Hej;) jak Wam mija dzień? U mnie beznadzieja utrzymująca się od kilku dni....Tak będe sie nad sobą użalać także w dzisiejszym wpisie nie będzie nic ciekawego.....Hmmm od czego by tu zacząć? OOO właśnie wczoraj był Dzień Matki....wszędzie bębnili żeby tylko nie zapomnieć złożyć życzeń kochanej mamusi itd...Wiecie co? Mojej matki nie widziałam przez cały dzień.....jestem wyrodną córką ale nie złożyłam jej życzeń....No ok nie będe się tym usprawiedliwiać że sie nie widziałyśmy wczoraj bo mogłam zadzwonić chociaż....ale nie chciałam, nie miałam takiej potrzeby żeby składać jej życzenia....mam dość jej, mam dość mojego ojca. Za co mam jej składać życzenia? Za to że każdego dnia sie kłócimy? Za to że każdego dnia oboje z ojcem niszcza mi psychikę?....Miałam już zostawić w spokoju ten zasrany Dzień Matki...olać to i zapomnieć...ale niee, dzisiaj rano pojawiły się wyrzuty sumienia, mimo wszystko..., mimo tej krzywdy jaką wyrządza mi każdego dnia......Mój brat też ma to w dupie....on ma super kontakt z matką, a raczej ona wielbi go ponad życie, jej ukochany, cudowny synek, dziecko sukcesu, wymażony dar każdej matki....i co? myślicie że on jej zlożył życzenia? Ten cudowny, wspaniały, ukochany syneczek totalnie ją olał....Co go to obchodzi ze wypadałoby złożyć życzenia, dać czekolade.....Jego to przecież nie dotyczy.....Tak samo było jak matka miała urodziny...calkiem niedawno.
A ja przez wyrzuty sumienia ubrałam się rano, poszłam do sklepu i kupiłam czekolady....matka wróci z pracy i złoże jej te zasrane życzenia, będe się uśmiechać i udawać dobrą córeczkę. Mój brat zrobi to samo chociaz palcem nie kiwnął w tym kierunku, nawet grosza nie dołożył mimo tego że to on pracuje i zarabia a nie ja...no ale co go to obchodzi? On oczywiście przyłączy sie do życzeń i matka znowu pomyśli jakiego ma przecudownego synka....Aż mi sie płakać chce jak to pisze....
A co było dzisiaj, przed chwilą...na obiedzie? Ojciec mnie zawołał, więc nałożyłam sobie ziemniaki, gotowane udko z kurczaka i mizerie. Oni jedli jeszcze rosół ale ja jadam jedno danie. Potem kiedy oni (brat i ojciec- matka jest w pracy) również nałożyli sobie 2 danie, ojciec polewał ziemniaki tłuszczem sobie i bratu....i oczywiscie komentarz w moją strone "a Ty jesz bez tłuszczyku?", odpowiadam że bez.....a on zaczał swój wykład o tym że "oni jedzą "strawę" która daje siłe, że to jest dobre dla duszy i ciała, że tłuszcz wydobywa cały smak z ziemniaków" no ja pierdole.....czy on jest normalny? W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam ze jeśli chce jeść tłuszcz to niech je, ale niech sobie daruje te wyklady bo mnie to nie obchodzi.....zamknął się...Ale nie na długo. Zjedliśmy i akurat w TV leciał jakiś film w którym facet jechał samochodem w Afryce i zobaczył słonie.....i oczywiście mój ojciec zaczał.. "Oglądałem kiedyś program o jakiejś diecie którą stosuja dla słoni, i mówili tam że słonie jedzą 10kg owsianki, ileś tam kg jabłek i jeszcze coś tam dziennie......I od razu przypomniała mi się Monika (ja) bo przeciez ona też je te swoje owsianki i jabłka".....
Modle się o taki dzień kiedy będe miała na tyle pieniędzy że będe mogła wyprowadzic się z tego pierdolonego domu, od tych psychicznych ludzi których musze nazywać swoją rodziną, i oczywiście musze złożyć jeszcze życzenia mojej kochanej mamusi......
Jeśli ktokolwiek wytrwał do końca to podziwiam. Ide się uczyć bo mam tyle nauki że nie mam pojęcia jak z tym wszystkim dam rade, a za kilka dni zaliczenia....
gutta
27 maja 2012, 20:25Przykro jest czytać o tym, że rodzina właśnie nie wspiera, ale trzymaj się kochana, bo jeżeli wytrwasz tą sytuacje, to da ci siłę w życiu i bedziesz odporniejsza na takich ludzi. Niestety czasem właśnie rodzina, która powinna być dla nas oparciem, jest nam gorszym wrogiem od nowo poznanych, miłych ludzi. Dobre jest chociaż to, że można na vitalii ponarzekać i się wyżyć, od razu mi było lepiej jak tak się wyżaliłam, gdy miałam swój problem z siostrą...
toskawkaa
27 maja 2012, 17:15współczuję Ci.. naprawdę to musi być przykre i bolesne ;/ sama sobie nie wyobrażam żeby tak mnie rodzina traktowała. Mam nadzieję, że los się do Ciebie uśmiechnie, zaczniesz zarabiać i będziesz mogła się od nich odizolowac:) Pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów w odchudzaniu!
Sturbuck
27 maja 2012, 16:53ja tez mieszkalam z tata,dla ktorego normalne jedzenie=cialy chleb z pasztetem,smalcem,kluski,żeberka w tlustym sosie.warzywa? jedynie kapusta zaklepana w sosie smietanowo-maczno-smalcowym ;/ tylko,ze przymykal oko na moje"dziwactwa", nie robil tak kasliwych uwag.Wiem jak to jest,gdy cala rodzina uwaza Cie za nawiedzona paranoiczke a nawet-uwaga-NIEKULTURALNA,bo odmawiasz pangi w panierce a na podwieczorek zamiast 3 kawalow karpatki jesz jogurt z owocem ;/ Nie zmienisz go-musisz to przyjac do wiadomosci.Zyj nadzieja,ze BEDZIE lepiej.W koncu sie wyprowadzisz,nie bedziesz sluchac glupiego gadania a gdy zaczna sie problemy zdrowotne zw z jego (ich)odzywianiem wtedy juz nie beda tacy"wszystkowiedzacy"