Dziewczynki kochane!
Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych życzę Wam przede wszystkim spokoju ducha, radosnego czasu spędzonego w gronie najbliższych, zdrowia oraz wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu!
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (17)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 20819 |
Komentarzy: | 117 |
Założony: | 22 lipca 2010 |
Ostatni wpis: | 14 czerwca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Dziewczynki kochane!
Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych życzę Wam przede wszystkim spokoju ducha, radosnego czasu spędzonego w gronie najbliższych, zdrowia oraz wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu!
Podsumowanie miesiąca a niedoczynność tarczycy
No tak. Miałam się pochwalić wynikami, ale "pies zjadł moją pracę domową", no i się nie pochwalę. Nie, nie mam psa. A wyniki pomiarów po prostu wyrzuciłam - omyłkowo. Miałam z drugiej strony napisaną listę zakupów i po prostu wrzuciłam do śmieci. Ech. Wiem tylko, że w talii ubyło około 5 cm, a w biodrach 1 cm. Pozostałe wymiary pozostają nadal zagadką, a ja czekam na @, żeby jeszcze raz, wiarygodnie się pomierzyć.
Druga rzecz, do której muszę się przyznać - miałam 5-dniową przerwę, więc moje wyzwanie trochę ucierpiało. Ale już dziś zrobiłam znów trening i wracam do gry.
Trzecia rzecz - niedoczynność tarczycy. Zaczęłam trochę czytać o tym, bo niestety cierpię na tę przypadłość i leczę się od jakiegoś roku. Niedoczynność tarczycy powoduje mega zwolnienie metabolizmu. Powiedziałabym nawet, wyhamowanie do zera. Dlatego też tak bardzo ważna jest dieta i odpowiedni dobór składników posiłku, które nie dość, że nie spowolnią dodatkowo raczkujący już metabolizm, to jeszcze do właśnie przyspieszą. Przede wszystkim trzeba zwiększyć spożycie jodu, który jest składnikiem hormonów tarczycy. Skąd go wziąć? Ano z ryb morskich, które dostarczą dodatkowo pełnowartościowego białka i kwasów tłuszczowych omega-3. Poprawią one kondycję włosów i skóry, mogą zmniejszyć nasilenie procesów zapalnych. Obok ryb dobre będą również inne owoce morza, a także algi.
Przy wystąpieniu niedokrwistości należy zadbać o źródła ŻELAZA w diecie. Szczególnie w łatwiej przyswajalnej postaci hemowej z produktów pochodzenia zwierzęcego: chude mięso czerwone, drób, ryby, jajka oraz z wymienionych wcześniej produktów roślinnych. Jednak warto pamiętać, że żelaza jest jest w nich mniej biodostępne, a dodatkowo spożywanie zbyt dużych ilości błonnika (cennego przy zaparciach) również zaburza wchłanianie żelaza.
Jako źródło żelaza można zaproponować również zboża (amarantus, komosa ryżowa, orkisz, sorgo), kasze (gryczana, jaglana), zarodki, suszone owoce, migdały czy orzechy oraz jajka i przyprawy (bazylia, estragon, mięta, kmin rzymski, kolendra, koperek, majeranek, tymianek, pietruszka). Należy je łączyć z produktami bogatymi w witaminę C ułatwiającą przyswajanie żelaza (świeże owoce, warzywa, soki)
Również ważnym pierwiastkiem, głównie ze względu na rolę w przemianie hormonów tarczycy (tyroksyny i tijodotyroniny) jest SELEN. Do najlepszych źródeł selenu należą orzechy brazylijskie, także włoskie, słonecznik, sezam, tahini.
BIAŁKO jest polecane w diecie osób z niedoczynnością ze względu na jego wpływ na poprawę metabolizmu. Produkty białkowe powinny pochodzić z chudego nabiału, jajek, ryb, drobiu, królika, cielęciny i chudych części wołowiny. Dostarczą one nie tylko białka ale i wapnia, żelaza, witaminy D i B12.
Inne źródła białka to produkty mleczne oraz jajka, długo moczone i gotowane odmiany fasoli, soczewicy, cieciorki i z orzechów (poza ziemnymi, pinii) oraz zbóż i ziół (pietruszka, rozmaryn, tymianek, oregano, majeranek, kurkuma, koperek, kolendra, bazylia, cząber) .
W celu przyspieszenia metabolizmu należy również pić dużo płynów (herbata zielona, woda niegazowania ok 2 l/ dobę), jeść regularne posiłki co 2-3 godziny, ok 5-6 razy dziennie i zwiększyć aktywność fizyczną (od ok 30 min dziennie - mogą to być spacery, basen, aerobic, itd). Wspomagająco mogą działać wyciągi z żeń-szenia, napary z yerba mate, przyprawy typu chilli, imbir, curry (ostrożnie u osób z chorobami przewodu pokarmowego).
