Witajcie Koleżanki
Po wyczytaniu dokładnie Waszych pamiętników przyszedł czas żebym i ja coś napisała...
Nadszedł ten upragniony dzień...wspaniały dzień....otóż skończyłam nocki i zaczynam 2 dni wolnego
Streszczę Wam moje dwie ostatnie nocki bo o poprzednich pisałam w ostatnim wpisie
Przez ostatnie dwa dni i dwie nocki trzymałam swoje zachcianki szczególnie nocne na wodzy...było łatwiej niż na dwóch poprzednich nockach.... z czego sie oczywiście niezmiernie ciesze Cyba robię sie silniejsza
Po przespaniu paru godzin po nocce drugiej wstałam grzecznie z łóżka, szybka toaleta i w sumie śniadanko (około 12 ) grahamka bez masła plasterek chudej szynki i plasterek sera żółtego oczywiście z gorzką kawą z mlekiem.Po zjedzeniu szybkim marszem po córkę do przedszkola i zanim wróciłyśmy do domu wygoniłyśmy sie około 3h na śniegu...nie wiem czy juz pisałam...Kamilka uwielbia śnieg Do domu przyszłyśmy padnięte...ale to dobrze...bardzo.Wszamałyśmy po jogurcie i szalałyśmy jeszcze dalej po domu. Kolacje jadłam przed wyjściem do pracy około 20-20:30...2 parówki i 2 kromki chlebka z serem żółtym i pomidorkiem.W pracy już przed północą przygotowałam sobie jogurt do picia 310g i pomarańcze...zrobiłam sobie herbatkę zieloną i z nia wytrwałam dzielnie do 3 co było zadowalające bo nie chciało mi sie jeść o 3 zjadłam pomarańcza (owoc wygrał) i do 6 zleciało pozytywnie....aaa zapomniałam ze po drodze znów przywieźli drożdżówki ale tym razem nie robiły na mnie żadnego wrażenia chyba wracam tym samym do siebie Przed 7 byłam w domku...i zajęłam się szykowaniem małej do przedszkola...to taki mój rytuał po każdej nocce Kładłam sie dobrze po 8 a wstałam o 13 i znów to samo...śniadanie- obowiązkowa kawa z mlekiem nie słodzona bułka maślana i jogurt. Znowu szybki spacer po Misie, zabawa na śniegu około 3h i do domciu. Znowu kolacja w postaci jogurtu i do pracy. A w pracy...nio i tu sie zaczyna...pokusiłam sie na Kinder Mleczna Kanapkę i jogurt małą Jogobelle z ananasem do tego 1l herbatki zielonej i do rana szybko zleciało Po przyjściu oczywiście rytuał szykowania Kamilki do przedszkola i lulu...
I tu znowu nie za ciekawie....wstałam ale tym razem nie biegłam po mała bo odebrała ją babcia.Wypiłam kawę i wzięłam sie za obiadek...pomyślałam ze może będę dobra córka i zrobię więcej żeby mamusia miała trochę wytchnienia bo o 16 dopiero z pracy wracała wiec po drodze odebrała Kamile...na to konto usmazyłam kotlety z kurczaka zrobiłam marchewkę duszoną z groszkiem i ugotowałam ziemniaki...Z całą wałówką poszliśmy do rodziców i po córcie i na obiad. Mama była na prawdę wdzięczna ze po 12h pracy na nogach mogła pobawić sie z małą a nie stać nad garami
Wszystkim nam smakowało co naszykowałam....proste ale po prostu pyszne jedzonko...I wtedy właśnie uświadomiłam sobie ze zgrzeszyłam!!!!!!!!!!!!
Po 2 tygodniach zjadłam malutkiego kotlecika drobiowego smażonego 2 łyżki marchewki i łyżkę ziemniaczków....hmmm nie dobrze....
Więc teraz nic innego nie pozostaje tylko żucic sie w wir ćwiczeń i choć troszkę spalić kalorie które w siebie nawrzucałam....
A teraz odnośnie tytułu....ależ ja się dziś rozpisuje
Tak sobie myślałam...i doszłam do następujących wniosków....
Strasznie jestem Wam wdzięczna ze mogłam wstąpić do tej Waszej "społeczności" Vitalijek Gdyby nie ten fakt dalej żyłabym sobie w swoim nie zdrowym świecie tylko gdybała nad metoda pozbycia sie niechcianych kilogramów...
Ale dzięki Wam nabrałam chęci i motywacji żeby zmienić dotychczasowe życie
TO WY DAJECIE MI SIŁĘ ZA CO Z CAŁEGO SERDUSZKA DZIĘKUJE !
