Idę jak burza :P
Dziś kolejne spotkanie, były wszelkie pomiary. Skład mojego ciała zmienia się w dobrym kierunku. Na wadze uwaga! 58,1
Jestem z siebie dumna
Pełna motywacji zrobiłam właśnie godzinkę na rolkach. A w niedzielę 50 min biegania i 10 min na skakance, ale bieg jakoś ociężale mi szedł. Ale trzeba spinać dupkę i do celu!!!!!!!!!!!
dziś wygrałam !!!
Na dzisiejszym spotkaniu kursowo-konkursowym okazałam się najlepsza!!!! Spadek tygodniowy 2,1 kg. Były oklaski i upominek
4 kg za mną. Swoją drogą wiem, że cel 50 jaki sobie wyznaczyłam będzie przegięciem. Zatem zmienię go na 53, które myślę, że będą idealne a potem się zobaczy :) Znów życie jest piękne
Jupi aj ej z przodu mam pięć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na wadze 59,7 !!!
Czyli od 63,5 minęły prawie 4 kg !!!!!
Jem 5 małych posiłków, nie głoduję i chudnę pięknie!!!! Od przyszłego tygodnia włączę więcej ruchu bo teraz się oszczędzałam po chorobie i antybiotykach. Eh...życie jest piękne
Chudnięcie niekontrolowane
No i pięknie. Miała być majówka nad morzem, moje dziecko w sobotę wywaliła ospa, a ja od środy leżę w łóżku z anginą ropną. Dopiero dziś poczułam trochę głodu, niewiele rzeczy mogę przełykać. Tak więc brzuch mi spadł, ale ja nie tak chciałam chudnąć. Antybiotyk biorę i grzecznie leżę (od środy do czwartku przespałam 36 godzin) bo w pon trzeba spinać poślady do pracy a we wtorek na ważenie w mojej grupie konkursowej :) były 2 tyg przerwy od ostatniego spotkania więc wynik musi być godny 2 tygodni dietkowania :)
oh yea :D
Na wadze równiutkie 61
zatem moje wyrzeczenia i wysiłek dają efekty !!!!
63,5 żegnamy !!!!
Sportowe potyczki ;)
Wczoraj godzinka na rolkach, dziś 45 biegania (ok 6 km). Dietowo ok. Dużo wody jest. Damy radę. Jak nie my to kto?
Jak dobrze wstać skoro świt... :)))
Humorek na 5, słonka cudnie świeci. Dietka trzymana idealnie, tylko aktywność ruchowa poza bardzo długim spacerem na razie leży. Dziś chyba w końcu ruszę dupsko na coś więcej. I muszę przyznać: to, że mam ten kurs/konkurs daje mi jednak bardzo dużo. W środę już patrzałam na talerz z sernikiem i gdyby nie świadomość, że nadejdzie dzień ważenia w grupie i nie chcę się ośmieszać, to już bym się na niego rzuciła mówiąc jak zawsze, że zacznę od jutra. To daje mi na prawdę mobilizację na 100 %. W poniedziałek jadę z córcią nad morze do siostry mojego męża. Wrócimy chyba w czwartek, pogoda ma być cudna, może trochę się opalę? No to zawijam teraz swój zacny zad do moich zadań służbowych. A słonko za oknem kusi i przypomina o perspektywie 9-dniowego urlopu
To dało mi kopa!!
Do kursu dołączyłam od drugich zajęć, więc ja miałam ważenie wstępne, a pozostałe uczestniczki kolejne- kontrolne. I powiem wam, że wszystkie schudły! Niektóre ponad 2 kg. ogólnie atmosfera fajna. Okazało się, że ważę 63,5 (więc uczciwie uaktualniam pasek), mój poziom tkanki tłuszczowej jest to ponad 32% (powinnam mieć w okolicach 20 %. a od 29 zaczyna się dramatycznie zły) a mój wiek metaboliczny to 36 lat. Dużo gorzkiej prawdy naraz.
Około 1300 kcal to dieta dla mnie. Był wykład o znaczeniu białka, wyliczaniu zapotrzebowania na nie itp. Fajna sprawa, no bo jak ja bym wszystkim w oczy spojrzała nie chudnąc? Za tydzień 1wszy maja więc zajęć nie będzie. Tym bardziej wyzwanie. Jestem więc pełna optymizmu. Dziękuję za wsparcie!!
To będzie się działo!
Dziś idę na pierwsze spotkanie wspomnianego kursu/konkursu odchudzania. Zostanę tam zważona, wieczorem uaktualnię pasek zgodnie z tą wagą. Chyba jakiś pomiar tkanki tłuszczowej tez będzie. Wrrr...to może być dołujące, a może właśnie dające solidnego kopa. Wygrzebałam się z długaśnej choroby gardła, od jutra zamierzam włączyć codziennie aktywność fizyczną + hula hop. Dziś pojadę rowerem na te zajęcia. a co! :P Postanowiłam jadać 4 posiłki dziennie. Myślę, że w okolicach 52-53 będę już bardzo zadowolona. Jakby nie patrzeć dycha do zrzucenia. Przysięgam sobie i Wam wszystkim, że mi się uda!! I będę ostro rywalizować z innymi uczestnikami. Przekonałam się, że nie można rozbić sobie dyspensy z powodu imprez. Mam dużą rodzinę i praktycznie 2 razy w miesiącu są urodziny itp. W samym maju mam komunię w rodzinie, urodziny x2 i imieniny. I zgodnie z moim dawnym sposobem dawania sobie dyspensy całą dietę w maju szlag by trafił. A lato tuż tuż. Zamierzam mocno postawić na ruch, jest ciepło, muszę przyspieszyć metabolizm, jeść mniej a częściej i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć!! Tzn. raz bieganie, raz rolki, raz rower, w razie niepogody chociaż dywanówki i hula hop albo rower stacjonarny. Mam nadzieję, że za miesiąc wstawię pierwsze zdjęcia porównawcze z około 5 kg mniej ! I tego się będę kurdę trzymać :P
Kurs odchudzania, grupa wsparcia...
Moja ostatnia deska ratunku...postanowiłam wziąć udział w 12-tygodniowym programie kursu połączonego z konkursem. Spotkania są raz w tygodniu, prowadzone przez dietetyka z jakiegoś klubu wellnes. Na każdych jest temat o zdrowym odżywianiu, pomiary wagi i poziomu tkanki tłuszczowej. Poza wspieraniem się mamy także ze sobą rywalizować - najlepsi zdobędą nagrody. Myślę, że to świetna mobilizacja, bo wstyd by mi było strasznie iść na spotkanie, na którym okaże się, że nic nie zrzuciłam. Jestem pełna optymizmu. Koszt 200 zł za cały 3-miesięczny cykl. (Batoniki wyszłyby drożej :P )