Powinno się wybierać produkty o obniżonej zawartości tłuszczu i cholesterolu (często podwyższone poziomy cholesterolu we krwi), unikaniu tłuszczów zwierzęcych i włączeniu do diety tłuszczów roślinnych (najlepiej tłoczonych na zimno olejów, orzechów, avocado) i rybich. Warto wprowadzić do diety kiełki, chudy nabiał, produkty pełnoziarniste oraz owoce i warzywa. Należy ograniczyć słodycze, wyroby cukiernicze, dania typu fast food, cukry proste, napoje gazowane i słodzone. Warto wprowadzić zasady tradycyjnej diety śródziemnomorskiej czy cukrzycowej. Menu musi być urozmaicone i pełnowartościowe.
Czego jeszcze unikać?
Goitrogenów. Są to substancje, które zaburzają wchłanianie jodu z pożywienia. Dobrą informacją jest fakt, że substancje te tracą w większości swoje właściwości wolotwórcze podczas gotowania.
Znajdują się głównie w :
Źródło: http://dietetykawpraktyce.blogspot.com/2012/02/di...
Jeśli któraś z Was również cierpi na niedoczynność tarczycy, polecam przestudiowanie stron Internetowych poświęconych tej chorobie. Uwierzcie, że nie jesteście w tym same, a to żaden wyrok. Jeśli śledzicie fan page Ewy Chodakowskiej, to na pewno natknęłyście się na dziewczynę, która mimo niedoczynności schudła 20 kg - czyli się da! Trzeba tylko chcieć. I pamiętajcie o stałej opiece endokrynologa i odpowiednim doborze leku.
Buziaki!
Od 13 marca dzień w dzień trenuję. Poziom samozaparcia w skali od 1 do 10 = 11 ;) Przymusowych przerw na regenerację do dnia wczorajszego - 6. Zwykle jest to piątek. Piątek, to ten dzień, kiedy próba trwa długo i później już jestem wykończona po całym tygodniu - także przerwa, ale przerwa na regenerację jest również potrzebna, więc czuję się rozgrzeszona. 5-6/7 dni treningu, to chyba dobry wynik, jak sądzicie?
Ilość dni treningu do wczoraj: 20
Ilość spalonych kcal: 9231 (wg Endomondo - a tak btw fajna aplikacja, motywacja staje się jak w grze komputerowej - odliczanie do kolejnego levela - zapraszam do rywalizacji ;) ).
W niedzielę - 13.04.2014 r. dzień pomiarów. Wtedy będzie czas na dokładne podsumowanie miesiąca, ale już wiem, że na pewno byłoby lepiej, gdybym bardziej jeszcze uważała na to, co jem. W skali 1-5 poziom zdrowego żywienia, dałabym sobie jakąś 3, może 4. Na 5 jeszcze nie zasłużyłam. Ale kto wie, może jeśli zobaczę jakieś efekty z miarką, to będzie dla mnie jeszcze większa motywacja?
Na pewno dam znać jak wypadły pomiary ;) A tymczasem zmykam na trening!
Wczoraj zrobiłam bilans dnia, a później udowodniłam sobie, że to i tak nie ma sensu. Tzn. mój bilans nie miał najmniejszego sensu. Założyłam z góry, że poniedziałek i piątek odpada mi treningowo z racji prób. Pojechałam wczoraj na próbę, wróciłam do domu około 21:20 i co? I zrobiłam trening. Poszłam spać o 23., ale zadowolona z siebie. Czyli wniosek nasuwa się taki, że wszystko się da, ale z czegoś trzeba zrezygnować. W moim przypadku była to dodatkowa godzina snu, a próba wcale nie była przeszkodą w treningu. W każdym razie duma mnie rozpiera, bo zeszły tydzień zakończyłam treningiem i ten tydzień rozpoczęłam treningiem. Oby tak dalej. Może dzięki temu ominę PMS, bo akurat spodziewam się @.
Wniosek? Wszystko zależy tylko i wyłącznie od samozaparcia i chęci. Ale też dopingu. Rozmawiałam wczoraj z moim M. i z koleżanką, która biega (K.) i bardzo mnie wspierali w pomyśle ruszenia się jeszcze po próbie. No i zdopingowana, ruszyłam się i byłam bardzo zadowolona. Dziś też się ruszę. Trzeba, żeby treningi weszły w krew, łatwiej jest się wtedy zebrać w sobie. A jak człowiek wpadnie w rytm, później zaczyna czegoś brakować - takie swojego rodzaju uzależnienie od endorfin. I na to bardzo czekam i pracuję!
Jakie macie sposoby na przemówienie do siebie, że tu i teraz to najodpowiedniejsze miejsce i pora na trening?
