Poniedziałek- nowy początek.....
Witajcie!!! Pomimo iż na dworze ponuro i deszczowo to poniedziałek zaczął się pomyślnie i w dobrym nastroju.....jak tylko otworzyłam oczęta to przez dobrą chwilę porozciągałam swe kosteczki... nastepnie ranna toaleta,szklaneczka wody i kubek siemia lnianego....po zaprowadzeniu starszego do przedszkola z młodszym zjadłam śniadanko- jogurcik z cynamonem,żurawiną,i płatkami owsianymi....do tego duży kubek zielonej i oczywiście woda obowiazkowo....Rowerek tez zaliczyłam (10km...-pokuta za podjadanie)...a teraz dopijam kawunię....w planach mam jeszcze lekki obiadzik( paluszki surimi z warzywami) jakiś owoc i chyba zjem na kolację rybkę albo michę warzyw- to zależy od natchnienia....+ ćwiczenia z ciężarkami, taniec połamaniec z dzieciakami i rowerek część 2....dzień spędzony w domu,ale aktywnie....DOBRY PLAN TO BRAK DODATKOWYCH POKUS....słoneczka życzę....
Dzięki że jesteście.....
DZIEKUJĘ WAM KOCHANIUTKIE ŻE JESTEŚCIE ZAWSZE KIEDY WAS POTRZEBUJĘ.....WASZE RADY TO CENNY NABYTEK....I POMOCNIK W ZWALCZANIU SŁABOŚCI....KŁANIAM SIĘ PO STROKROĆ.....Niedziela taka sobie raz słońce, raz deszcz...ale planuję spacerek....podjadanie powoli przechodzi, gdyż za chwilę zjawi się pani@.....co tu pisać wracam na poprawne tory.....wszystkie rozterki zostawiłam w tyle i prę do przodu....waga nie jest zła,bo nie rośnie, moja pokuta już trwa rano i wieczorem obowiązkowo rowerek ( 15km najmniej przejechanych...). tak więc dziewczyny nie ma co biadolić tylko dusza w troki i walczymy dalej....bo jesteśmy silne i waleczne ...i nie łatwo nas złamać....te małe wpadki to tylko epizodzik który przypomina nam od czasu do czasu że jesteśy kobietami i uwielbiamy słodkości każdego rodzaju...ŻYCIE NIE JEST IDEALNE I MY TEŻ....tysiące buziaków dla was.....
RATUNKU.....
NIE MOGĘ PORADZIĆ SOBIE Z ŁAKOMSTWEM....RATUNKU...NIBY WAGA JEST OK.,ALE JA NIE MOGĘ PRZESTAĆ PODJADAĆ....SUPER PORZĄDNA PANI SYLWIA ZACZYNA PODUPADAĆ....ALBO ORGANIZM DOMAGA SIĘ UTRACONYCH KILOGRAMÓW.....OJ ZACZYNA ROBIĆ SIĘ NIEBEZPIECZNIE.... NIC Z TEGO TO TYLKO MAŁA SŁABOŚĆ ....NIE POZWOLĘ ABY WAGA ROSŁA Z CIĘŻKO PRACOWAŁAM NAD SOBĄ BY TERAZ COFAĆ SIĘ DO TYŁU...OD JUTRA POKUTA CZYLI FAZA PIERWSZA( UKOCHANE BIAŁECZKO...).. TO SOBIE POMARUDZIŁAM I CO ZABIERAM SIĘ ZA ROWEREK, BY CHODZ W CZĘŚCI SPALIĆ OBJEDZONE KALORIE....MIŁEGO WEEKENDU ORAZ DUŻO RUCHU.....BO MA BYĆ ŁADNA POGODA...
DZIONEK POZYTYWNY...
HEJKA WIECZORKIEM....POGODA MARNA ALE DZIONEK ZALICZONY POZYTYWNIE....U SADYSTY PANA ZĄBKA BYŁO DOBRZE( CHŁOPAKI ZADOWOLONE...)JEDZENIE OK.+ MAŁA GARSTKA PALUSZKÓW I 2 PLACUSZKI ZIEMNIACZANE( CIAGLE WALCZĘ Z PRZEKĄSKAMI...) ROWEREK TEŻ ZALICZYŁAM DZIŚ ZALEDWIE 13KM, ALE DOBRE I TYLE.... moje menu: twarożek z miodem i żurawiną, sałatka z tuńczyka, 2 udka wędzone z musztardą, garstka paluszków, 2 placuszki ziemniaczane, woda, zielona, siemię lniane,kawa czarna, kawa inka z mlekiem...TO DZIŚ NA TYLE....MIŁYCH SNÓW.....I LEPSZEGO JUTRA.....
może być....
witajcie wieczorową porą....i już na wstępie dziękuję za milutkie komentarze....dzień jak każdy inny: dzieciaki, małe prasowanko,pranko,sprzątanko i takie tam....jedzenie zaliczam na dobrą ocenę(połasiłam się na garść paluszków i miseczkę płatków kukurydzianych- lepsze to niż słodycze...) to takie malutkie łakomstwo spowodowane jest zbliżającą się @...ale to nie tłumaczy więc muszę walczyć z moim mózgiem i przestawić go troszeczkę na inny tor myślenia.....dziś najlepsza ocena jest za rowerek( przejechałam go dziś rano11km, i wieczorkiem 16km- jestem wielka..)..to tyle na dzisiaj i dobrej nocki kochaniutkie....
