głęboko w czarnej dupie ...
ojoj, cos mi to nie idzie, to cale odchudzanie ...
stracilam wiatr w żaglach ...
stanelo, po prostu stanelo
i nie drgnie !
68 rano na czczo.
kolacji nie jadam.
WHAT THE FUCK ??
no i dupa
jest pozno a ja jem, wiem to zalosne, ale na dzis sie poddalam !
wrzucam w siebie żarełko i tyle ...
waze i tak tyle samo ! masakra !
nic nie schodzi w dol ta waga, mimo rowerkow, mimo niejedzenia ...
nie czaje o co chodzi ...
wiec żre i w dupie to mam!
oczywiscie od jutra znow sie ustatkuje ... bo jak bede tak codziennie robic, to szybko zdobede 72 kilosy ...
a co do wloch Nihirian dzieki za rade - wszystko sie rozwiaze w poniedzialek kiedy zapytamy czy mi dadza urlop, jak nie, to wlochy sie poszly kochac ...
bez sensu
waga dupiata, nie jem kolacji.
what the fuck??
no comment.
jest propozycja jechana z chlopakiem i jego rodzicami na narty do wloch ... (place za siebie)
waham sie, co robic? jechac? nie jechac?
wyjazd i tak bylby dopiero w marcu
caluje was moje kochane
come back
przepraszam Was za cisze, moje kochane Vitalijki !!!
dietkuje ostro, i czekam cierpliwie na efekty, nie pisalam, bo nic nowego sie nie dzialo w zyciu.
@ na szczescie minela i od razu moj brzuch przestal przypominac balon !
teraz mam 67 na czczo, a wiec 1kg mniej, bo mialam w trakcie @ 68 ...
takze jest oki, nadal nie jadam kolacji, czuje jak to mi sluzy !
caluski kochane!
powoli wracam do swiata zywych
w sensie po swietach, powoli wracam do wagi sprzed swiat ...
ale nie pisalam tego na pasku bo jakos tak bylo mi wstyd przed Wami i przed sama soba ...
porazka ....
teraz dopiero po 4 dniowym detoksie (niejedzenie wieczorem) wrocilam do wagi wyjsciowej, ale nie tej odchudzonej ...
takze przede mna ciezka droga do tego luksusu ..... gosh ....
why is it sooo hard ??
I'm glad ...
ciesze sie, ze slucham sama siebie ... tzn od wczoraj nie jem wieczorem i jest git ! od razu czuje jak mi sie bebech splaszczyl, chocby ten 1 mm, heheheh
nie no, ten tydzien obzarstwa (tak tak, od piatku wigilii do piatku nocy sylwestrowej) dal mi popalic - na wadze +3kg, zle samopoczucie, w niewoli zarcia, slodyczy ...
a teraz jest super, podoba mi sie ten narzucony reżim, nie zre i koniec !
i od razu lepiej sie czuje ... nie chce wygladac jakbym byla w 5 miesiacu ciazy, hehhe
teraz tylko pytanie :
KIEDY WROCE DO 64,63,62 KG???
i po ...
swietach, obzarstwie !
nowy rok !!!
a wraz z nim nowe wyzwania.
od dzis wracam do swojej diety, tzn niejedzenia wieczornego.
wczoraj jeszcze sie obzarlam na sali sylwestrowej, oj, co to bylo za zarcie, cala noc!!!
dzis detox ...
hehehe
sroda jak to sroda ...
2 dni do sylwka, ja juz calkiem podupadlam, tzn ...
bez cisnienia juz do sylwka, nie schudne nagle w 2 dni 3 kg, takze luz calkowity ...
ide na impreze na luzie, jak maly beztroski prosiak, trudno.
a zaczynam niejedzenie kolacji od poniedzialku, tj 3 stycznia ...
teraz juz i tak jest jak jest, bylam ostatnio czesto u chopaka, czestowal mnie kolacjami, ciastami, porazka jakas ....
pozdrowka moje kochane !!!
masakra ...
te swieta sa prze *** ane ...
4 tyg glodu na marne, wrocilam do wagi wyjsciowej ...
no comment.
hmmm...
no i dupa. moge zapomniec o przedswiatecznym porannym 65,3 ...
mam jakos 66, o ile nie z hakiem ! (mam zwykla wage, a moj chlopak ma elektroniczna)
żaaaal, te glupie swieta rozregulowaly mi rytm dnia, dotychczas jadlam do 14-15.oo i dzieki temu tak chudlam ...
a wczoraj na glodzie caly dzien i czekanie w nieskonczonosc na wigilie ... kolacja byla o 18 !!!
masakra ... potem mi pekal brzuch, skonczylam jesc jakos przed 20.oo takze porazka.
dzis juz na wadze wiecej.
WNIOSEK PROSTY - JEDZENIE WIECZORNE MI NIE SLUZY.