artykuł o zaburzeniach odżywiania
Taki artykuł o zaburzeniach odżywiania dziś się pojawił, który mówi o: "
Co więcej, problemy nie oscylują jedynie wokół posiłków i ich ilości czy jakości, ale ściśle nakładają się na sferę psychiczną, od której wszystko się zaczyna. U ich podłoża mogą bowiem leżeć kłopoty z samoakceptacją, zaniżoną samooceną, zaburzonym obrazem ciała czy tez deficytami uczuć, jakie dostajemy od innych. Jedzenie może stać się dla nas ich substytutem, sposobem na poprawę postrzegania siebie oraz dać poczucie kontroli i bezpieczeństwa jakiego nie mamy w życiu codziennym. Oczywiście okazuje się, że są to tylko złudzenia bez pokrycia, które nie przekładają się na rzeczywistość." To tak jakbym o sobie czytała. Do tego jakoś nie jest mi obce to nocne podjadanie. Znam to od dzieciństwa, zwłaszcza jak dużo emocjonalnych rzeczy się dzieje w moim życiu.
Pozostaje jedno pytanie:
"Jak sobie z tym radzić?"
sfrustrowana
Witam ponownie. W poniedziałek idę do pracy. Nowej pracy. Niestety wynagrodzenie dosyć niskie, ale jak mi mąż pomoże to jakoś damy radę to przetrwać. U mnie ciągle się coś dzieje. Dzisiaj dowiedziałam się, że wychowawczyni córki chce nas widzieć. Nie wiem czy mam siłę na spotkanie z nią. A mąż jak zwykle umywa od tego ręce. Jestem wściekła. Zostawia mnie w momentach, kiedy najbardziej go potrzebuję. Bo wyjeżdża na rekonstrukcje, dla przyjemności. W dodatku jak my kasy nie mamy. Ostatnio był w kwietniu w Szczecinie, jutro jedzie do Bydgoszczy, następny wyjazd ma w czerwcu, 2 czerwca gdy ja mam wizytę u ortodonty i jest dzień dziecka i różne festyny, fajnie byłoby gdzieś razem z dziećmi wyjść, ale jego nie będzie. Potem jedzie w lipcu, chyba że coś wyskoczy w między czasie. W tym lipcu to mam jechać z nim, ale jakoś mnie to nie kręci. Nie wiem czy mam ochotę. Mam robić zdjęcia. To lubię. A przy okazji, że to mam być blisko mojej matki, to mam ją odwiedzić. On ciągle gdzieś jeździ, a mnie szkoda kasy na bilet, aby do kościoła na wspólnotę pojechać, bo to w obie strony 10zł jest. Na fitness nie chodzę, bo kasy nie ma na samoobronę też nie, a i nawet tego tortu, co miałam sobie zrobić w niedzielę i na szkołę trenerów zabrać, to też mi się odechciało, bo przede wszystkim kasy szkoda. Jeszcze na tort to by może się znalazło, ale wtedy to musiałabym jeszcze kupić jakieś jednorazówki, a to też kosztuje. Jestem sfrustrowana.
waga w górę ;(
cały tydzień przestrzegałam diety, tylko wczoraj poszalałam. Podłamałam się tą pracą. No i co się okazało waga poszła w górę, choć w tygodniu było mniej. Mam za swoje. Muszę mniej ulegać emocjom.
załamka
Już wszystko było ok. Tak się cieszyłam, że wszystko się układa, ale niestety, nie jest tak kolorowo. Dzwoniłam do mojej najprawdopodobniej przyszłej kierowniczki. Nie wiadomo co z moim zatrudnieniem. Pojawiły się schody. Jeśli mnie zatrudnią, to na pewno nie na takich warunkach na jakich mi obiecano. Podstawę może się uda wynegocjować o 20 % mniejszą. Nie wiem czy będzie mnie stać na opłacenie rachunków. Nie starczy mi nawet na opłaty. Do tego sypie się cały plan. W weekend mam szkołę trenerów. Mąż wiedział o tym od dawna. od około roku. Poza tym mam w niedzielę urodziny. Mój małżonek niestety stwierdził, że on wyjeżdża i ma wszystko w d.... Nie daję rady. Ja muszę być na tej szkole trenerów. Zbyt dużo za to płacę. Jeszcze te urodziny. Przykro mi jest, ponieważ nawet nie mam z kim świętować. Czuję się nieważna, nic niewarta, nie potrzebna.
Psychika siada, uruchamiają się stare mechanizmy
U mnie wczoraj trochę siadła psychika, trochę się zakręciłam sama ze sobą. Muszę trochę spędzić czasu sama ze sobą. Coś przeanalizować, bo uruchamiają się stare mechanizmy, które nie są dla mnie dobre. Mechanizmy typu muszę coś robić, aby być potrzebna i kochana, zawsze musi być coś źle aby nad czymś pracować itp. I tego złego szukam. Podświadomie robię coś co nie jest w moim mniemaniu dobre. Niszczę sama siebie. A przecież u mnie wszystko się ostatnio układa w jak najlepszym porządku. Relacje z mężem poprawne, z dzieciakami jest w miarę ok, z pracą też zaczyna się układać, chudnę, zaczynam coraz bardziej się sama sobie podobać, choć do ideału jeszcze daleko, wiem że wszystkiego się nie pozbędę (np, rozstępów) ale przynajmniej wiem że moja wymarzona waga jest osiągalna, dom zaczyna wyglądać tak jak bym chciała, no kasy brak, ale nie ma tragedii jest jeszcze co jeść. Muszę zrobić porządek sama z sobą.
Nie szukaj tego co złe, szukaj tego co dobre !!!
surprase
Nie wiem kiedy zaczynam nową pracę, ale bardzo możliwe, że jeszcze w tym tygodniu. No to mi się urlop skrócił. Biorę się za robotę, bo mam jeszcze mnóstwo spraw do ogarnięcia przed komunią. Na szczęście jeśli pracę zacznę przed komunią to mam od razu 2 dni urlopu, tj. czwartek i piątek aby to wszystko przygotować.
Do roboty !!!
Wolne. Cisza i spokój
Dziś mam wolne i tak będzie przez najbliższe 2 tygodnie, jeśli się nic nie zmieni. Dzieciaki wyprawiłam razem z mężem do pracy. W końcu mam czas zająć się sobą. Nadal jest mnóstwo sprzątania, ale już wychodze na prostą. Kurcze tak dawno nie odpoczywałam, tak naprawdę nie miałam porządnego urlopu od lat.
Należał mi się ten urlop i odpoczynek, dopiero teraz widzę jak mi był potrzebny.
Tylko takich gór mi brak. Jak bardzo chciałabym tam być. Choć na weekend wyskoczyć.
Dziś ok
Emocje związane z pracą a w zasadzie z rozwiązaniem umowy już opadły. Cieszę się że mam to za sobą. dietę trzymam jest ok. No dzisiaj długi spacer a w zasadzie przy moich chłopakach to w zasadzie marsz, tak ze 3 km. mam nadzieję że to dobrze wpłynie na moją dietę. Jeszcze na dokładkę mąż spuścił psa ze smyczy a tej się chciało dać dyla więc trzeba wliczyć jeszcze pogoń za psem a ta to potrafi uciekać w czwórkę ją goniliśmy.