Zasady konsekwentnie przestrzegane, jestem bardzo zadowolona. Czy Wy też tak macie, że jak zaczynacie dietę, to macie poczucie kompletnej niesprawiedliwości i przygnębienia? Wszyscy wokół wszystko mogą, tylko ja cierpię. Ja zazwyczaj tak miałam i czym prędzej znajdowałam pocieszenie - oczywiście w jedzeniu. Tym razem jakoś jeszcze mnie to przekleństwo nie dopadło. Może dlatego, że luz, wakacje, miłe okoliczności przyrody? A może rozumu przybywa z wiekiem? Nie wiem, ale to miłe uczucie, nie być skrzywdzoną, tylko zadowoloną, sytą i trochę nawet dumną z siebie.
Wklejam zdjęcie przedstawiające mój statystyczny obiad. Taką górą zielska naprawdę można się najeść!
MonikaGien
24 lipca 2013, 21:21ja tam nie ;-) psychiczne nastawienie mam na schudnięcie i wiem że nie mogę, a taką górą zieleniny pewnie że sie można super najeść zwłaszcza z dodatkiem białka, często tak jem :-)
gilda1969
24 lipca 2013, 15:11Jeden dzień na owsiance da się radę wytrzymać, a już jestem na półmetku i co ważne - głodu nie czuję wcale. Smaków się chce, pewnie, ale jutro już będę je miała:) Choćby takie, jak na Twoim zdjęciu - a pomidorki wręcz uwielbiam i to pod każdą postacią:) A Ty jeszcze masz tu i sałatę, i inną zieleninkę, i jajeczko.. mniam:))) Nie, nie czujmy się pokrzywdzone, w końcu to nasz wybór, a własne wybory kochajmy:)))
vita69
24 lipca 2013, 14:24tak, też to zauważyłam........jestem bardziej nieszczęśliwa:( ale jak po np tygodniu widzę mniejszą cyferkę na wadze to odzyskuję humor i życie nabiera blasku:)) wtedy widzę sens