Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8825
Komentarzy: 84
Założony: 27 czerwca 2011
Ostatni wpis: 11 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Audry

kobieta, 37 lat,

164 cm, 98.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Tak, wczoraj stanęłam na wadze i zobaczyłam najstraszliwszą dla mnie liczbę  100 kilogramów żywej wagi... a raczej sadła!! Załamałam się. 
To, co zobaczyłam wstrząsnęło mną. Po prostu się załamałam. 
Może i to dobrze?? Może to jest ten moment kiedy wezmę się w garść??
Trochę mnie to przeraża. Czytam Wasze pamiętniki i widzę, że chudniecie tyle kilogramów, że ćwiczycie po 2 lub 3 godziny....a ja co?? A ja nie mam siły tyle ćwiczyć.... zaraz dostaje zadyszki i oblewają mnie siódme poty 

Trzeba się zmobilizować i ruszyć tyłek. Na wakacje ma być przynajmniej 20 kilo mniej. 

Dzisiaj z dietą kiepsko. Chociaż i tak jest lepiej niż zazwyczaj.

Śniadanie: 4 tosty z serem i szynka + kawa z mlekiem i cukrem
2 śniadanie: jogurt pitny, rogalik i niestety bake rolsy czosnkowe i kawa czarna z cukrem  ale nie mogłam wytrzymać w pracy.
Obiad: 4 tosty z jajecznicą + kawa z mlekiem i cukrem  (zawsze jedna mała, płaska łyżeczka)

Wiem, że za dużo. Poprawię się.
Ćwiczenia: godzina sprzątania i odkurzania domu.
Miało być jeszcze 30 minut steperka ale muszę jechać na zakupy, więc nie będzie, ale jak wrócę to zrobię brzuszki.
 Dziękuję Wam za wsparcie i motywację. Naprawdę kochane jesteście.
Pozdrowionka i powodzenia.

3 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Jak to się stało?? 

Nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek będę ważyć 100 kilogramów. 

Nie należałam do najszczuplejszych ale moja normalna waga to 60 kilogramów. A tu jakieś 3 lata temu nie wiadomo skąd zaczęły się zbierać kilogramy.
 No teraz już wiem skąd. Nie ma co owijać w bawełnę.... przytyłam nie tylko z powodu choroby, ale też w dużej mierze z własnego lenistwa i obżarstwa. MASAKRA!! jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu???
Motywacja jest, ale jak ruszyć tyłek kiedy każdy ruch sprawia problemy?? Jak nie jeść tego co lubię kiedy w domu wszyscy przy mnie to jedzą?? Jak wytrwać w wyrzeczeniach kiedy efektów nie ma takich jak bym chciała bo to nie realne???? Normalnie załamka jakaś  
Niby wszystko wiem, że muszę ograniczyć jedzenie, że mam nie jeść słodyczy i fast foodów, że muszę zacząć się ruszać, ale jakoś nie mogę  tego doprowadzić do końca. Po kilku dniach kiedy napotykam na jakąś trudność to poddaję się. 

Mam postanowienie: Nowy Rok NOWA JA pod każdym względem, nie tylko jeżeli chodzi o dietę i ćwiczenia, ale także życie. 

5 grudnia 2012 , Komentarze (1)

Po raz ostatni rozpoczynam dietę. Rozpoczynam zdrowszy tryb życia. Będę mniej  i zdrowiej jeść. Będę jadła więcej warzyw i piła więcej wody. Zrezygnuję z pieczywa pszennego, ze smażonych potraw, zrezygnuje z fast foodów i z moich KOCHANYCH SŁODYCZY. 
NO I BĘDĘ ĆWICZYŁA PO 2 LUB 3 GODZINY DZIENNIE. mam nadzieję, że mi się uda.
Patrząc na osiągnięcia niektórych dziewczyn po prostu aż z zazdrości chce się też tak zmienić.  Są niesamowitą motywacją i przykładem tego, że JAK SIĘ CHCE TO SIĘ MOŻE OSIĄGNĄĆ WSZYSTKO CO TYLKO SOBIE ZAŁOŻYMY. 

