Dziś rano wstałam i mnie olśniło! :) Warto walczyć dalej po malutku. W końcu się dojdzie do tego, czego się pragnie. Ale po malteńku... Wiadomo, nie za wszelką cenę, mimo wszystko warto! :) Bo już po tych przebojach z opuchliznami miałam dość... i po tych centymetrach na plusie, ale kurcze! Wyglądam i tak spoko. Teraz będę modelować cielsko.
Poza tym ostro z Krzysiem od tygodnia się kłócimy. Przez to też łaziłam podłamana. Wściekła etc.
Dziś śniadanie pochłonięte. Później drugie. Teraz ogarnę wokół siebie, bo byłam u mamy na kawce... i zabieram się za Skalpela. Potem pomyślę co by tu wszamać w ramach obiadu. Patrzę na kaszę gryczaną i brokuła. Coś chyba w tych klimatach. ;-)
Obiecałam mamie, że będę ją uczyła jeździć samochodem na nowo. Bo ma prawko, ale nie jeździ. Jutro ma egzamin swój nauczycielski... jadę z nią.
Brzuch jeszcze dziś daje znaki, ale... ale już jest milion razy lepiej. Chociaż wciąż jest w jakimś dziwnym stanie.
Odnośnie Colonu C - bo już tu mnie laski moralizowały. Wiem, że to nie jest na dłuższą metę, ale warto wyregulować pracę jelit. Bynajmniej spróbować, tym bardziej, że u mnie z tym zawsze było ciężko. Jedno opakowanie, 2 tygodnie 2 razy dziennie, potem raz dziennie. I odstawię. Zobaczymy, jak sobie mój organizm poradzi.
Wyzwanie 18-dniowe. Czyli co dzień sport+wzorowe odżywanie, bez odstępstw. Trzeba jakoś się za 2,5 tygodnia zaprezentować. Skalpel+Killer i tak na zmianę i pomyślę o Brazill Butt Lift... aaaa! no i rower w terenie. Dziś rower będzie na pewno. Oj, tak!
Podniosłam się z tego dołku, który ostatnio mnie dobijał. Jestem! I będę. Nom!:)
kotusiek
2 sierpnia 2012, 09:26No bardzo dobrze, że wracasz do żywych :) świetna decyzja! :)
MllaGrubaskaa
1 sierpnia 2012, 20:09I tak trzymaj :) Powodzenia !
schudne21
1 sierpnia 2012, 17:17Wiem,że to pewnie głupio zabrzmi ,ale juz sie nie moge doczekać jak się odstawisz na to wesele:)))Mam nadzieję,że zamieścisz fotki!
nora21
1 sierpnia 2012, 16:40powodzenia w wyzwaniu :)
kubinka
1 sierpnia 2012, 14:29najważniejsze, że się nie poddałaś !! ja zawsze sobie tłumaczę na przykładzie : że jak się potkniemy podczas spaceru, to się podnosimy i idziemy dalej :) i tak ma być w naszej walce z odchudzaniem :) buziaki !
pieroszek1
1 sierpnia 2012, 14:18Świetnie że jest już lepiej! Masz rację z tymi małymi kroczkami, powodzenia!
arsenka
1 sierpnia 2012, 14:08no proszę zawsze mówię że po burzy wychodzi słonko :)) pozytywne nastawienie wróciło ... to dobrze
OnceAgain
1 sierpnia 2012, 13:33Kochana tak się właśnie zastanawiam czy może te Twoje dolegliwości nie wynikają z przeforsowania organizmu? Mięśnie potrzebują ok 24 godzin żeby się zregenerować, jeżeli codziennie są przeciążane może dojść do spalania mięśni a co za tym idzie metabolizm Ci zwalnia. Nie jestem w tym ekspertem ale niedawno o tym czytałam.
kate3377
1 sierpnia 2012, 13:26Wreszcie wróciła nasza optymistka pełna życia:))
ruusalka
1 sierpnia 2012, 13:10skad Ty bierzesz tyle motywacji!? :D
mili80
1 sierpnia 2012, 13:09Twój ostatni wpis mnie trochę podłamał i dał do myslenia, bo jak Ty sie poddajesz to juz koniec świata...Ale nie!! naszczescie tylko na jeden dzien! super, ze walczysz dalej :))