po oczyszczaniu
obiecałam że napisze jak się czuję po specyfiku, żeczywiście jakby trochę odtruta, czuję się mniej przytłoczona, ale zastanawiam się czy to bardziej siła sugestii czy żeczywistego działania preparatu. Wczoraj popołudniu (rano wypiłam resztę lekarstwa) dostałam biegunki, tak lekko mnie przeczyściło, i tak do dzisiaj do południa, z tym że nie było w tym niczego intensywnego, tak żebym odazu musiała skorzystać z toalety. Nie powiem żeby to była jakaś rewelacja ale suplement jest w 100% naturalny, same zioła praktycznie, i trochę więcej mam po nim siły, przynajmniej tak mi się wydaję. Mogę w całości nie odczuwać efektów kursacji ponieważ wczoraj dostałam @, a wtedy zwykle źle się czuję, natomiast dzisiaj miałam znacznie więcej siły i ochoty na jakiekolwiek działanie niż zwykle.
A i Nowy Rok, ja sylwestra spędzam w domu, ale zacznę Nowy Rok z nastawieniem na sukces i tego życzę innym, aby osiągneli swoje cele.
dziś odtruwanie, oczyszczanie z toksyn
kupiłam w aptece BodyDetox24 przparat, który pomaga oczyścicć organizm z toksyn. W pudełku są 4 saszetki wieczorem pije się dwie i dwie rano w odstępach 2 godzin a potem ciepłą wodę. Nie wiem jak działa, bo narazie niewiele czuję, ale jak przeprowadzę kurację do końca to napewno tu napiszę. Dziś dopiero lekki posiłek koło 16-18 więc muszę się trzymać. Chyba jakąś zupkę sobie ugotuję.
powrót do rzeczywistości
Muszę w końcu zacząć się przygotowywać do sesji, bo już tuż tuż, jak powiedziała jedna koleżanka na forum sesja jest jak święta dużo do niej przygotowań a potem szybko mija, no dobra a teraz do roboty ,bo mam mnustwo roboty, przygotowywanie do tej sesji, kilka prac do napisania na studia i warsztaty dwudniowe do rozpisania i przygotowanie szkolenia do pracy, w dodatku na temat na który już szkolenie prowadziłam i muszę zrealizować ten sam temat w innej odsłonie, dlatego to takie trudne. No i jeszcze jak dam radę to przygotowanie papierów do jednej firmy gdzie też mam prowadzić szkolenia.
Wczoraj byłam na fitnessie, wracam do siebie, fajnie jest się tak zmachać.
Święta, święta i po świętach
Dziś ważenie, normalnie bałam się wejść na wagę po tych świętach. Waga jest kolosalna, ale nic nie przytyłam i to jak na święta to uważam duuży sukces
. Teraz będę się powoli starała by odwrócić tendencje z kilku ostatnich miesięcy, teraz waga ma iść w dół. Powoli wracam do dietki a i wieczorem mam fitness.
pokochałam swoje ciało
Jakkolwiek głupio to brzmi tak właśnie jest. Pokochałam swoje ciało. Działo się to stopniowo i wiecie co teraz wiem dlaczego tak dużo osób z chorobami psychicznymi i innymi przejściami ma problemy z nadwagą. Tutaj dużą rolę odgrywa też wspóluzależnienie. Jest we współuzależnieniu taki mechanizm, który każe się troszczyć o innych a nie troszy się o siebie samego. Samym dla siebie jest się nieważnym, nieszanuje się własnej osoby, wszystko co jest dla mnie jest nieważne. Zresztą podobne schematy występują nie tylko w depresji i współuzależnieniu, myślę że ten syndrom jest powszechny. Będąc na vitamotywacji szczególnie ciężko było mi wykonać jedno ćwiczenie, dotyczące akceptacji swojego ciała. Uważałam je za obrzydliwe, ochydne, mimo namowy psychologa nie umiałam znaleźć żadnego elementu, zadnego kawałka w swoim ciele któreby mogłabym zaakceptować a tym bardziej uznać za ładne. To zaczęło się zmieniać, jak byłam na poprzednich rekolekcjach uznałam swoje ciało za ładne z defektami, które trzeba usunąć, ale ładne pojawiły się elementy które uznałam za ładne, ale nadal była to walka z ciałem, z