Kolejny dzień do przodu
Dziś wolne ;) i 3 najbliszcze dni tez.. także wszystko pod idealna kontrolą. od rana Skalpel Chodakowskiej zrobiony. Pozniej rower ok pol godziny , mialam kilka spraw do ząłatwienia. Także troche kcal spalonych. Poki co nie waze się , mam nadzieje ,że wytrzymam i zrobię to dopiero w niedziele.Moj Jadłospis:
Śniadanie: 2 parówki Indykpol, 3 pieczywa chrupkie z serkiem 260kcal kawa z mlekiem
II Śniadanie: Bułka z dynią z wędliną drobiową ,salatka z ogórka ,pomidora i rukoli 200kcal
Obiad: Barszcz Ukrainski 250ml =ok 100kcal+ warzywa na patelnię 280 kcal, kawa z mlekiem
Podwieczorek: Jogurt naturalny + łyzka żurawiny+łyzka nasion słonecznika+łyzka otrąb + łyzka muesli 200kcal jablko 100 kcal Herbata zielona
i na kolacje zmierzam zjeść: Bułka dynia z wędlina pomidorem i serek wiejski lekki 300 kcal
razem1440 kcal.
Mam zakwasy straszne po tych cwiczeniach ,ale nie poddam się. Przez wolne dni będe robić codziennie. Moze jeszcze dołacze sobie Mel b trening całego ciała. Uwielbiam ją :)
Ciekawe czy uda mi się wyrzeżbić piękny brzuch i raz w życiu być z niego dumną i zadowoloną. Nigdy nie mialam .Zawsze tłuszczyk i boczki.. nawet jak bylam szczuplejsza to nigdy nie miałam takiego idealnego brzucha..
Wielki powrót
No i powracam do pisania. Bo to taki motywator dla mnie. Pisałam z kilkoma dietetykami. Czytałam mnóstwo informacji o dietach itp itd.. i postanowilam wziąść się ,ale zdrowo. Własciwie do cały czas się zdrowo odzywiam. Ale teraz postanowiłam dołaczyć cwiczenia. Robię od 3 dni Skalpel Ewy CHodakowskiej. Wczesniej cwiczylam na stepperze min 30 min, czasem 1h. Ale efektów nie ma zbyt wiele. Teraz postanowlam Cwiczyc Skalpel przynajmniej 5 razy w tygodniu i diete zbilansowana ok 1500-1600. Robiłam wczesniej 1200 kcal, ale jest to za mało. Efekt był taki ,że zamiast chudnąc to tylko spowoliniłam jeszze bardziej metabolizm. Bo nic nie ubyło. Waga waha się i utrzymuje na poziomie 70kg. Powiem szczerze, że mam już trochę dość ciąglych diet i pilnowania. Ale do wesela chcialam wyglądać lepiej i tyle. Moje marzenie .. Wiem ,że jest coraz bliżej. Czasu niewiele ,a moje starania idą wciąz na marne. Ale to dlatego ,że wszystko robię na własną rękę. Nie mam profesjonalisty obok, który by wiedział co ze mną poczynić. Organizm się broni przed utratą wagi.. Minąl już rok jak utrzymuje wage ,bez zadnego efektu jojo! Choc czytam o Dukanie wiekszośc negatywów. Ja wiem ,że ta dieta zmieniła moje życie. Dziś wiem ,że nie jest zdrowa, i nie powtórze jej nigdy więcej. Staram się jeść zdrowo. Cięzko teraz o 5 posiłków co 3 h ,kiedy jestem w pracy i mam jedną przerwę. Więc w zyciu codziennym cięzko pokonać to. ALe staram się cały czas. Przed swiętami i na świetami dałam trochę upust słodyczom. Teraz powiedziałam stop. i Zamierzam wytrzymać cały okrągły miesiąc, bez niczego słodkiego w ustach i cwicząc, chcę zobaczyć czy to coś da. Potrzebuje wsparcia.. Wielkiego wsparcia. Tylko ,że z kazdej strony słysze,że wystarczająco schudłam i dobrze wyglądam.
Nie wyglądam dobrze ,mam tłusty brzuch i boczki.!
No i nie ma dnia 13
Niestety po wczorajszej irytacji po ważeniu i całodziennej refleskji podjęłam decyzje przucenia Dukana, który nie dziala już na mnie za drugim razem. Poza tym im więcej razy się probuje tym mniejsze efekty. Dlatego koniec z tym, przechodze na zdrowe odzywanianie. Kasze, ciemny makaron, ciemny ryz, warzywa ,ciemne pieczywo i owoce.. po prostu mniej i zdrowiej jeść..no i chce biegac ,ale jak sie zrobi troszke cieplej.