Wiem że mogę na Was liczyć, na wasze wsparcie i na Wasze rady którymi tak chętnie sie dzielicie z takimi żółtodziobami jak ja
Złapałam sie również na tym że zamiast efektywnie wykonywać swoje obowiązki ja ukradkiem wchodziłam na Vitalie i czytałam Wasze wpisy To zakrawa na obłęd ewentualnie nałóg
Nie moja wina...NIE UMIEM BEZ WAS ŻYĆ
Tymi rozmyślaniami juz zakończę ten dość długi wpis. I życzę Wam moje Kochane żeby każdy jeden dzień z którym przyjdzie nam sie zmierzyć był efektywny i zbliżał każdą z nas do wytyczonego celu...
Po wyczytaniu dokładnie Waszych pamiętników przyszedł czas żebym i ja coś napisała...
Nadszedł ten upragniony dzień...wspaniały dzień....otóż skończyłam nocki i zaczynam 2 dni wolnego
Streszczę Wam moje dwie ostatnie nocki bo o poprzednich pisałam w ostatnim wpisie
Przez ostatnie dwa dni i dwie nocki trzymałam swoje zachcianki szczególnie nocne na wodzy...było łatwiej niż na dwóch poprzednich nockach.... z czego sie oczywiście niezmiernie ciesze Cyba robię sie silniejsza
Po przespaniu paru godzin po nocce drugiej wstałam grzecznie z łóżka, szybka toaleta i w sumie śniadanko (około 12 ) grahamka bez masła plasterek chudej szynki i plasterek sera żółtego oczywiście z gorzką kawą z mlekiem.Po zjedzeniu szybkim marszem po córkę do przedszkola i zanim wróciłyśmy do domu wygoniłyśmy sie około 3h na śniegu...nie wiem czy juz pisałam...Kamilka uwielbia śnieg Do domu przyszłyśmy padnięte...ale to dobrze...bardzo.Wszamałyśmy po jogurcie i szalałyśmy jeszcze dalej po domu. Kolacje jadłam przed wyjściem do pracy około 20-20:30...2 parówki i 2 kromki chlebka z serem żółtym i pomidorkiem.W pracy już przed północą przygotowałam sobie jogurt do picia 310g i pomarańcze...zrobiłam sobie herbatkę zieloną i z nia wytrwałam dzielnie do 3 co było zadowalające bo nie chciało mi sie jeść o 3 zjadłam pomarańcza (owoc wygrał) i do 6 zleciało pozytywnie....aaa zapomniałam ze po drodze znów przywieźli drożdżówki ale tym razem nie robiły na mnie żadnego wrażenia chyba wracam tym samym do siebie Przed 7 byłam w domku...i zajęłam się szykowaniem małej do przedszkola...to taki mój rytuał po każdej nocce Kładłam sie dobrze po 8 a wstałam o 13 i znów to samo...śniadanie- obowiązkowa kawa z mlekiem nie słodzona bułka maślana i jogurt. Znowu szybki spacer po Misie, zabawa na śniegu około 3h i do domciu. Znowu kolacja w postaci jogurtu i do pracy. A w pracy...nio i tu sie zaczyna...pokusiłam sie na Kinder Mleczna Kanapkę i jogurt małą Jogobelle z ananasem do tego 1l herbatki zielonej i do rana szybko zleciało Po przyjściu oczywiście rytuał szykowania Kamilki do przedszkola i lulu...
I tu znowu nie za ciekawie....wstałam ale tym razem nie biegłam po mała bo odebrała ją babcia.Wypiłam kawę i wzięłam sie za obiadek...pomyślałam ze może będę dobra córka i zrobię więcej żeby mamusia miała trochę wytchnienia bo o 16 dopiero z pracy wracała wiec po drodze odebrała Kamile...na to konto usmazyłam kotlety z kurczaka zrobiłam marchewkę duszoną z groszkiem i ugotowałam ziemniaki...Z całą wałówką poszliśmy do rodziców i po córcie i na obiad. Mama była na prawdę wdzięczna ze po 12h pracy na nogach mogła pobawić sie z małą a nie stać nad garami
Wszystkim nam smakowało co naszykowałam....proste ale po prostu pyszne jedzonko...I wtedy właśnie uświadomiłam sobie ze zgrzeszyłam!!!!!!!!!!!!
Po 2 tygodniach zjadłam malutkiego kotlecika drobiowego smażonego 2 łyżki marchewki i łyżkę ziemniaczków....hmmm nie dobrze....
Więc teraz nic innego nie pozostaje tylko żucic sie w wir ćwiczeń i choć troszkę spalić kalorie które w siebie nawrzucałam....
A teraz odnośnie tytułu....ależ ja się dziś rozpisuje
Tak sobie myślałam...i doszłam do następujących wniosków....
Strasznie jestem Wam wdzięczna ze mogłam wstąpić do tej Waszej "społeczności" Vitalijek Gdyby nie ten fakt dalej żyłabym sobie w swoim nie zdrowym świecie tylko gdybała nad metoda pozbycia sie niechcianych kilogramów...
