Obudził mnie kurier. Przyniósł 3 przesyłki na raz - świecznik, serwetkę z ptaszkiem i książkę Matki które nie potrafią kochać. Serwetka jest robiona szydełkiem. Jest piękna. Mam zamiar ją naszyć na poszewkę. Nigdy jeszcze nie robiłam serwetek, ani zazdrostek. Gdzieś mi sie wydaje, że to strasznie trudne jest, bo za dużo cierpliwości do tego potrzeba. Tak faktycznie trudne to to nie jest tylko liczenie oczek i cieniukie nici trochę mnie po prostu zniechęcają. Może kiedyś się odważę, bo szydełko przecież mi niestraszne, a serwetki i cieniukie zazdrostki nad drzwiami lubię. Podobają mi się też serwetki typu zazdrostek na półkach, zwłaszcza w kuchni. Trochę serwetek w domu mam, ponieważ moja ciocia Ala- siostra babci potrafiła robić prawdziwe cuda. Robiła też obrusy, a nawet firanki. Sporo tych cudeniek było kiedyś w domu.
Zrzuciłam 20 dkg. Wczoraj była ścisła dieta. Nawet owoców nie jadłam. Dziś będzie tak samo. Przede mną jeszcze 3 dni diety kapuścianej. Później powrót do dukana. Coś ciężko idzie tym razem, albo może tylko mi się tak wydaje. Prawie 3 tygodnie diety, a spadło raptem 1,6 kg. Trochę mało. Do końca roku miesiąc i chyba 2,5 kg jeszcze nie uda mi się zrzucić. Tym bardziej, że po drodze święta. Cóż i tak bywa, ale nie cieszy mnie ta zwłoka. Cały mój problem tym razem to zaparcia, a to w odchudzaniu nie pomaga. Piję zioła, ale czasem muszę wziąć bisakodyl, bo jelita mam przepełnione. Ciągle jestem wzdęta i nabrzmiała. Otręby nie pomagają. Już nigdy więcej surowego czosnku do ust nie wezmę, bo od tego zaczęły się moje kłopoty. Zamiast surowego czosnku mam zmiar kupić preparat olej z wiesiołka plus czosnek. Powinien być dobry.