzwoicie w niej wyglądam. Ale mam pewność siebie na minusie i nie lubię się wyróżniać, pokazywać ciała, zwracać uwagę na siebie, na swoje braki i wady... Więc mimo iż mi się podoba, to pewnie i tak rzadko będę chciała ją nosić, bo się będę mała, co inni pomyślą. Tak samo miałam z ramoneską, którą kupiłam na jesień... Podobała mi się i myślałam bardzo długo czy ją zostawić czy oddać... Zostawiłam. Ale założyłam ją może ze trzy razy... Eh, tak to już ze mną jest. Za bardzo się przejmuje, co inni pomyślą. No i wyglądam źle, to trzeba przyznać. Ale niech to będzie motywacją, bo nawet najlepszy ciuch nie odejmie mi tych kilogramów i nie wyczaruje nowej sylwetki. Więc muszę wreszcie pozbyć się tej nadwagi, bo chcę wyglądać dobrze!
Pozdrawiam Was wszystkie. Obyście miały więcej motywacji, niż ja teraz, bo bez niej jest dużo ciężej. Trzymam kciuki i powodzenia!
A na koniec foto sukienki. Nie znalazłam identycznej, ale moja jest prawie taka sama, tylko kołnierzyk skórzany i nie ma paska... Oczywiście ja nie wyglądam w niej tak dobrze, jak modelka poniżej...