Czy zastanawiałyście się kiedyś, skąd się bierze tradycyjne "nie ćwiczę, bo nie mam czasu"? No właśnie, skąd? Zawsze było to dla mnie dziwne, jak mi ktoś mówił, że nie ma czasu, bo pracuje, albo dziwiłam się osobom wychowującym dzieci i niepracującym, że przecież są cały dzień w domu, więc jak mogą nie mieć czasu na ćwiczenia. Dziwiłam. Ale już nie dziwię. Odkąd mam pracę, tak bardzo trudno jest mi się zebrać, do ćwiczeń, że aż zła jestem na siebie. Wręcz wyczynowe okazuje się pogodzenie treningów i hobby, jakim w moim przypadku jest śpiewanie. Mało tego. Gdy przychodzi weekend, kiedy spędza z nami czas córeczka mojego mężczyzny, rozjaśnia mi się pogląd na życie młodych mam, których cały dzień wypełnia praca w domu i opieka nad maleństwem. Pal licho, jak dziecko jest już chodzące i gadające - jaki to wyczyn musi być, gdy maluch jeszcze leży, robi w pieluchę i chce, żeby go cały czas nosić na rękach?! Dlatego postanowiłam opracować jakiś wspaniały plan na przyszłość, żeby umieć wygospodarować czas i siłę do ćwiczenia w natłoku codziennych spraw i obowiązków.
Punkt 1: Plan dnia
Cel: Przyjrzeć się swojemu rozkładowi dnia i zaznaczyć godziny, w których czas jest marnotrawiony.
Realizacja: 6:00 - 6:35 Pobudka + codzienna toaleta
6:40 - 6:55 Śniadanie + wyjście do pracy (jadę samochodem 30 km (+- 30 minut)
7:30 - 15:30 (czasem dłużej) Praca
16:00 - 16:45 karmienie kotów w mieszkaniu mojego M. + powrót do domu
16:55 Obiad
I tu zaczyna się czas do dyspozycji dla mnie. W poniedziałki i piątki mam próby z zespołami, więc dwa dni mi odpadają. No, ale pozostaje pięć dni do mojej dyspozycji. Powinnam w nich zmieścić po godzinie nauki hiszpańskiego oraz godzinka treningu. Z hiszpańskim sprawę załatwia słuchanie mp3 w samochodzie (pół godz. w jedną i pół godz. w drugą stronę). Niestety treningu tak nie załatwię.
Koleżanka, która zaczęła biegać zdradziła mi swoją tajemnicę - biegnie zaraz po pracy, bo później trudno się jej zebrać. Niby się zgadza, ale godziny posiłków mam tak ustawione, że obiad wypada dokładnie o 16:30, czyli i tak jestem spóźniona, więc nie mogę przeciągnąć kolejnej godziny. Po posiłku powinno się odczekać z godzinkę zanim rozpocznie się wysiłek fizyczny. Niech to będzie godzina 18:30. O tej porze powinnam zacząć trening.
Tu zaznaczam na kolorowo cel: 18:30 TRENING
Teraz powinien pojawić się punkt 2.
Punkt 2: Utrzymanie stałej pory treningu
Cel: Ustawienie w telefonie przypomnienia o porze treningu
W dobie dzisiejszej techniki telefon jest tak podręcznym narzędziem, że aż grzech byłoby nie wykorzystać funkcji przypominania. A co z ciągłym zmęczeniem? Mam wrażenie, że to kolejny powód do wymówki ale...
Punkt 3: Spać 9 godzin dziennie
Ponoć tyle potrzebuje zdrowy organizm, żeby w pełni naładować baterie. Skoro wstaję o 6:00, powinnam się kłaść o 21:00. Mało to wykonalne. Często o 21. jeszcze marnotrawię czas oglądając jakiś film, czy wracając z próby (dwa razy w tygodniu - znów wymówka). No dobrze, to może chociaż 22:00? 8 godzin snu też powinno wystarczyć.
Punkt 4: Nagrody za kilogramy/centymetry
Podobno dobrze jest wprowadzić do swojej motywacji jakieś nagrody za osiągnięcie kolejnego pułapu w postępach. Niech postępem będzie utrata centymetrów, bo jestem wśród wyznawców poglądu, że waga nie jest urządzeniem miarodajnym. Powiedzmy, że nagroda będzie za każde utracone 5 cm.
Cel: Mierzymy się wg tabeli Vitalii i sumujemy centymetry.
Za pierwsze -5 cm: ulubiony kosmetyk
Za kolejne -5 cm: nowa bluzka
Za każde następne -5 cm: adekwatnie do osiągniętego wyniku - może być nowy "ciuszek", albo inna fajna rzecz, na którą normalnie byśmy sobie nie pozwoliły.
Na dziś tyle z moich przemyśleń. Kolejne Punkty w kolejnym poście. Muszę sobie wszystko jeszcze raz dokładnie przemyśleć, żeby wyciągnąć wnioski i nie powodować kolejnych wymówek.
Ściskam gorąco!
Czas wrócić do systematyczności. Taką podjęłam decyzję i tego się będę trzymać :) Dziś tak na szybko tylko, bo godzina już późna, ale mówię wszystkim Dobry Wieczór, wracam do Was i lecę spać.
Jutro będzie nowy dzień i prawdziwy wpis, ale od czegoś trzeba zacząć!
Postanowienia, postanowienia :)