Mam dowod na to ,że mój organizm oszczędza energię. Marznę .Podczas gdy inni domownicy biegają w koszulkach ja mam gruby sweter.Co tam jestem gotowa na wszystko... no prawie , głodzić się nie będę.
Póki co dieta jest znośna, porcje wprawdzie małe ale nie chodzę głodna. Wiem że teraz mój mózg krzyczy OSZCZĘDZAMY i próbuje spowalniać przemianę materii. Teraz bardziej niz kiedykolwiek potrzebna MI jest aktywność fizyczna. Kręcę się wciąż jak dziecięcy bączek i szukam sobie zajęcia.Nawet porządki domowe są znosne gdy przeliczę je na kalorie
Jadłam grzecznie to co mam w programie.Rano poćwiczyłam jogę i trochę się rozciągałam.Po południu pomknęłam na kijaszki. Maszerowałam 1h bardzo dziarsko i dynamicznie. Tym razem nie komary mnie gnały a cel naszych zmagań mniej ciałka.
I w tak optymistyczny sposób konczę dzionek.A i jeszcze przeglądnę dietę na jutro. Gdy mało jem lubię sobie poczytać, co za frykasy czekają mnie następnego dnia.