Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8007
Komentarzy: 222
Założony: 6 stycznia 2012
Ostatni wpis: 16 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lojra8412

kobieta, 39 lat, Trzebinia

159 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Witajcie Kochane Vitalijki

Dokładnie jak w temacie...Myślałam,myślałam,myślałam i co mi z tego wyszło??? Już sie z Wami dziele
Przegladając prawie codziennie na wpół śpiąca Wasze pamiętniki (no musze zacząć byc na bierząco!!!) zauważyłam ze oprócz diet mniej lub bardziej rygorystycznych jest też aktywność fizyczna...i to też nie news ale ale....ćwiczonka nie byle jakie bo jak nie Skalpele,6-cio minutówki,Killer czy też Turbo Spalanie Ewy Chodakowskiej to superowe treningi z Mel B skończywszy na ZUMBIE Przy czym to ostatnie emanuje SUPER ENERGIĄ!!!
Nie powiem bo myślałam zawzięcie nad odpowiednią aktywnością fizyczną i stwierdziłam ze czemu nie...?Czemu nie spróbować poćwiczyć z Ewą czy nie poszaleć przy Zumbie ???

Tylko teraz mam pytanie właśnie do
Was...
Kochane podzielcie sie ze mną Waszymi spostrzeżeniami odnośnie zastanawiających mnie ćwiczeń
Bardzo bardzo ładnie proszę
A narazie uciekam do synka
Buziaczki Kochane i czekam na Wasze opinie

22 stycznia 2014 , Komentarze (2)


Cała Prawda a może Święta Prawda???

22 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Witajcie odchudzające sie Vitalijki :)

Od czego zacząć...hmmm...myślałam nad tym od około tygodnia...

Najlepiej od początku.Nie było mnie pośród was dobrych paręnaście miesięcy,domyślam sie ze przez ten czas tak jak i u mnie wiele sie i u was zmieniło..? Ciekawa jestem ile zostało jeszcze trwających w żelaznych postanowieniach Vitalijek które tak cudownie mnie wspierały i dodawały motywacji :) ?? Domyślam sie równiez ze jest cała masa świetnych Vitalijek które zapewne poznam i postanowią byc dla mnie podpora a ja również będę próbowała z całych sił być dla nich motywacją ale tez dobrym słowem :)

Co sie działo ze mna przez te paręnaście miesięcy??? Otóż mam teraz dwójkę kochanych dzieciaczków. Kamilke która ma 6,5 roku i Mateuszka który będzie kończył niedługo 4 miesiące.Jestem więc mamą na pełny etat...ale jest to bardzo przyjemne praca która wykonuje sie z wielkim zaangażowaniem i wytrwałością...I tak samo chciałabym wrócic do diety,ćwiczeń tylko tu już nie jest tak tęczowo...kolorowo czy poprostu prosto...:) W tej dziedzinie (w moim wypadku) mam zawsze pod górke, ale po przemysleniu wypada napisac wprost...To nic innego jak lenistwo!!!! brak konsekwencji!!! Ale jak znaleźć motywacje???A przecież jest sie dla kogo starać i walczyć nawet nie tyle o piękne ciało (choć to również kusi :)) ale głównie o zdrowe i pełne energii ciało i dusze które będzie towarzyszyć na każdym kroku w codziennym życiu moich dzieciaków :) I to powinna być moja fundamentalna, konsekwentna i przede wszystkim prawdziwa motywacja !!!
Wiec zobaczymy czy zadziała??

W końcu zakończenie ... zaczynam z waga wyjściową 87 kg

Pozdrawiam Was Drogie Vitalijki i życzę mądrych postanowień i spektakularnych efektów

2 marca 2012 , Komentarze (10)

Witajcie Kochane Vitalijki

Nie było mnie znów jakiś czas....
O postępach nawet nie mam co pisać bo ich nie ma Położyłam przysłowiową "lagę" na wszystko...Duma mnie z tego powodu oczywiście nie rozpiera, za to jest mi wstyd i mam uczucie obrzydzenia do samej siebie
Chyba przeszłam jakiś rodzaj załamania - poddałam się, zabrakło mi silnej woli!!!
Nie wiem czy Wy też tak miałyście??? To normalne???Wydaje mi sie ze po prostu nie dam rady walczyć, jestem bezsilna chce mi się jedynie wyć!

