Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Urodziłam dziecko i chcę wrócić do formy!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11789
Komentarzy: 124
Założony: 24 czerwca 2011
Ostatni wpis: 12 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
lattemacchiato

kobieta, 36 lat, Gorzów Wielkopolski

158 cm, 61.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 maja 2017 , Komentarze (1)

Nie było mnie kilka dni, bo miałam mały kryzys. W weekend zjadłam dwa razy bułkę na śniadanie. Wieczorami opijałam zdany egzamin zawodowy - uwieńczenie mojej trzyletniej pełnej męczarni  "kariery" aplikanta radcowskiego. Uczciłam też to godnie pizzą.

We wtorek już wogóle porażka, byłam u teściów, którzy we mnie wmusili tonę żarcia, a potem byłam na imieninach dziadka. Tak więc tort i lody wjechały. Z lustra patrzy na mnie słoń. Jestem aż nalana na twarzy i nie mogę na siebie patrzeć.

Dzisiaj wróciłam tu z podkulonym ogonem.

1. 3 kromki Vasa z mozzarellą i toną warzyw

2.  jogurt natualny z płatkami owsianymi, 3 śliwki suszone, migdały

3. falafele w tortilli 

4. kubek soku warzywnego

5. wędzona makrela, warzywa

Myślę też powoli, by w końcu się zmobilizować i pójść do dietetyka po dietę rozpisaną pode mnie. 

2 maja 2017 , Komentarze (11)

Postanowiłam przy użyciu kalkulatora wyliczyć moją całkowitą przemianę materii. Oto co wyszło:

Twoja dzienna Podstawową Przemiana Materii (PPM) to 1 472 kalorii

Twoja dzienna Całkowita Przemiana Materii (CPM) to 1 766 kalorii 

Zaznaczyłam zgodnie z prawdą brak aktywności fizycznej/ sporadyczną aktywność fizyczną, bo w tej chwili nie jest u mnie z tym najlepiej. Z obliczeń wynika, że moje zapotrzebowanie kaloryczne, żeby utrzymać wagę to 1766 kcal (nic dziwnego, że tyłam!), a żeby schudnąć powinnam odjąć od tego 15-20%. Z tego wychodzi że powinnam jeść 1400-1500 kcal... Nie napawa mnie to optymizmem ;) Czy na takiej diecie da się nie umrzeć z głodu?

2 maja 2017 , Komentarze (2)

Zrobiłam to, chociaż wiedziałam,że nie będzie miło i zmierzyłam obwody. Z tych cm zaczynam... JESTEM HIPOPOTAMEM 

dzisiaj                                                                      dwa lata temu    ile przybyło

szyja  33 cm                                                            33 cm                0

biceps (w miejscu szczepionki) 34 cm                  30 cm                4 cm

piersi 100 cm                                                         95 cm                5 cm

talia 85 cm                                                            74 cm                11 cm

brzuch 100 cm                                                      81 cm                 19 cm

biodra 104 cm                                                       93 cm                 11 cm

udo 62 cm                                                            56 cm                  6 cm

łydka 40 cm                                                         36 cm                   4 cm

W sumie przybyło: 60 cm . Tylko w szyi nie utyłam! ;)

2 maja 2017 , Komentarze (8)

Co pół roku wywalam z szafy wielki wór ciuchów hołdując zasadzie "jeśli coś nie było ubrane przez dwa lata - tego już nie założę pewnie nigdy". Niestety zasadę tę widocznie skutecznie pomijałam w zakresie ubrań o rozmiar/pół za małych. No bo ja przecież SCHUDNĘ.  Teraz stoję przed dylematem : czekać na ten wielkopomny dzień czy wrzucić do wora i wynieść?

Muszę w końcu ogarnąć chatę. Nie zdążyłam tego zrobić w ciąży - dość długo pracowałam, potem trochę odpoczęłam , a w 34 tygodniu ciąży trafiłam do szpitala w Warszawie - 500 km od domu i rodziny, gdzie musiałam też urodzić. Spędziłam tam półtora miesiąca. Mąż sam kupował wózek, fotelik i większość wyprawki, więc mieszkanie nie było przygotowane.Dziecko ma pół roku, dobrze by zatem było zacząć zanim mi się macierzyński skończy ;)

Menu z dzisiaj:

1. omlet z 3 jaj z pieczarkami

2. owsianka na jogurcie z pestkami dyni, kiwi i granatem

3. bigos mojej babci i kubek chudego rosołu 

4. galareta mojego dziadka

5. hummus z selerem naciowym

Ciekawe czy taka galareta wieprzowa jest bardzo tucząca? Pałam do niej miłością wielką :) Szczególnie smakuje mi z sokiem z cytrynu lub octem...Mmmm. Może ktoś się orientuje?