Dieta:

Śniadanie: kostka białego sera, z łyżką śmietany (niestety jogurt mi się skończył, wiem,że grzech ale na początek może być), z łyżką miodu i cynamonem. Do tego kawa z mlekiem.

2 śniadanie: kanapka z szynką i serem + kawa czarna

Przekąska: jabłko

Obiad: talerzyk zupy pomidorowej z makaronem (nie zabielana)

Podwieczorek: jabłko

Kolacja: znów serek albo jogurt.

Co do ćwiczeń dzisiaj planuje ćwiczenia z Ewą Ch. ale zobaczymy o której wrócę z pracy.

Pozdrawiam wszystkie walczące o siebie dziewczyny. Trzymajcie się ciepło.

3 grudnia 2012 , Komentarze (1)

Jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie NIEDOCZYNNOŚĆ TARCZYCY. Endokrynolog przepisał mi leki i kazał czekać cierpliwie aż moje wyniki i samopoczucie, i waga się poprawią. Na początku faktycznie jakbym dostała zastrzyk energii i chęci do działania, pełna optymizmu byłam. Wyniki się poprawiały, ale waga niestety nie...zamiast lecieć w dół to rosła  Po kilku miesiącach znów dopadł mnie brak energii, zero chęci do jakichkolwiek działań. Oczywiście jestem pod kontrolą lekarza i okazało się,że poziom hormonu TSH znów zaczyna u mnie rosnąć. Dostałam większą dawkę leków i mam czekać. Na razie nie mam weny do niczego. Dieta idzie kiepsko, ale to chyba przez lenistwo. Patrze na Wasze sukcesy, zdjęcia po przemianie i też tak chcę. Uda mi się. 

26 listopada 2012 , Komentarze (1)

Tak jak w temacie. 
Obiadki u teściowej i kawka u babci wcale nie pomagają w walce z tłuszczem. 
Nie zjesz obiadu u teściowej to się obrazi,że nie chcesz i pomyśli , że Ci nie smakuje. Babcia do kawki zawsze pyszne ciasto piecze i kusi " No weź, poczęstuj się tylko jeden kawałeczek. Nie zaszkodzi Ci. No spróbuj, specjalnie dla Ciebie piekłam". No i jak odmówić??

Jednym słowem moja dieta podczas weekendu poszła do kosza. Niestety.
Od teraz kontynuuję swoje ograniczenie w jedzeniu, nie będę jadła słodyczy. 
I będę ćwiczyć z Ewą Chodakowską. Tyle z Was pisze o tym, i zachwala te treningi. Postanowiłam ,że też spróbuję. Musi się udać tym razem i na wakacje będę zdrowsza i szczuplejsza 

23 listopada 2012 , Komentarze (4)

Dzisiaj udało mi się zjeść trochę mniej niż wczoraj. Jeszcze to nie jest docelowa dieta, tylko próba przyzwyczajenia żołądka do mniejszych porcji, bo niestety rozciągnęłam go chyba do rozmiarów wiaderka 
Słyszałam o metodzie "szklanki". Czyli odmierzanie ilości zjadanych w posiłkach szklanką np. pół szklanki ugotowanego makaronu lub ryżu, szklanka warzyw i mięso wielkości pięści. W sumie to i tak mniej wychodzi od tego co jadłam do tej pory, więc może się uda trochę zmniejszyć porcje.

Trzeba przestawić myślenie i nie zajadać smutków i stresów tylko JEŚĆ PO TO ŻEBY ŻYĆ A NIE ŻYĆ PO TO BY JEŚĆ!
Mam nadzieje, że jutro będzie lepiej i stopniowo przyzwyczaję się do tych małych ilości i zacznę w końcu zrzucać te kilogramy, bo długa droga przede mną i mnóstwo tłuszczu do zrzucenia. A od poniedziałku będą ćwiczenia.

