..po prostu chciałam napisać co leży mi na wątrobie.Dzisiejszy dzień nie był udany.No...może nie tyle nieudany,co bardzo poszarpany i nerwowy.Zresztą dzisiejszy zły humor jest także wynikiem tego,co działo się wczoraj wieczorem.Kłótnie z kimś, kto jest dla nas ważny nigdy nie napawają optymizmem
Tak więc wczorajsze łzy przeniosłam na dzień dzisiejszy.
Poza tym dopadły mnie dziś myśli o swej przyszłości i o tym,co dzieje się w moim życiu teraz. Dokąd zmierzam? Czy droga, którą wybrałam jest tą właściwą? Czy ryzykować i rzucać się na głęboką wodę? Czy raczej posłuchać opinii innych o konieczności zastanowienia się?
Za dużo pytań i za mało odpowiedzi..
Na szczęście ten trudny dzień nauczył mnie czegoś dobrego.
Kiedy tak kolejne złe myśli/słowa/smsy napływały do mnie pomyslałam : "eeetam, pierdzielić dietę, napiję się dzisiaj..". I od razu coś mną potrząsnęło mocno. "Przecież tyle już osiągnęłaś. Na co Ci ten alkohol?? " I myśli o głupim zaprzepaszczeniu wysiłku gdzieś uleciały
Chyba ta dieta mnie zmieniła.
Wreszcie widzę siebie.Widzę to,że to ja jestem najważniejsza.I to,że nie mogę zawieść samej siebie.Nie tym razem!!!!