Naczytalam się o tych zakwaszonych organizmach..a ja nie chce byc chora.. tylko szczuplejsza ,ale nie za wszelką cenę..
efekty bedą mniejsze ,ale poradzę sobie :)
dzień dwunasty..;/
i co raz gorzej, mam doła.. dziś 0,5kg w góre.. czemu sie tak dzieje,. własnie się naczytalam ,że parówki i kabanosów lepiej unikać,.w ostatnich dniach troche ich pojadłam. Wiec musze je odtsawić.. troche mnie to zniechcęca wszystko. Tak jak to ,że za 2 podejsciem do Dukana chudnie się wolniej.. spodziewałam się tego, ale ,żeby aż tak? no kurcze.. podłamka.. to ile to będzie trwało ? :(
Wolny dzień.. i zamiast się człowiek cieszyć.. to się smuci.
Dzień jedenasty
No to minęło już trochę czasu..ale dziś się nie ważylam, jutro mam wreszcie wolne to rano po porannym wypróżnieniu się zważe.. ostatnio udaje mi się to codziennie. Wrecie się uregulowalo. Naprawdę wolno mi to idzie.. czyli jednak bedę musiala pocerpieć 2 miesiące..no trudno, czego się nie robi.. do ślubu. Mam nieraz ochotę rzucić to w cholerę.. tyle pyszności koło mnie. ale mówie sobie nie! Jestes twarda , dasz radę.. to jeden dzień w życiu.. musisz wygrać tą walkę..
I tak sobie przypominam to wszystko, w głowie pojawia się wymarzona suknia.. i już przechodzi mi ochota na jedzenie.
Będzie dobrze!
:D
Dzień dziesiąty.
Czas najwyższy zobaczyc z przodu 68 :D ucieszyło mnie ,choć myslalam ,że jednak bedzie mniej.. 68,9 czyli 0,5 kg w dół. Wolniej waga spada .. niz ostatnim razem..Ale ważne ,że spada... wstałam własnie..i jakaś zaspana jestem. Masakra..
Ide robić sniadanko przyszłemy męzusiowi do pracy :)
Dzień dziewiąty :)
No i wszystko idzie dobrze :D Dziś dzień białkowy. w pracy na rano, ale wziełam sobie śniadanko, myślałam ,że będzie mało..ale nie było tak źle. Ale jutro ... robie moje ukochane leczo!! czekam na nie z niecierpliwością.i jutro się zważę jednak. Zobaczymy jak sytuacja wygląda. Mam ogromną nadzieje ,że coś spadło. no i wypróżnianie się poprawiło. co mnie rownież cieszy :D
Dzień ósmy ;)
No i powiem tak. postanowiłam się nie ważyć do soboty.. zobaczymy ile spadnie.. wole się miło zaskoczyc.. tzn mam taką nadzieje. ale od wczoraj jestem na przeszkoleniu w nowej pracy. Niestety w sklepie..ale ja cieszę najbardziej na świecie, jeśli dostanę ta pracę i jakoś ustabilizuje się to wszystko. Dziś idę na 13-21 sniadanko dukanowe do pracy naszykwoane , zaraz zjem jakiś obiadek i gitara :D Mam nadzieje ,że dam rade w pracy wytrzymać z Dukanem.. bo czasem jest cięzko.. przy towarze w głowie się zakręci.. ale mam nadzieje ,że jakoś to się wszystko poukłada :D
Jestem pełna nadziei i pozytywnej energii :)
Miłego dnia!
Dzień siódmy.. mija tydzień!
Mija tydzień..mojej walki.. a tu .. dupa! problem z wypróżnianiem.. i waga jak zakleta..ale nie nie nie.. nie poddam się ,nie tak łatwo.. chcesz sie buntować organizmie? proszę bardzo..nic Ci to nie da.. i tak te kg bedziesz musiał oddać... bo ja Ci tego nie podaruje!!chcesz wojny...bedziesz ją miał :D wypowiadam Ci ją
i WYGRAM, PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ.
Dzień szósty:)
Niestety dziś nie ma spadku ,ale nie przejmuje się tym. Po pierwsze nie wyprózniam sie dziś już 3 dzień.. a to zawsze zawyża wagę..po drugie bedzie bunt organizmu..który nie chce się tak łatwo poddać i oddać mi te kilogramy..Chcialabym , aby był spadek 1,5 kg na tydzień. Ostatnim razem było własnie tak.. i byłam mega szczęśliwa. Wiem ,że teraz mam mniej tłuszczyku i może być gorzej. Bo im więcej mamy nadwagi tym więcej się chudnie , przynjmniej na początku. Ja się nie poddam . W zeszłym roku ,bywały nawet 2 tyg ,że waga ani drgnęła.. obrona organizmu.. to normalne..ale człowiek się zniechęca..ale potem był spadek i to jaki. Teraz wiem,żę warto czekać .. i być cierpliwym ,bo to popłaca..
Dziś idę w sprawie pracy.. o którą tak dziś cięzko.. zwłaszcza w naszym , malym zakichanym miasteczku! To sprawa, która mnie strasznie męczy.. Już miesiąc minął w domu.. Ja lubie jak się coś dzieje ,jak mam zajęcie, no i przede wszystkim pieniązki.. za pół roku wesele... wydatków od groma. a kasy nie przybywa. Ale wierze w to,że w końcu się to zmieni...