30 kwietnia 2017 , Komentarze (12)

Była właśnie u mnie dawno niewidziana przyjaciółka. Ona wraz z mężem są lekarzami. Mąż jest na diecie... W 1 miesiąc schudł 10 kilo!!! Pytam  jej zatem, co to za dieta. Otóż jest to dieta bez węglowodanów. Mąż koleżanki kupił sobie książkę Metoda 100 licz tylko kalorie cukrowe i się jej ściśle stosuje. Pytam: "no ok, to co on je"? Ona mówi "no głównie mięcho, warzywa i sery". Pytam: "mów konkretnie". No to ona odpowiada: "na śniadanie je jajecznicę z 5 (!!!) jajek z boczkiem.  W pracy kabanosy. Na obiad steka. Czasem hamburgera (bez bułki) posypanego obficie serem. Lubi też kebaba, często je, ale zamawia bez bułki, czyli : mięso, sosy, surówka. Na kolację je często kabanosy i CAŁĄ gorgonzolę. Chudnie  w oczach, wcześniej kochał słodycze."

Gdyby nie to,  że ufam mojej przyjaciółce i wiem, że nie kłamie NIGDY bym nie przypuszczała, że jedząc tyle mięcha i sera można schudnąć. I to jeszcze tak dużo ! Jestem zresztą wciąż w głębokim szoku.

30 kwietnia 2017 , Komentarze (3)

Witaj Vitalio!

Dzięki koncie tutaj trzymam się w ryzach.

Wczoraj trochę zgrzeszyłam, mianowicie zjadłam wieczorem orzeszki ziemne i piłam wino :/

Jadłospis z wczoraj:

1. omlet z pieczarkami i cebulą, pomidory, rzodkiewki

2. płatki owsiane, jogurt naturalny, granat, pestki dyni, winogrona, 1 kostka gorzkiej czekolady ( a potem zżarłam drugą, więc 2 kostki)

3. Kotlety rybne, kapusta kiszona, hammas (izraleski kuskus)

4. mozzarella, pomidory, pieczarki duszone na wodzie

5. orzeszki ziemne, wino wytrawne

Cóż mogę rzec poza tym, że obiecuję poprawę ;) Orzeszki to lepiej niż czipsy mam nadzieję?

28 kwietnia 2017 , Komentarze (3)

Wczoraj z mężem zrobiliśmy rachunek sumienia. Oboje po urodzeniu syna przytyliśmy. Mąż przestał chodzić na siłownie, żeby spędzać czas z dzieckiem (inaczej wracałby o 20 do domu,gdy syn już śpi). Ja nie chodziłam na siłownię od lat, więc wiem, że przytyć mogłam tylko od diety. Ogólnie nawyki mamy podobne jak zawsze - na obiad zazwyczaj kurczak z warzywami, nawet nie jemy ziemniaków, kasz, pierogów, makaronów itp w ciągu dnia jogurty, kefiry, jajka. Więc co jest z nami nie tak? Zauważyłam, że:

1. Jedliśmy nieregularnie. A bo to trzeba zrobić, a bo dziecko nakarmić, a bo pielucha, bo trzeba kangurować, bo płacze i trzeba godzinami nosić i zawsze coś. Moje dziecko na początku prawie nie spało - żadnych drzemek w dzień - miałam oczy jak spodki.

2. Jedliśmy za mało. Potrafiliśmy jeść jak ptaszki, a po jakimś czasie jak nastąpiło tzw. "wpierdalanko" większych porcji - miało to zgubne skutki dla naszych sadełek;

3. Ja przestałam pić wodę. W ciąży dbałam o siebie że hoho, po porodzie w szpitalu piłam jak szalona, bo miało to wzmocnić laktację, a potem w domu człowiek był tak zaaferowany małym dzieckiem i jego potrzebami, że zapominał pić. Opamiętałam się, gdy zdałam sobie sprawę, że od kilku dni nie piłam wody WCALE, a jedynie po 1 herbacie dziennie. 

4. Nie karmię już piersią. Mój metabolizm po ciąży  i zakończeniu karmienia osiadł. A tak w ogóle mój metabolizm przez ostatnie lata był napędzany stresem, pracowałam od rana do nocy i non stop myślałam o pracy, siedziałam na wc i myślałam o pracy, wracałam do domu wieczorem z pracy i myślałam dalej, że mam jeszcze tyle do zrobienia w pracy, chudłam bez wysiłku, piłam kilka kaw dziennie żeby wyrobić, jak miałam danego dnia w pracy rozprawy w sądzie przed czyściło mnie, że hej i jakoś leciało. Tak teraz jak to wspominam, to były straszne czasy, nie byłam szczęśliwa, mimo że chudsza.

