Dokładnie. Chyba tyle dziś wypociłam.
posumowanie kaloryczne: nie było 1400, było 1780 i wstyd mi, czerwienię się, bo obiecałam... ale od jutra, zarzekam się, zapieram rękoma, nogami... będzie 1400 i nie że coś tam boli...
podsumowanie sportowe:
godzina pedałowania w terenie=16 km
Skalpel
Killer
Jak tak ciepło, to ten pot lał się ze mnie strumieniami. Szok dosłownie. Na rowerze to pół biedy, ale Skalpel...... a Killer... dosłownie całe ciało miałam mokre. Całe! Ślizgałam się przy ostatniej serii ćwiczeń, przy tym pierwszym, co nogi pod brzuch... Sikałam ze śmiechu. Ręce mi się ślizgały. Istne jaja! Hahahha... Ćwiczyłam dziś w topie i gaciach, bo myślałam, że zdechnę!
Kostki mam opuchnięte i to konkret. Ale to po Killerze. Niestety... taki jest skutek uboczny, te różnorakie pozy nie za bardzo moje ciało toleruje. Ale trudno. Jutro rano wymasuję. Chciałam bańkami, bo to zawsze fajnie pomaga. Nogi nie są ociężałe. Ale niestety... jestem opalona. A z tyłu spalona i bańki chyba by mnie zabiły. Tym samym muszę odczekać. A skończył mi się dziś żel z kasztanowca. Jutro w aptece muszę się zaopatrzyć w ten i z aloesu. Swoją drogą - aloes jest wspaniały. I super działa na opaleniznę, łagodzi. Nadaje się do golenia/depilacji, do demakijażu. No to wszystkiego i do włosów.
A, tak przy okazji włosów. Nadal praktykuję olejowanie. Aczkolwiek rzadziej jak jest gorąco, bo nie lubię z chodzić jak jest ciepło z olejem, a już w ogóle spać. Do odżywki do włosów dolewam kilka kropel.
Przetestowałam Radical-ampułki. Supersprawa. Aczkolwiek przyciemnia włosy, co mi się nie spodobało, bo akurat swój odcień bardzo lubię. Tym samym dziś na mojej głowie wyląduje sok z cytryny. Naturalnie rozjaśnia włosy. Najlepiej sok z cytryny i na słońce.... ale że już wieczór...
PlayboyBunny828
27 lipca 2012, 12:25przecież 1780 to nieduzo jest ;) spokoojnie.
.morena
27 lipca 2012, 09:04Ty jak zwykle dużo ćwiczysz :) ja stosowałam z Radicala szampon i wcierkę, ale szczerze mówiąc nic nie pomogło ;/
OnceAgain
27 lipca 2012, 08:21Kochana a ten żel z kasztanowca to na co używasz?? Pięknie ćwiczyłaś :) i do tego jeszcze się opaliłaś :) widzę udany dzionek był
kate3377
27 lipca 2012, 07:55Chyba wypróbuję ten pomysł z cytryną. Tylko jeśli mam długie włosy to ile mam ich wycisnąć na głowę?;)
Avika87
27 lipca 2012, 07:03Ja niedługo będę testować olej arganowy (paczuszka już do mnie idzie:)) ), do twarzy, ale też do włosów, chociaż nie wiem czy będę mieć na to siłę, bo to trochę bardziej skomplikowana operacja niż wmasowanie paru kropli w buzie:)
kasiolekkk
26 lipca 2012, 22:27podziwiam ile potrafisz ćwiczyć;) i dodam że ten wpis zmotywował mnie żebym sama ruszyła się z fotela i poćwiczyła;) pozdrawiam;)
magda112131
26 lipca 2012, 22:09hehe ja dzisiaj też miałam pot, wszędzie;p a z kuperka mi tak ciekło;p najpierw godzina tańca później 40 minut na przygodówce;p a na koniec na shape godzina na x boxie;p umarłam:p nie wiem po co włosy myłam;p hehe bo się tylko nadawały do kolejnego mycia;p koszulke mogłam wyciskać:) ale lubię to;)))) i też mam problem z kostkami niestety;p a jak robiłam dzisiaj pąpki miałam krótką koszulke to ocierałam sadełkiem brzuszkowym o posadzke;p i plama była;p hihi ja dzisiaj też zjadłam nadprogramowo:) ale jutro już musi być tylko lepiej:) muszę pomyśleć nad tym olejowaniem:) buziaki
Rozumiee
26 lipca 2012, 22:08Mi też kotki spuchły ale to strasznie mocno... dlatego musiałam przestać ćwiczyć .... mój ostatni trening z Ewką był w poniedziałek,ale nie dałam rady we wtorek ćwiczyć takie spuchnięte... na szczęście opuchlizna schodzi....
Maggie90Pl
26 lipca 2012, 21:35a to mi dałaś soluszyn z tym sokiem z cytryny. jutro wypróbuję :) przy tym ćwiczeniu też się ślizgam :D zawsze przed nim wycieram sobie ręce w spodenki, o ile znajdę jakiś suchy skrawek, bo i po tyłku pot cieknie... :P
mili80
26 lipca 2012, 21:34Ile Ty masz ciekawych patentów na piękno ;) A aloes w jakiej formie (olejek żel?) Ja dziś zrobilam ylko Killera i koniki, i słowo w słowo mogę powtórzyć Twoje odnośnie potu, mokrego ciała, ślizgania się i mokrej maty :PP Tragedia w taką pogodę :PP Jutro ja Skalpelka tylko przyatakuję i rower ;))
slenderin
26 lipca 2012, 21:33Podobno działa! Ale ja juz ćwiczę ten skalpel z miesiąc, wcześniej tez ćwiczyłam z miesiąc a łydki nie spadły ani cm. Codziennie ćwiczę minimum skalpel, a max. skalpel + killer + jeszcze ponad 20 km na rowerze, a moje łydki ani drgną. Cos jest nie tak i wiem co - żrę za dużo.
malwis88
26 lipca 2012, 21:31Dziękuję:) Aj zazdroszczę Ci takiej motywacji w ćwiczeniach, ale też się muszę wziąć za to:)