Może to okres przejściowy??? A może brakło mi chęci???Powinnam zmienić pasek postępu...hmm...będę musiała to zrobić

Cóż postaram się poczytać co u Was...może to mnie zmotywuje??

Trzymajcie się cieplutko

14 lutego 2012 , Komentarze (13)

Witajcie
Ależ ja za Wami dziewczynki tęskniłam

Przez moja nieobecność troszkę sie działo u mnie....że praca to normalka, że córcia to też normalka, że ciągle wszędzie biegiem to też już znam....ale jedna sytuacja była nowa....i muszę przyznać ze wspaniała
Otóż 10 lutego obchodziliśmy z Mężem 5 rocznice ślubu Fantastyczny dzień!!

Chwilami brało nas na wspomnienia i dochodziliśmy do wspólnych wniosków ze juz jesteśmy razem 12,5 roku!!

Oczywiście przygotowaniom nie było końca....zaczęłam sprzątaniem generalnym w poniedziałek, w czwartek zaczęłam szykować żarełko....a w sobotę zjawiła się rodzinka w wielkim składzie z życzeniami i gratulacjami (chyba że tyle juz wytrzymałam ) Było naprawdę przyjemnie...Przygotowałam jedzonka na całą armie ludzi...wszystko oczywiście sama (urobiłam sie jak głupia) ale o dziwo wszystko znikło...Wszystkim bardzo smakowało co przygotowałam....a mieli wybór duży bo zastawiłam prawie 3 stoły
Tak u nas wyglądają przyjęcia....każdy znajdzie cos dla siebie...

A  i prezenty.....wszystko to co młodemu małżeństwu przyda sie w dalszym życiu...i szczególny prezent od Męża...ale to juz przemilczę  

Na sam koniec kiedy goście zaczęli sie rozchodzić w środku nocy ja wzięłam się za sprzątniecie ze stołów....i zeszło mnie prawie do 4 rano!!! Masakra jakaś...


Jeżeli chodzi o dietę...hmmm...nio nie jestem z siebie w pełni zadowolona...raz waga spada raz wzrasta...na razie nie zmieniam paska bo potem obciach z malejącej wagi przestawić na wagę wzrastającą....

Musze solidniej wsiąść się za ćwiczonka to jest pewne!!

A co tam u Was??? Jak Wam idzie??
Buziaki kochane

4 lutego 2012 , Komentarze (16)

Witajcie Gwiazdeczki

Jak w tytule...mam wolny weekend ale tylko do niedzieli do 14 bo od 14 już będę w pracy Nie znoszę pracować w niedziele
Wczoraj skończyłam nocki...i muszę sie pochwalić ze byłam grzeczną dziewczynka i w nocy nie podjadałam słodyczy Jedyne co to około 24-1 w nocy robiłam sobie 2-3 kanapki z ciemnego pieczywa np z chuda wędlina, albo serek wiejski i do tego 0,5l herbatki czerwonej
Dzis jadłam w miarę normalnie tzn. na śniadanko kubek gorzkiej kawy z mlekiem + kromka chlebka z wędliną, na obiad trochę krupniku i na drugie pół kotlecika łyżka ziemniaków i surówka z marchwi,jabłek i selerka w między czasie zjadłam również około 5 sztuk pomidorków koktajlowych i wypiłam kolejną kawę. Nio i jeszcze prawie 4 godziny intensywnie sprzątałam (czyt. przewróciłam dom do góry nogami).
Popołudniu spędzam czas z córeczką...ja zrobiłam małą przerwę żeby choć przypomnieć sie Wam bo ostatnio naprawdę rzadko tu jestem....

