Taki artykuł o zaburzeniach odżywiania dziś się pojawił, który mówi o: "
Co więcej, problemy nie oscylują jedynie wokół posiłków i ich ilości czy jakości, ale ściśle nakładają się na sferę psychiczną, od której wszystko się zaczyna. U ich podłoża mogą bowiem leżeć kłopoty z samoakceptacją, zaniżoną samooceną, zaburzonym obrazem ciała czy tez deficytami uczuć, jakie dostajemy od innych. Jedzenie może stać się dla nas ich substytutem, sposobem na poprawę postrzegania siebie oraz dać poczucie kontroli i bezpieczeństwa jakiego nie mamy w życiu codziennym. Oczywiście okazuje się, że są to tylko złudzenia bez pokrycia, które nie przekładają się na rzeczywistość." To tak jakbym o sobie czytała. Do tego jakoś nie jest mi obce to nocne podjadanie. Znam to od dzieciństwa, zwłaszcza jak dużo emocjonalnych rzeczy się dzieje w moim życiu.
Pozostaje jedno pytanie:
"Jak sobie z tym radzić?"
agnieszkam86
11 maja 2012, 21:55Nie jest to łatwe,chyba trzeba nauczyć się akceptować samego siebie ,takim jakim się jest, A to nie jest łatwe!!!