a wczoraj było tak pięknie... pospać do dziesiątej, obrócić się na drugi bok i zastanowić czy aby na pewno już chce się wstać :) no i dlaczego tak każdego dnia nie mam? ale jeszcze tylko dzisiaj do pracy, i WEEKEND :) Co za wspaniałe uczucie :)
Wczoraj dzień wolny, czyli u nas jak zwykle przy takich okazjach wielki obiboging :) tym razem nieco zmodyfikowany o akcenty ruchowe. motywacja nadal na wysokim poziomie, więc jest ok. O świcie (czyli koło południa;) ) ruszyłam na rowerze na basen, 50 min. pływania. Dzisiaj do zakwasów nóg doszły jeszcze ramiona :D Niech mi się to ciało przyzwyczaja nieco szybciej do zmian (tzn. do ruchu) bo pasuje, żebym w miarę prosto chodziła :D wieczorkiem jeszcze godzina roweru, więc ok. Wczoraj zaczęłam też kolejne podejście do 6 Weidera. Dzisiejsze serie też już zaliczone. No ciekawa jestem bardzo ile tym razem wytrzymam.
Wczoraj za oknem rozgrywały się sceny jak z kryminału :) Przed domem karetka, 3 radiowozy, nad głowami helikopter, nie krążył, ale wisiał w powietrzu i na coś czekał. Potem dojechało jeszcze kilku tajniaków i regionalna tv do kompletu. Obława i sensacja. Połowa sąsiadów, no i my oczywiście też, w oknach. Big Brother na żywo. Do tej pory nie mam pojęcia o co chodziło. Gdyby to był mój blok w pl. wystarczyłoby po sprawie wyjść na chwilę przed blok, a wysiadywaczki okienne zaraz- szczęśliwe, że mają kolejnego słuchacza- wtajemniczyłyby każdego chętnego w szczegóły. Tu na szczęście czy nieszczęście tak nie ma, więc pozostaje mi żyć w niewiedzy:]
Wczorajsze menu:
Śniadanie: pieczywko chrupkie, powidło, feta, melon ok. 256
Obiad: kasza z warzywami ok. 366
Przekąska: mango ok. 87
Podwieczorek: carpaccio z cukinii ok. 107
Kolacja: kefir, otręby, powidło ok. 140
Przekąska: orzechy, truskawki, sok pomidorowy ok. 192
Razem: 1148
Wczoraj strasznie niedożarta chodziłam. Po południu kombinowałam co chwilę co bym jeszcze mogła zjeść, żeby bilans kalorii jakoś wyglądał. Jednak takie siedzenie w domu pozwala na częstsze myślenie o jedzeniu. A teraz do "robłoty" :)