nadwagą, nieakceptowanie niedoskonałości swojego ciała i walka z nim. Po rekolekcjach na których byłam teraz pokochałam swoje ciało. Owszem zdałam sobie sprawę z defektów mojego ciała, ale moje ciało jest doskonałe, stworzone na obraz i podobieństwo Pana Boga. reaguje tak jak je traktuje, jak zjadam to co mi nie służy, jak nie dbam o nie, to ono mi się tak odwdzięcza, daje mi sygnały, że źle się czuje, że go źle traktuje, że mu szkodzę. Traktuje moje ciało jako wielki dar od Boga, jako prezent jaki od Niego otrzymałam, jako dar, o który należy dbać. Dostałam od Boga samą siebie. Teraz pozostaje w moich rękach, to ode mnie zależy jak ten dar wykorzystam. Kocham siebie i moje ciało i zasługuję na to aby o nie dbać. Teraz już nie walczę ze swoim ciałem, nie usuwam defektów i niedoskonałości, tylko teraz o nie dbam, traktuję z należnym szacunkiem i uznaniem
jest ok
zaczynam się na nowo organizować. Moja waga 73,3 z czwartku jest już mocno nieaktualna, może to też było zatrzymanie wody w organiźmie bo miałam @, ale cóż dobrze że się tak stało bo mnie to zmotywowało do działania. Dzisiaj już jest 71,9 i tak dużo ale działam dalej. Dam radę
Dość
już dość trochę sobie diętę odpuściłam i teraz żałuję, jak wrócił mi jeden kg to jeszcze nie tragedia, w ciągu tygodnia można odrobić straty, ale ponad 3 to już żenada.
Trzeba wrócić do tego co było i zacząć bardziej o siebie dbać, koniec dość, jestem zła sama na siebie, no cóż w końsu sama sobie jestem winna.
SEPARACJA?
W tym tygodniu podjełam decyzję o podjęciu separacji z mężem. Już dość. Oczywiście ostatnie wydarzenia przyspieszyły moją decyzję, ale tak naprawdę składa się ona z bardzo wielu czynników. Przedewszystkim najkrócej powiedziawszy brak szacunku, ciągle awantury (gdzie później od syna słyszę że on nie chce mieszkać w takim domu i się wyprowadzi bo już nie wytrzyma zachowania ojca), zero pomocy i wsparcia. Jedyne co do tej pory robił w domu to zmywał gary i wyrzucał śmieci. Poradzę sobie i bez tego. Poza tymi dwiema czynościami nie skalał się żadną pracą. NIe umie obsługiwać pralki, odkurzacza, nigdy nie mył zlewu ani kuchenki tym bardziej ubikacji ani podłogi. Nie pomagał w remontach w domu, w żadnym malowaniu. Bywały czasy że on leżał na łóżku a ja go przesuwałam z łóżkiem na środek pokoju aby mieć dojście do ściany aby ją pomalować. Jak każę dzieciom by mi pomogły to słyszę zostaw dzieciaka w spokoju, sama zapierdalaj. Jest wybuchowy, bywa agresywny choć nigdy mnie nie pobił . Obwinia mnie za swoje zachowanie, że to niby moja wina że on się tak zachowuje. Do tego kompletny brak odpowiedzialności i życie tak jak mu wygodniej. Zero albo minimalne zaangażowanie nawet w sprawy dotyczące dzieci (przykład w lipcu mamy wizutę u lekarza, prosiłam aby poszedł ze mną, bo ciężko jest ogarnąć dwójkę dzieciaków jak wizyta trwa około godziny czasu, jak jest jedno w gabinecie to ok ale jak oboje to lekarka nie może się skupić ani ja nie do końca wszystko słyszę co mi lekarz ma do przekazania, oczywiście akurat w tym dniu pracuje tylko jak jedzie na rekonstrukcje albo jemu jest potrzebne to zawsze załatwi sobie wolne nawet jeśli jest to kilks dni pod rząd, inny przykład psycholog, ja chodzę z córką do psychologa na 18 w każdy poniedziałek, w wakacje przez jeden miesiąc psycholog jest zmuszony zmienić godziny przyjęć i tylko do 15 pracuje, ja nie jestem w stanie zwolnić się w kazdy poniedziałek z pracy, a on nie wyraża chęci pracy z córką u psychologa, więc jest tak że przez miesiąć dziecko jest bez psychologa, bo tatuś jest niechętny) Takie