5. W przypadku męża największy grzeszek - piwko. Ja staram się nie pić piwa, bo nie schudnę  chyba nigdy do jasnej anielki. Czasem pozwalam sobie na wino wytrawne. Poza tym po piwie włącza się zawsze ochota na jakąś niekontrolowaną szamkę. 

6. Papierosy jako młodzieniaki kopciliśmy, całe studia nam towarzyszyły. Teraz jesteśmy mądrzy, pod 30stkę, dziecię mamy, nie imprezujemy już (bo nie mamy teraz jak) i nie palimy.  Ja rzuciłam przed ciążą, mąż dopiero po moim porodzie (o co były nie lada awanturki) :)

No i na dzisiaj tyle. Dzisiejsza szamka:

1.Owsianka z granatem , pestkami dyni i słonecznikiem

2. sok pomidorowy, 2 kabanosy drobiowe

3.  2 domowe naleśniki domowe z szpinakiem i brokułami

w planie

4. kasza pęczak z soczewicą (taki mix mam z LIDLa) z kurczakiem i warzywami

5. się okaże, ale pewnie twaróg z warzywami

27 kwietnia 2017 , Komentarze (3)

1. omlet z 3 jaj z pomidorami, cebulą, szpinakiem i szczypiorkiem

2. jogurt naturalny, banan i kiwi

3. domowe naleśniki z szpinakiem i brokułami (sztuk dwa)

4. pęczak z soczewicą, pierś z kurczaka i roszponka z ogórkiem

5. sok pomidorowy, serek grani z szczypiorkiem, 1 kabanos drobiowy.

Mam leciutką chandrę. Mąż kupił baterie do wagi. Pokazała 69 kg :| Co prawda mierzone późnym popołudniem po obiedzie, ale wciąż ! Kogo ja oszukuję, te kilogramy od samego obiadu się nie wzięły. Wiecie co mnie dobija? To ja od dwóch tygodni słodyczy nie jem, od prawie tygodnia chleba, gotuję i staram się być fit z wszechmiar możliwości a waga ani drgnie w dół? Buuuuuuuuuu :( Wiem wiem głupia jestem, chciałabym już choć 1 kg schudnąć a trzymam dietę tydzień. Niech to niechybnie nastąpi!

27 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Walczę dalej. Nie wiem jeszcze czy z jakimś skutkiem - bo wyczerpały się nam baterie w wadze :D Obwodów nie mierzyłam dotychczas, ale zacznę. Wiem, że trzeba czasu, ale zawsze byłam niecierpliwa jeśli chodzi o skutki diet wszelakiego rodzaju. Pewnie dlatego często popełniałam błąd jedząc zbyt mało, potem każdy wyskok kończył się tym, że dupa rosła. To chyba nazywa się efekt jojo. To wynikało z tego, że się bałam, że gdy zjem więcej to przytyję, albo nie schudnę. Chyba wiele kobiet popełnia ten błąd. Teraz też przebieram nogami, kiedy mąż kupi baterie i będę mogła się zważyć. Jestem z siebie dumna, nie jadłam chyba tydzień słodyczy mimo sporego zapasiku w domu. Mam otwarte ptasie mleczko w szafce, ale częstuję nim tylko gości :)

Z innej beczki. Czasem wieczorem piję lampkę wina, zastanawiam się czy to może mieć negatywny wpływ na dietę?

Mój wczorajszy jadłospis:

1. omlet z 2 jajek, pomidorów, cebulki i szczypiorku, olej rzepakowy, kromka razowego

2. jogurt z orzechami, płatkami owsianymi i suszonymi owocami

3. bigos

4. Muffinki pełnoziarniste pomidorowe, roszponka z jogurtem

5. Serek grani z warzywami, 2 kabanosy z piersi z kurczaka, warzywa

Z ruchu - spacery z wózkiem.

22 kwietnia 2017 , Komentarze (8)

Jako osoba totalnie uzależniona od chleba postanowiłam nauczyć się jeść śniadania i kolacje bez chleba i włączyć do mojej diety takie posiłki kilka razy w tygodniu. Tylko co jeść? Dla takiego chlebożercy jak ja jest to nie lada wyzwanie. Na razie nie przychodzi mi nic do głowy prócz jajek, twarożków i owsianek. Dzisiaj zjadłam omlet z warzywami. Na kolacje natomiast nie potrafię wymyślić nic prócz twarożku z warzywami. A co Wy jecie na śniadania i kolacje?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.