Ale dzięki Wam nabrałam chęci i motywacji żeby zmienić dotychczasowe życie
TO WY DAJECIE MI SIŁĘ ZA CO Z CAŁEGO SERDUSZKA DZIĘKUJE !
Wiem że mogę na Was liczyć, na wasze wsparcie i na Wasze rady którymi tak chętnie sie dzielicie z takimi żółtodziobami jak ja
Złapałam sie również na tym że zamiast efektywnie wykonywać swoje obowiązki ja ukradkiem wchodziłam na Vitalie i czytałam Wasze wpisy To zakrawa na obłęd ewentualnie nałóg
Nie moja wina...NIE UMIEM BEZ WAS ŻYĆ
Tymi rozmyślaniami juz zakończę ten dość długi wpis. I życzę Wam moje Kochane żeby każdy jeden dzień z którym przyjdzie nam sie zmierzyć był efektywny i zbliżał każdą z nas do wytyczonego celu...
busiaczekkk
19 stycznia 2012, 22:07Witaj i dziekuje za wpisik który zostawiłas u mnie :* Ja tez nie mogę życ bez vitali.. bardzo mnie to mobilizuje, i fajnie, ze tez sa takie kochane osoby jak Ty :*
farewell15
19 stycznia 2012, 15:18Wsparcie na vitalii potrzebuje każda z nas :) Dzięki temu nasze marzenia, cele wydają się być bardziej realne
agraffka84
19 stycznia 2012, 14:53Jak wiekszosc z nas jestes uzalezniona od Vitalii. Nie martw sie, to jest akurat zdrowy nalog :-))))
kalinka1984
19 stycznia 2012, 10:40jestem z ciebie dumna!!!!!!!!!!! pięknie wytrwałaś na tych nockach!!!!!!!!!!!!!!!!
anulkako
19 stycznia 2012, 08:09mały kotlecik drobiowy- cóż to za grzech? Też sie "wciągnęłam" w Vitalie. Zawsze mnie dziwiło, że inni potrafia godzinami siedzieć przy kompie, czytać jakieś blogi czy czatować. a teraz zaczynam ich rozumieć...
Odchudzanka
19 stycznia 2012, 08:07Uda nam sie pokonac kilogramy ! :)
MllaGrubaskaa
19 stycznia 2012, 07:04Vitalia jest boska, i my dzięki Vitali też będziemy boskie laseczki!
Aqua.karolina
19 stycznia 2012, 00:41Super! Życzę jak najwięcej takich przyjemnych i aktywnych chwil zarazem!;) nie ma nic lepszego jak połączenie przyjemnego z pożytecznym:)
gosiulek1
19 stycznia 2012, 00:15Chyba wszystkie ta mamy, że Vitalia, to nałóg. :)) Ja też wiecznie zawalam przez nią różne rzeczy. :)) Odpoczywaj na zdrowie i brykaj dużo po śniegu a będziesz chudła jak się patrzy. :))
agraffka84
18 stycznia 2012, 21:51Kupilam ten: http://www.ebay.co.uk/itm/390379241551?ssPageName=STRK:MEWNX:IT&_trksid=p3984.m1439.l2649 Dzisiaj doszedl. Ubralam, i juz go uwielbiam. Jest wygodny, i trzyma na miejscu co powinien. Jest wygodny i wyglada super. Polecam. Biegalam 20 minut, i pierwszy raz w zyciu nie mialam wrazenia, ze skonam, bo po raz pierwszy kregoslum mnie nie lupal (a jak lupie, to az lzy leca). Dla mnie 10 na10 punktow.
czas.na.zmiane
18 stycznia 2012, 21:43to super że masz wolne, ja też dziś sobie zrobiłam :)
Wazyc58kilogramow
18 stycznia 2012, 21:16Też bym chętnie pobawiła się w śniegu :) Tyle, że u mnie jest go tyle co kot napłakał... A z Vitalią łatwiej jest zrzucać kg, to fakt :)
JUSTaaaGIRL
18 stycznia 2012, 21:06widze zes aktywna ze hoho:) wiem Vitalia drugi dom:))
.Margolcia.
18 stycznia 2012, 20:54:D bardzo piekny wpis :) mi też jest łatwiej kiedy tutaj zaglądam, ilekroć ja diety zaczynałam od poniedziałku, trwały nie dłużej jak tydzień a dziś mija 17-sty dzien :) Buziak serdeczny! Uda NAM SIĘ!
aneczka52
18 stycznia 2012, 20:53powodzenia:)wygramy tą walke z kg:)
alexandra007
18 stycznia 2012, 20:52Kurcze, rzeczywiscie sie dzis rozpisalas. Mi Vitalijki tez daja duo sily. Zycze powodzenia! :)
Justynafgerhfgbgt
18 stycznia 2012, 20:50Powodzenia kochana :))) damy radę! nie ma innej opcji :D