Dalej siedzę nad malowaniem. Postanowiłam wykonywać co najmniej jedną pracę dziennie - rysunek lub obrazek. Poza tym ćwiczyć szkice np. ust czy oczu, tak by wychodziły podobne. Muszę w końcu dojść do wprawy. Wczoraj jednak zabrałam się za portret i zwierzę tym razem psa. Pikuś nawet podobny wyszedł. Wyszły jak wyszły, ale prace wysłałam. Zostały martwe natury, których nie cierpię malować. To już wolę portrety.
Wykupiłam następny kurs tym razem tarot. Co prawda potrafię wróżyć i moje wróżby się nieźle sprawdzają, ale kurs skusił mnie tematyką psychologii i podejścia do klienta oraz pracą nad rozwojem intuicji. To mi się może przydać. Kurs wykupiłam z opcją pół gratis więc się opłacało. Pierwsza lekcja już do mnie idzie, a ja się doczekać nie mogę. Zobaczę co jest wart. Jeśli to wiedza mi znana to zrezygnuję. Jeśli wartościowy to może nawet wykupię całość na raz. Idzie zima i będzie czas na naukę.
Dietę trzymam choć mi ciężko. To znaczy czasem podjadam, ale nie węglowodany. Wczoraj zjadłam dodatkowo jajka gotowane. Zupełnie nie potrafię zjadać takiej ilości białka jak bym powinna. To okropnie dużo jest. Co tu jeść?
Dziś posiedzę nad portretami, bo mam z nimi największy problem. Wychodzą jakieś takie bez wyrazu, bez duszy. Na razie chcę robić szkice. Później się zobaczy...Wypadałoby też poćwiczyć ludzi. Może też poćwiczę zwierzęta pastelami olejnymi.
A na koniec kot- pastele olejne. Nie podoba mi się...Za ciemne ma oczy ma.