Witajcie
Sobota u mnie dniem pomiarów i ważenia. Waga pokazała 63 kg. Cieszę się bo ta waga u mnie raz góra raz dół, ale teraz od kilku dni taka stała jest. Mam nadzieję,że teraz dalej będzie spadała, a ta będzie wyjściowa. Ostatni pomiar miałam 5.12.2020 i wtedy waga pokazywała 63,2 . Wiem szału nie ma, ale w międzyczasie były święta, sylwester. Także nie mam do siebie żalu. Miałam ten rok liczyć od pomiarów 2 stycznia ale to nie wyszło, dlatego liczę od dziś. Zobaczymy ile waga pokaże w grudniu.
Dam radę, nie spieszę się, to nie wyścigi. Wam też radzę wolniej ale skuteczniej. Owszem mogłabym schudnąć te 5 kg w tym miesiącu...ale jakim kosztem ? Nie, nie ....ja idę swoim tempem.
Posiłkowo dzień wygląda tak
śniadanie: chleb z ziarnami, tuńczykiem w sosie własnym, ogórkiem kiszonym CZERWONA HERBATA
obiad: tortilla domowa ;) z kurczakiem,miksem sałąt, pomidorem, ogórkiem, sosem czosnkowym też domowym) CZERWONA HERBATA
przekąska: aero miętowe i doritosy
kolacja: leczo z serem
Łącznie wyszło 1454 na 1703 kalorii. Po spadku obcięto kalorie na Fitatu. Dziś pozwoliłam sobie na kilka niedozwolonych produktów. Nie, nie żałuję. Waga spada, a to cieszy. Dziś sobota i dzień kiedy mogę sobie na coś nie coś pozwolić ;) Nie zamierzam się katować. Miałam ochotę, to wliczyłam w bilans. Wody wypite 1,5 litra. Kolejny czyli 13 dzień wyzwania zaliczony.
Trening dziś zaliczony, orbitrek 50 minut i chód 55 minut - 3,76km. Dziś ostatni dzień treningowy w tym tygodniu. Czyli 5 treningów zrobione plus poniedziałkowe odśnieżanie ;) Czyli jakby 6 treningów ;) Jutro wolne, ewentualnie jakiś spacer. Zobaczymy. Nie planuję nic.
W tym tygodniu królował orbitrek, może w przyszłym inna aktywność wpadnie, zobaczymy. Nic na siłę. Mam parcie na orbiego, to ćwiczę ;) Nowy Rok uważam, że zaczęłam dobrze...Oby tylko teraz tego nie zaprzepaścić. Na chwilę obecną, dalej liczę kalorie, piję wodę, ćwiczę. Nie objadam się słodki czy słonymi przekąskami, ale wliczam je w bilans. Działam, nie poddaję się , chociaż bywają chwile że mam dosyć i najchętniej bym to rzuciła. Jednak później mówię sobie " kobieto, nikt za ciebie nie schudnie, działaj, później sobie podziękujesz..." No i tak działam :) Wam też radzę, abyście się nie poddawały. Wiadomo każdy mewa gorszy okres...ale podnosimy się i walczymy.
Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Cudownej niedzieli. Pozdrawiam :) :*
Ps. przepraszam za tak długi wpis ;)