Moja mama zrzuciła 9 kg dzięki zdrowemu odżywaniu. Fakt, że trwało to 10 miesięcy.... i fakt, że ma nadwagę... ale to nieważne. 2 kg jej wróciło, ze względu na stres... Jest silna, po jutrzejszym praniu mózgu bierze się za siebie.
Z mamą mam dobry kontakt. Moi rodzicę są, że tak powiem, do przodu. :) Nigdy niczego mi nie zakazywali. Byłam nieraz z nimi na dyskotece, ale co będę Wam tu pisać. Po prostu są fajni. :)
Fakt, że czasem się z mamą kłócę. Mamy silne charaktery. Jesteśmy wybuchowe, więc nie jedna ku*wa czasem poleci, nawet przy rozmowie telefonicznej, ale taka Nasz natura.
Odbiegłam od tematu.
Powracam. Mama chce też zacząć ćwiczyć. Całe życie była aktywna fizycznie. Dopiero dyskopatia doprowadziła ją do obecnej wagi i braku możliwości wysiłku. Kończyło się to bólem kręgosłupa... i leżeniem w łóżku przez nawet 2 tygodnie.
Po pierwsze mama już ma Skalpela na kompie. O jej efektach też Wam czasem wspomnę.
Mama ma prawko. Obiecałam, że nauczę ją jeździć ,,na nowo". Mam swoje autko, któremu już nic nie zaszkodzi, nawet noga mojej mamy. Tym samym od pojutra będę godzinę dziennie z mamą pomykać.
Ale jeszcze... chodzi o to, że mama chce jeździć na siłownię. Mamy w okolicy 2. Fakt, że prawie 20 km muszę gnać, ale... pojadę zobaczyć, czy mi się spodoba, jak tam trenerzy wyglądają... i może się zdecydujemy. Bo z poprzedniej, KTÓRA RACZEJ NIE WCHODZI W GRĘ, siłowni mam raczej średnie wspomnienia. Lans... poprzedni właściciele zrezygnowali i zrobiło się z tego miejsce schadzek napakowanych facetów, którzy pną się przed lustrami i laskami w oryginałkach, które kręcą rowerkiem z prędkością 5 km/h i chichotają. Więc... :)
A teraz jestem po Skalpelu. Po obiedzie. Przed rowerem. Za chwilę ruszam w teren.