22 listopada 2012 , Komentarze (1)

Dzień zaczęłam dobrze, bo zjadłam na śniadanie tylko 2 tosty razowe z szynką i kawę z mlekiem wypiłam, w pracy zjadłam jabłko i bułeczkę z szynką. Niestety jak wróciłam do domu to zjadłam podwójną porcję (czyli pełny wielki talerz) makaronu. 
Miałam zacząć od ograniczania ilości zanim całkiem przejdę na dietę ale nawet to mi nie wychodzi  
Trudno. Od jutra muszę zacząć od nowa. I mam nadzieje, że tym razem mi się uda.
Widząc jak dziewczyny tutaj pięknie chudną i mają takie niesamowite wyniki swojej ciężkiej pracy i wyrzeczeń to mi wstyd, że nie potrafię dotrzymać danego sobie słowa.... ehh...

21 listopada 2012 , Skomentuj

Wiele razy już postanawiałam, że przejdę na dietę i pozbędę się nadprogramowych kilogramów.
Parę razy udawało mi się schudnąć, czułam się wtedy cudownie. Trzymałam wagę jakiś czas, ale zawsze przychodził kryzys, coś się działo a ja odreagowywałam jedząc. I tak w kółko , aż doprowadziłam się do wagi 96 kilogramów.  Czuję się fatalnie, mam paskudne samopoczucie, samoocena już jest poniżej zera. Chociaż mam cudownego męża, który mnie kocha i akceptuje ja nie mogę zaakceptować siebie. Wstydzę się przed sobą i przed mężem. Nie znoszę chodzić na zakupy, bo w sklepach mało kiedy mogę znaleźć coś, co by na mnie pasowało i nie było uszyte jak dla "starej baby". 

Znów postanowiłam,że wezmę się za siebie. Będę jeść zdrowo i mniejsze ilości nie tak jak do tej pory, będę ćwiczyć po 2 godziny dziennie i schudnę te 40 kilogramów. Wierzę, że tym razem wytrwam i uda mi się osiągnąć cel. Chcę być zdrowa i podobać się sobie, czuć się dobrze w swojej skórze.

23 lipca 2012 , Komentarze (1)

Długo mnie nie było. Wiele się działo... mnóstwo stresu związanego ze ślubem i w pracy. 
Udało mi się schudnąć parę kilo przed ślubem...okupione to było wielkim wysiłkiem i wieloma wyrzeczeniami. Niestety od jakiegoś czasu mimo wysiłku waga stanęła, a nawet zaczęła iść w górę. ;-( Niestety okazało się, że choruję na niedoczynność tarczycy. Biorę leki, ale czuję jakbym po nich jeszcze bardziej puchła i tyła ;-((( 
Postanowiłam więc zastosować jak kiedyś dietę kopenhadzką, a potem przerzucić się na zdrową żywność gotowaną na parze i jogging.
Od jutra zaczynam kopenhadzką. Trzymajcie kciuki ;-)

2 października 2011 , Komentarze (1)

Wykupiłam pakiet diety siła błonnika na miesiąc wraz z ćwiczeniami. Mam nadzieję, że będę trzymać się solidnie wszystkiego i uda mi się schudnąć. 
Prawdopodobnie moje problemy ze zrzuceniem kilogramów i to wieczne podjadanie nawet kiedy nie jestem głodna i wieczne zachcianki na słodycze to emocjonalne jedzenie. Zapychanie swoich stresów i złych emocji jedzeniem...a potem ogromne wyrzuty sumienia, że po raz kolejny dałam plamę, że nie wytrzymałam na diecie, że nie potrafię się opanować.... Może jest w tym trochę prawdy, ale w takim razie trzeba wziąć się w garść bo nie jest tak źle. Nie mam powodów żeby być nieszczęśliwa...tylko fakt,że nie jestem szczupła jak kiedyś wpędza mnie w depresję...reszta to zwykłe problemiki, którymi nie ma powodu tak się przejmować. A z byciem szczupła....hmmm....wiem, że potrafię schudnąć....ostatnio wiecznie się usprawiedliwiałam i odkładałam na później...od jutra... a to trzeba od teraz!!! po prostu muszę nauczyć się w inny sposób rozładowywać stres...Wziąć tyłek z kanapy i ruszyć na jakieś ćwiczenia! 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.