A najważniejsze ze dzisiejszy wieczór spędzam sama bo córcia pójdzie spać, mąż do pracy a ja mam świetną książkę mojego ulubionego autora i mam zamiar ją pochłonąć...choć do połowy a ma prawie 900 stron

Nio to moje robaczki życzę Wam udanego weekendu i zaskakujących spadków
Buziaczki

28 stycznia 2012 , Komentarze (14)

Witajcie

Na początku...bardzo bardzo ale to najbardziej Was przepraszam za nieobecność przez te 8 dni jednak od Vitalii odciągnęła mnie taka malutka drobnostka...mianowicie PRACA
Pracowałam na okrągło bo nam się dziewczyny pochorowały i nie miałam kiedy nawet zaglądnąć tu do Was...nie miałam czasu nawet dla mojej córki, dla męża....nic przyjemnego Ale myślę ze teraz już wszystko wróci do normy i będę tu zaglądać regularnie


Jutro czeka mnie wspaniała niedziela....WOLNA OD PRACY i spędzona rodzinnie...chyba to mnie jeszcze trzyma przy życiu..?

Teraz może o tych ważnych pierdołach
Przez te 8 dni starałam sie jeść z głową...(nie czytaj liczyłam każdą zjadana kalorie)
Zdażyło mi sie nawet zjeść 4 mini pączki i Grzeska bez czekolady ale na tym poprzestałam.
Nie jadłam smażonego i starałam sie jeść te 5 posiłków dziennie i powiem wam jedno...po zjedzeniu śniadania, II śniadania, obiadu i podwieczorku...nie jestem w stanie wepchać już kolacji...
Nawet koleżanki z pracy śmieją się ze mnie ze gdyby jadły tak jak ja i takie porcje umarły by z głodu...a mi to w zupełności wystarcza...
Przez te 8 dni nie ćwiczyłam w domu ale myślę ze trucht + szybkie ( bardzo) chodzenie po 8-16h dziennie wystarczyło i co w tym wszystkim najciekawsze ważąc sie w czwartek rano o 4:30 po porannej toalecie waga pokazała 76,4 kg!!!
Zdaje sobie sprawę że gdybym zmusiła sie jeszcze do ćwiczeń w domu było by pewnie jeszcze lepiej ale co jak co....jestem zadowolona

Mam nadzieje ze wybaczacie mi to moje zaniedbanie a ja sie z całych sił postaram poczytać wasze pamiętniki żeby wiedzieć co tam u Was sie wydarzyło przez ten tydzień z małym hakiem kiedy mnie nie było...
Pozdrawiam Was bardzo cieplutko i trzymam kciuki za Nasz wspólny sukces

20 stycznia 2012 , Komentarze (18)

Witajcie moje Kochane Vitalijki

Dzisiaj tak szybciutko i króciutko bo zaraz dreptam do pracy

Dwa dno wolnego po nockach minęły nawet nie wiem kiedy....ehhh...zawsze tak jest...
Byłam dość grzeczną dziewczynka i pilnowałam się z przestrzeganiem dietki...ale trafił mi sie grzeszek w postaci 2 cukierków Fistaszków...ogólnie nie przepadam za cukierkami a gdzieś wyjątkowo mi smakowały Dzis od rana na pełnych obrotach...na 8 szłam m córcią do przedszkola potem szybkie zakupy i biegusiem do domku obiadek gotować na 13 bo to od dzis zaczynam popołudniówki a mąż wróci po 14 i będzie szukał czegoś ciepłego. Na śniadanko zjadłam 3 kromeczki chlebka słonecznikowego z twarogiem z ogórkiem zielonym i rzodkiewkami i wypiłam kubek gorzkiej białej kawy.....Wiec dzis skusiłam sie ugotować żurek z biała kiełbaską, ale zjem tylko malutka miseczkę nio i kiełbaskę bo po prostu uwielbiam
W pracy bede biegać od 14 do 22 wiec mam nadzieje ze zdążę spalić to co w siebie wrzuciłam. Nio i mam jeszcze plan ze jak wrócę po pracy to jeszcze trochę poćwiczę...ale nie przysięgnę ze tak będzie....

A jak u Was z postępami??? U mnie waga na razie stoi z małymi wahaniami 200-300g w jedna albo w druga stronę....Chyba tez muszę nastraszyć swoja wagę....

