Prawie miesiąc za mną...nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał. To moja pierwsza dieta podczas której nie czuję,że się odchudzam. Dopiero wczoraj mnie olśniło. A wszystko za sprawą pysznego loda Magnum
Moja połówka wcinała go przed moim nosem grrrr. Ale dałam radę. Nie skusiłam się chociaż ślinka ciekła. Pomyślałam sobie ile już za mną. Ile już dokonałam dla siebie. I byłam z siebie dumna. Tak po prostu. Zamiast pełnego tłuszczu loda wciągnęłam sobie czekoladę na gorąco zgodnie z zasadami diety i to mi wystarczyło
Dlaczego dopiero teraz mam siłę, by odmówić słodyczy/alkoholu? Co takiego stało się ze mną, z moim życiem? Dlaczego wcześniej to było takie trudne? Nie znam odp na żadne z tych pytań. Zresztą chyba najważniejsze jest to, że coś we mnie drgnęło.
Pozostało 2,5 kg do celu. I tak się zastanawiam czy po osiągnięciu celu nie wyznaczyć sobie kolejnego...ale to dopiero w przyszłości. Trzeba żyć dniem dzisiejszym.
Poza tym zaczynam myśleć o zmianie garderoby. Ech...jestem zmuszona, bo wszystko na mnie wisi
Tylko czy warto kupować wszystko już teraz? W końcu mam zamiar troszkę jeszcze schudnąć..Sama nie wiem. Dobrze,że jest jeszcze ciepło, bo mogę nosić moje ukochane białe spodnie, które kiedyś opinały mi tyłek a teraz z niego spadają hehe. Może już jesienią będę paradować w nowych ciuchach o 2 rozm. mniejszych niż obecne?? Kurcze...fajnie by było