Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 47988
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 lipca 2013 , Komentarze (5)


Po dniu słabszej formy, siły wróciły! Dziś biegałam, oczywiście z marszem, prawie godzinę! Dieta wzorowa, dżinsy wiszą.
Może się wbiję w piękną zieloną kieckę?

30 lipca 2013 , Komentarze (2)

...formy. To normalne. Są dni, kiedy biegam jak niewyżyty chart, innym razem jak ospały jamnik. Dziś dzień jamnika. Mimo wszystko nie tracę humoru, wuzetka już mi się nie śni, w sklepie nie rzuciły się na mnie żadne niebezpieczne przekąski. Hurra! Siła woli wzrasta wraz z postępującym spłaszczaniem ;)
Miłego dnia!

29 lipca 2013 , Komentarze (2)

...sprawiło mi gapienie się na mniejszą wypukłość... popadam w euforię, ale zupełnie niepotrzebnie, bo jeszcze długa droga przede mną. Boję się trochę, że padnę po drodze, że samozadowolenie tak mnie osłabi, że zjem w końcu tę wuzetkę, na którą mam taką ochotę?  

28 lipca 2013 , Komentarze (3)

...w dżinsach!!! I to jaki! Zaczyna mnie to wciągać - ta cała dieta, czy raczej wyścig z brzuchem. Miło popatrzeć, czuję się świetnie, bez trudu odmawiam alkoholu, nie trzęsę się na widok słodyczy, nie śnią mi się orzeszki. 
Ciekawe, co powie waga za parę tygodni? Myślę, że powie coś miłego, bo przecież dżinsy już przemówiły :)
Miłej niedzieli, dziewczyny!

27 lipca 2013 , Komentarze (1)

Jak spowiedź to spowiedź: zgrzeszyłam garścią chipsów. Nie chciałam być całkiem nietowarzyska, a okoliczności były towarzyskie, więc się skusiłam. Nie jestem akurat wielką wielbicielką chipsów, choć, gdy stoją na stole to ręka sama mi sięga.... Okazja czyni... hehe.
Mimo wszystko nie mam kolosalnego poczucia winy, bo dzień przeżyłam w zgodzie z dietą i zażyłam sporo ruchu.
Teraz też już w gotowości do pokonania biegiem kolejnych kilometrów. Miłego dnia!

26 lipca 2013 , Komentarze (2)

...widać efekty gołym okiem. Jak wspomniałam nie mam tu wagi ani centymetra, tylko wakacyjne ubrania. Od tygodnia na śniadanie jem owsiankę na wodzie z suszonymi owocami, na obiad sałatę, na kolację to co lubię, tylko mniej. Jako przekąski owoce lub maślanka. Od tygodnia nie miałam żadnego napadu głodu, żadnego napadu na "coś słodkiego", żadnej potrzeby pochrupania na słono. Ani jednej chwili zwątpienia i poczucia krzywdy. Całkiem możliwe, że doszło do uregulowania poziomu cukru i dlatego mój organizm jest taki spokojny. Biegam w umiarkowanym tempie, ale wytrzymałość mi się zwiększa, poziom endorfin takoż. Macham nogami, napinam mięśnie brzucha, to spłaszczanie pewnie potrwa wiele miesięcy, ale jestem na dobrej drodze. 
Oczywiście mówią "nie chwal dnia przed zachodem" i pewnie mają rację, ale mówią też carpe diem - chwytaj dzień. Chwytam, cieszę się, chwalę w tym publicznym pamiętniku. Cieszą mnie słowa poparcia, nie od dziś wiadomo, że łatwiej góry przenosić, gdy ma się wierną publiczność ;) A tak naprawdę używam pamiętnika do dyscyplinowania siebie samej. Rzuciłam sobie to wyzwanie, obiecałam spowiadać się i byłoby mi naprawdę głupio zawalić. 
Pozdrawiam serdecznie!

25 lipca 2013 , Komentarze (4)

...ale dziś bardzo źle spałam, a właściwie prawie wcale nie spałam. Chyba nie dam rady pobiec o poranku, czuję, że nie mam siły. Nie chcę tanich wymówek, ale jeśli poplączą mi się nóżki i zostanę gdzieś tam wśród traw?  Chyba nie ma sensu ryzykować. Może później? Może spacer?
Dziewczęta, życzę Wam miłego dnia!
Ps. Diety przestrzegam i już obmyślam, na jaką nagrodę zasłużę za miesiąc? Jakieś pomysły? 

24 lipca 2013 , Komentarze (3)


Zasady konsekwentnie przestrzegane, jestem bardzo zadowolona. Czy Wy też tak macie, że jak zaczynacie dietę, to macie poczucie kompletnej niesprawiedliwości i przygnębienia? Wszyscy wokół wszystko mogą, tylko ja cierpię. Ja zazwyczaj tak miałam i czym prędzej znajdowałam pocieszenie - oczywiście w jedzeniu. Tym razem jakoś jeszcze mnie to przekleństwo nie dopadło. Może dlatego, że luz, wakacje, miłe okoliczności przyrody? A może rozumu przybywa z wiekiem? Nie wiem, ale to miłe uczucie, nie być skrzywdzoną, tylko zadowoloną, sytą i trochę nawet dumną z siebie.
Wklejam zdjęcie przedstawiające mój statystyczny obiad. Taką górą zielska naprawdę można się najeść!

23 lipca 2013 , Komentarze (2)


Kolejny dzień zaliczony, żadnych odstępstw. Dziś pobiegłam o poranku jak zwykle, choć lekkie zakwasy po wczorajszych ćwiczeniach mówiły zostań, odpocznij... Podstępne głosy;)

Muszę się pochwalić, że wczoraj, mimo otrzymania bardzo dobrej wiadomości, która kwalifikowałaby się do świętowania szampanem, nie tknęłam ani kropli alkoholu. Tak jak zapowiedziałam, miesiąc abstynencji. Trzeba wytrwać i sprawdzić efekt. 

Efekt będzie dla mnie niespodzianką, bo nie mam tu wagi ani centymetra. Żadnych pomiarów, one zresztą często frustrują. Pomiarem będą ubrania. Mam nadzieję, że coraz luźniejsze. Waga za miesiąc. 

A, i jeszcze o audiobookach - słucham w telefonie. Kupuję na audiotece.pl pliki mp3 i wgrywam. Mój telefon jest nieco staroświecki i mieści tylko jedną książkę na raz. Muszę więc roztropnie wybierać, bo nie ma nic gorszego, niż nuda w słuchawkach, a do pokonania jeszcze sporo metrów. No właśnie, to kolejna rzecz, której nie mierzę, nie wiem jakie dystanse przebiegam, bo nie mam żadnego mądrego urządzenia. Biegam po prostu na czas. Od 20 do 30 minut dziennie. Więcej zazwyczaj nie wytrzymuję. Tyle też zalecił mi ortopeda, gdy parę lat temu ratowałam skręconą kostkę. Powiedział wtedy, że tyle wystarczy dla zdrowia i nie ma sensu przekraczać barier i uprawiać sportu wyczynowego. Nie w tym wieku;)


22 lipca 2013 , Komentarze (5)


Już trzy dni się trzymam planu. Zaliczam biegi - to prawdziwe szczęście, że lubię wiatr na twarzy :)
Lubię też w biegu słuchać audiobooków. Teraz mam w uszach "Wielbiciela" Charlotte Link. Jakoś chyba najlepiej słucha mi się kryminałów. Kiedy jestem ciekawa, co dalej, łatwiej wytrzymać w biegu. 
A może poradzicie mi jakieś ciekawe książki do słuchania?


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.