Trzymajcie się cieplusio bo jakoś tak nie przyjemnie na polku 

Trzymam mocno kciuki za Was Mychy i za Wasze sukcesy

18 stycznia 2012 , Komentarze (18)

Witajcie Koleżanki

Po wyczytaniu dokładnie Waszych pamiętników przyszedł czas żebym i ja coś napisała...

Nadszedł ten upragniony dzień...wspaniały dzień....otóż skończyłam nocki i zaczynam 2 dni wolnego
Streszczę Wam moje dwie ostatnie nocki bo o poprzednich pisałam w ostatnim wpisie
Przez ostatnie dwa dni i dwie nocki trzymałam swoje zachcianki szczególnie nocne na wodzy...było łatwiej niż na dwóch poprzednich nockach.... z czego sie oczywiście niezmiernie ciesze Cyba robię sie silniejsza
Po przespaniu paru godzin po nocce drugiej wstałam grzecznie z łóżka, szybka toaleta i w sumie śniadanko (około 12 ) grahamka bez masła plasterek chudej szynki i plasterek sera żółtego oczywiście z gorzką kawą z mlekiem.Po zjedzeniu szybkim marszem po córkę do przedszkola i zanim wróciłyśmy do domu wygoniłyśmy sie około 3h na śniegu...nie wiem czy juz pisałam...Kamilka uwielbia śnieg Do domu przyszłyśmy padnięte...ale to dobrze...bardzo.Wszamałyśmy po jogurcie i szalałyśmy jeszcze dalej po domu. Kolacje jadłam przed wyjściem do pracy około 20-20:30...2 parówki i 2 kromki chlebka z serem żółtym i pomidorkiem.W pracy już przed północą przygotowałam sobie jogurt do picia 310g i pomarańcze...zrobiłam sobie herbatkę zieloną i z nia wytrwałam dzielnie do 3 co było zadowalające bo nie chciało mi sie jeść o 3 zjadłam pomarańcza (owoc wygrał) i do 6 zleciało pozytywnie....aaa zapomniałam ze po drodze znów przywieźli drożdżówki ale tym razem nie robiły na mnie żadnego wrażenia chyba wracam tym samym do siebie Przed 7 byłam w domku...i zajęłam się szykowaniem małej do przedszkola...to taki mój rytuał po każdej nocce Kładłam sie dobrze po 8 a wstałam o 13 i znów to samo...śniadanie- obowiązkowa kawa z mlekiem nie słodzona bułka maślana i jogurt. Znowu szybki spacer po Misie, zabawa na śniegu około 3h i do domciu. Znowu kolacja w postaci jogurtu i do pracy. A w pracy...nio i tu sie zaczyna...pokusiłam sie na Kinder Mleczna Kanapkę i jogurt małą Jogobelle z ananasem do tego 1l herbatki zielonej i do rana szybko zleciało Po przyjściu oczywiście rytuał szykowania Kamilki do przedszkola i lulu...
I tu znowu nie za ciekawie....wstałam ale tym razem nie biegłam po mała bo odebrała ją babcia.Wypiłam kawę i wzięłam sie za obiadek...pomyślałam ze może będę dobra córka i zrobię więcej żeby mamusia miała trochę wytchnienia bo o 16 dopiero z pracy wracała wiec po drodze odebrała Kamile...na to konto usmazyłam kotlety z kurczaka zrobiłam marchewkę duszoną z groszkiem i ugotowałam ziemniaki...Z całą wałówką poszliśmy do rodziców i po córcie i na obiad. Mama była na prawdę wdzięczna ze po 12h pracy na nogach mogła pobawić sie z małą a nie stać nad garami
Wszystkim nam smakowało co naszykowałam....proste ale po prostu pyszne jedzonko...I wtedy właśnie uświadomiłam sobie ze zgrzeszyłam!!!!!!!!!!!!
Po 2 tygodniach zjadłam malutkiego kotlecika drobiowego smażonego 2 łyżki marchewki i łyżkę ziemniaczków....hmmm nie dobrze....
Więc teraz nic innego nie pozostaje tylko żucic sie w wir ćwiczeń i choć troszkę spalić kalorie które w siebie nawrzucałam....

