Prawdopodobnie moje problemy ze zrzuceniem kilogramów i to wieczne podjadanie nawet kiedy nie jestem głodna i wieczne zachcianki na słodycze to emocjonalne jedzenie. Zapychanie swoich stresów i złych emocji jedzeniem...a potem ogromne wyrzuty sumienia, że po raz kolejny dałam plamę, że nie wytrzymałam na diecie, że nie potrafię się opanować.... Może jest w tym trochę prawdy, ale w takim razie trzeba wziąć się w garść bo nie jest tak źle. Nie mam powodów żeby być nieszczęśliwa...tylko fakt,że nie jestem szczupła jak kiedyś wpędza mnie w depresję...reszta to zwykłe problemiki, którymi nie ma powodu tak się przejmować. A z byciem szczupła....hmmm....wiem, że potrafię schudnąć....ostatnio wiecznie się usprawiedliwiałam i odkładałam na później...od jutra... a to trzeba od teraz!!! po prostu muszę nauczyć się w inny sposób rozładowywać stres...Wziąć tyłek z kanapy i ruszyć na jakieś ćwiczenia!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
zdeklarowana
2 października 2011, 11:20ja też tam mam, cały czas to już nie minie. Ja zauważyłam, że jak tylko "przechodzę na dietę" że niby układam sobie pal jedzenie i w ogóle wszystkiego chcę dopilnować to nic z tego nie wychodzi. teraz od jakiegoś czasu jem wszystko tylko mega okrojone i nie męczę się :) a teraz mam założenie na tym miesiącu, że jem wszystko oprócz chleba i kartofli!!!! będzie dobrze w końcu muszę sobie kupić coś ładnego a nie zrobie tego puki waga nie dojdzie do 80 :D trzymam kciuki