DWUDNIOWE ŁAKOMSTWO...
WITAJCIE PO ŚWIĘTACH...JA JESZCZE DZISIAJ DOCHODZĘ DO SIEBIE PO DWUDNIOWYM ŁAKOMSTWIE DOSŁOWNIE NA WSZYSTKO CO ZNALAZŁO SIĘ NA STOLE....NO CÓŻ PRZYJEMNOŚĆ BYŁA OGROMNA ALE PRZYBYŁO 2 KG I TERAZ W RAMACH POKUTY OSTRA DIETA...PRZYNAJMIEJ DO ZRZUCENIA BALASTU W JELITACH....ROWEREK ZALICZYŁAM(PRAWIE 15KM)...TO CHYBA NA TYLE CIEKAWE CO TAM U WAS? JUŻ ZA CHWILE POCZYTAMY.....JESZCZE KILKA FOTEK ZE ŚWIĄT....
WESOŁEGO ALLELUJA....
DZIEWCZYNY....ŻYCZĘ WAM CUDOWNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH I MOKREGO LANEGO PONIEDZIAŁKU.....BUZIAKI...RAPORCIK ZDAM POŚWIĘTACH( Z TEGO OBŻARSTWA...)...
ŻYCIE JEST CUDOWNE...
WITAM WAS ZNÓW WIECZORKIEM.....DZIŚ NIE BĘDZIE BIADOLENIA, BO TO NORMALKA....MÓJ DZIONEK CAŁY BYŁ ZALATANY...A TO ZAKUPY...A TO SPACEREK Z MŁODSZYM(RACZEJ BIEGANINA ZA NIM..)..A TO OSTATNIE PRZECIERANIE OKIEN, DYWANÓW I TAKIE TAM- TO TAK ZWANA RZECZYWISTOŚĆ....MIMO TEJ PLĄTANINY TO MIAŁAM DZIŚ JEDNĄ MILUTKĄ CHWILKĘ...A MIANOWICIE ZACZEPIŁA MNIE DZIŚ KOBIETKA(ZNAMY SIĘ Z WIDZENIA...)I POPROSIŁA ABYM POMOGŁA JEJ SCHUDNĄĆ BO MA DOSYĆ TURLANIA SIĘ....NIE MOŻE NAPATRZEĆ SIĘ NA MOJĄ ZMIANĘ I JAK TRYSKAM ŻYCIEM....OTO JEJ SŁOWA: JAK NA PANIĄ PATRZĘ TO WRACA MI WIARA ŻE MOŻNA JAK SIĘ CHCE....CZYŻ TO NIE MIŁE? A JA UWIELBIAM WYZWANIA...WIĘC PO ŚWIĘTACH ZACZYNAM....ŻYCIE JEST CUDOWNE, POMIMO IŻ CO CHWILA RZUCA NA KŁODY POD NOGI...DOBREJ NOCKI KOCHANIUTKIE.....
Kwiecień.....
Witajcie kochaniutkie w kwietniu....Troszeczkę zaniedbałam swój pamiętnik(wiadomo święta idą...)a tak w rzeczywistości to od czwartku wielki ból zęba...w piątek trzeba było go usunąć...do tego starszy syneczek po przedszkolu prosto do lekarza i wiadomo choroba..(powiększone węzły chłonne i 2 tygodnie siedzenia w domu..)Święta zapowiadają się domowe z podziałem wychodzenia z domu....no cóż uroki życia codziennego....w sobotę zmieniłam kolor włosów na rudy- potrzebowałam zmiany....ogólnie to wszystko po staremu waga w normie, ćwiczenia są, i tak dalej....dobrej nocki życzę....
spadek niekontrolowany......
witajcie z rana szczuplaczki.....właśnie pozbyłam się gości(co za dużo to nie zdrowo...) od piątku pełna chata(możecie sobie wyobrazić 3 urwisów, 4 dorosłe osoby i małe mieszkanko....)oczywiście lubię gości ale przy moim trybie życia potrzebuję swobody samotnego upajania się sobą( tak potrwa jeszcze kilka latek zanim moje dzieciątka nie dorosną troszeczkę....)dziś pogoda do duszy, szaro ,ponuro, śpiaco....ale wagunia za to kochaniutka i pokazała -1KG..spadek nie powinien mnie ciszyć, bo przecież mam się utwalać,a dziś się cieszę....huraaaa...czasami potrzeba wraca.....oczywiście jedzonko jest ok.,ćwiczonaka i rowerek też( uzależniłam się od sportu....)...smucę się tylko że przez miesiąc nie będzie fitnessu- instruktorka złamała rękę....to była jedyna rozrywka gdzie mogłam, przez chwile pomyślec tylko o sobie( brzmi egoistycznie, ale trudno....)to co poczytamy trochę co tam u was i wracamy do realiów życia codziennego.....słoneczka życzę.....