Gran derby Barcelona kontra Real czułam ,że moi panowie nie przepuszczą takiej okazji.
Na meczu i kolacji zjawili sie teść z żoną i kuzyn.
Nie wypadało nie przygotować czegoś dobrego. Zrobiłam michę sałatki, tosty i białą kiełbasę duszoną z cebulką i pieczarkami. Zestaw meczowy standard paluszki, czipsy,krakersy,piwo.
Nikt oprócz rodzinki nie wie ,że dietkuję bo nie mam zamiaru każdemu tłumaczyć po co to robię ,co to jest oczyszczanie i takie tam (Przecież wyglądasz dobrze)
Jak to mówią na bezrybiu i rak ryba, jakoś tak wśród naszych bliskich "szczuplaków" mało.
Coś na tależ musiałam wrzucić. Łyżka sałatki, pomidor i ogórek wystarczyły.
Trochę gorzej było potem, nie oparłam się garści czipsów, a piwo Paulaner jakoś tak samo się nalało(lubię je bo nie ma tej mocnej goryczy).
Ogólnie jestem raczej wyposzczona więc mój organizm rzucił się na dodatkowe kalorie jak wygłodniała hiena.
Ululałam się jednym piwem jak osesek.
Rano wskoczyłam na wagę pełna obaw ,a tu niespodzianka,żadnej nadwyżki nawet -0,4 kg .
Coby w samozachwycie nie spędzić dnia na kanapie mam dzisiaj zaplanowany cross fit lub jak kto woli "Cardio Insanity".
Już raz ćwiczyłam. Proste ćwiczenia ,łatwe ruchy ale intensywnosć taka,ze pot sie leje.
6 tygodniowy program podobno czyni cuda z ciałem.
Potrzebuję ujędrnić co nieco, a w trening są też wplecione ćwiczenia siłowe z obciążeniem własnego ciała.Jedyne więc czego potrzeba to troche wolnej przestrzeni.
Za 7 tygodni mam imprezę, na której chcę "wystapić" w sukience z odkrytymi ramionami hmmmmm na razie nie ma co pokazywać "Pelikany"jak to mówi moja psióła o tricepsach jakoś tak smętnie wiszą i psują cały efekt.
Kończąc przydługi wpis. Mam nowy cel:
ładnie wygladać na gali .
Buźka miłej niedzieli