A teraz odnośnie tytułu....ależ ja się dziś rozpisuje

Tak sobie myślałam...i doszłam do następujących wniosków....
Strasznie jestem Wam wdzięczna ze mogłam wstąpić do tej Waszej "społeczności" Vitalijek Gdyby nie ten fakt dalej żyłabym sobie w swoim nie zdrowym świecie tylko gdybała nad metoda pozbycia sie niechcianych kilogramów...
Ale dzięki Wam nabrałam chęci i motywacji żeby zmienić dotychczasowe życie
TO WY DAJECIE MI SIŁĘ ZA CO Z CAŁEGO SERDUSZKA DZIĘKUJE !
Wiem że mogę na Was liczyć, na wasze wsparcie i na Wasze rady którymi tak chętnie sie dzielicie z takimi żółtodziobami jak ja
Złapałam sie również na tym że zamiast efektywnie wykonywać swoje obowiązki ja ukradkiem wchodziłam na Vitalie i czytałam Wasze wpisy To zakrawa na obłęd ewentualnie nałóg 

Nie moja wina...NIE UMIEM BEZ WAS ŻYĆ

Tymi rozmyślaniami juz zakończę ten dość długi wpis. I życzę Wam moje Kochane żeby każdy jeden dzień z którym przyjdzie nam sie zmierzyć był efektywny i zbliżał każdą z nas do wytyczonego celu...

16 stycznia 2012 , Komentarze (23)

Witajcie dziewczyny

Zacznę może od konkretów...otóż jak wiecie zaczęłam teraz nocki w pracy i czy Wy możecie uwierzyć ze całkiem nieźle sobie radze z głodem w nocy
Na pierwszej nocce ratowałam się zieloną herbatką z marokańską miętą...pychaaa Wypiłam około 1,5l. Ale zdarzył mi się grzeszek w postaci jednej jedynej kostki pysznej jogurtowo-truskawkowej Milki Zjedzenie tej kosteczki odpracowałam w postaci 120 brzuszków i 100 przysiadów...Za to wczoraj na mojej drugiej nocce wmawiałam sobie ze nic nie zjem, ale im bardziej chciałam się utwierdzić w tym przekonaniu tym bardziej miałam na wszystko ochotę. Ogólnie to zauważyłam ze im bardziej sobie powtarzam ze mam dietę i nie powinnam zjeść tego czy owego to tym bardziej mam na to ochotę a wręcz mam wrażenie ze jeżeli nie zjem czegoś czego nie mogę teraz, już w tej chwili to mnie rozerwie na strzępy...ale to chyba po prostu moja mentalność wracając....nie koniecznie chciałam się faszerować czymkolwiek co mi nie pomoże w mojej walce wiec pokusiłam się na mała paczkę paluszków kukurydzianych, znowu jedna kostkę tej samej truskawkowej Milki, butelkę wody1,5l oczywiście n/g i jeszcze 1l zielonej herbatki A wiecie co było najbardziej dobijające...myślałam ze się rano udławię własną śliną na widok świeżutkich drożdżówek....co normalnie wcale mnie nie interesują i ich nie jem To akurat było najdziwniejsze Ale dzielnie przełknęłam ślinę i zaspokoiłam się paluszkiem kukurydzianym

Tak że ogólnie sama z siebie dumna jestem...bez dwóch zdań
A w domku dziś np. po wstaniu zjadłam grahamkę jedną połówkę z bardzo chuda szynką a druga z plasterkiem serka zółtego, oczywiście bez smarowania masłem do tego serek homo waniliowy i kubek kawy z mlekiem bez cukru A na kolacje mam 2 gruszki i pomarańcza ale znając życie zjem tylko trochę bo resztę spałaszuje moja mała Miska

A Wam moje robaczki jak idzie?? Trwacie w swoich postanowieniach??

Ściskam Was bardzooo mocnooo i dziękuje za wszelaka pomoc i podpowiedzi którymi sie ze mną dzielicie Jesteście wielkie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.