przykłady mogę mnożyć na pęczki, np. ostatnie kilkanaście zł w porfelu a on mi mówi ż emam mu kupić papierosy, ja mu na to że jak kupie mu papierosy to nie będę miała co jejść na to on robi dziką awanturę na ulicy i rozrzuca śmieci które niósł do śmietnika, że ja mu tych fajek nie chcę kupić. Kupuję fajki i nie mam co jejść, na szczęście w pracy miał ktoś pożyczyć. A zachowania które mi podnoszą ciśnienie jak to: stimy w trójkę na przystanku: ja, on i syn no i pies, chłopaki mocno dyskutują, są rozemocjonowani. Wszyscy na przystanku na nas patrzą. Ja zwracam uwagę- chłopaki pół tonu ciszej bo wszyscy ludzie patrzą się na nas na to on wybucha krzykiem widzisz tu jakiś ludzi bo ja nie widzę przecież to nie są ludzie tylko jakiś pleps, chołota. To nie są pojedyncze sytuacje, żyję w ciągłyn napięciu przed tym co się wydarzy. Boję się że po tej mojej decyzji może dojść do rękoczynów, boję się o siebie. Może mi coś zrobić ? Ale decyzji już nie cofnę, występuję o separację, narazie nie rozwód separację. Jak się ogarnie i będzie mnie normalnie traktował z szacunkiem i będzie mi pomaagał a nie liczył na mnie i będzie odpowiedzialny no i przedewszystkim nie będzie pił to ja nie widzę przeciwskazań do jego powrotu, ale nie wcześniej jak na Boże Narodzenie.
POMOCY !!! RATUNKU !!!
Mam już dość. Wcześniej już pisałam o wyczynach mojego męża na forum. Dzisiaj przeszedł sam siebie. Obiecał dzieciakowi że zabierze go ze sobą na rekonstrukcje historyczną. potem nie informuje kolegii że jest dzieciak do zabrania (a żona przysłuchując się rozmowie z kolegą prosiła o tym aby powiedziqał że jest jeszcze dzieciak) i wymyśla na biegu bajeczkę że babcia się pochorowała (babcie na szczęście wszystkie mają się dobrze) a potem zostawia dzieciaka w nieznanej mu części miasta i każe wracać do domu nie dając nawet kluczy od mieszkania (nie kazał mu brać swoich bo po co przecież jadą razem na rekonstrukcję więc 2 pary kluczy nie są potrzebne) a dzieciak zrospaczony dzwoni do matki i mówi zapłakany że nie wie gdzie jest i jak ma z tamtąd wrócić. Pół godziny trwa uspokojenie dzieciaka i dowiedzenie się gdzie dokładnie jest. Ale nic tatuś się nie przejmuje bo dla niego miejsce w samochodzie jest ale przy tym kłamie kolege, który go wiezie, dzieciaka i żonę ale to u niego w standardzie i taka właśnie jest odpowiedzialność rekonstruktorów. Domyślam się że teraz zapewne pije bo głos miał bełkotliwy, podobnie jak na poprzedniej rekonstrukcji w Świerszczach mimo iż się leczy i już 2 lata nie pił, nieważne że cała rodzina składała się na jego leczenie on ma wszystko w d... rekonstrucja jest najważniejsza, ważne że on ma tego czego chce, a no i przyjazd rosomaka jest ważniejszym wydażeniem niż rozmowa z żoną. A informacją że żona ma już dość i chce rozwodu wcale się nie przejął, ma teraz ważniejsze rzeczy do roboty.
Mam już dosyć prawie codziennych awantur, martwienia się jaki danego dnia będzie miał humor i czy mu znowu nie odbije oraz czy nie będę musiała dziecion tłumaczyć że tata kiedyś będzie się lepiej zachowywał a teraz ma trudny okres. Pomóżcie mi to przerwać bo dalej nie dam rady tego ciągnąć i albo on albo ja
Drogowskaz- szczęśliwa siódemka
Muszę określić zasady których muszę się trzymać, tak będzie mi łatwiej wytrwać przy diecie. Coś w rodzaju zadań do wykonania:
1. zero słodyczy (wyj. niedziela, lody lub kawałek ciasta)
2. dużo wody
3. Jedz śniadanie
4.Max 3 kawy dziennie (najlepiej zejść do 2)
5. zero fast foodów
6. przygotowywanie posiłków- przestrzeganie diety
7. sport minimum 5 razy w tygodniu