Bo zacznę szczypać się sama
. Dziś kochane moje dziewczyny Krysia sama"przepłynęła " na plecach 2 x 15 m, bez użycia rąk, nóżki machały stylem do kraula , a pan instruktor tylko mi asystował..Pan Paweł dotknął moje ucho dwa razy , kiedy zbaczałam "z kursu" i oczywiście pomógł mi się z tych pleców podnieść , bo tego chyba długo nie opanuję.
.Bo jak tu sie przewrócić z pleców na brzuch , kto to widział!!!!!!!!! Ja jeszcze nie mogę uwierzyć , że po 4 lekcjach po 30 minut , wyprawiam "takie fanaberie" na tym basenie!!! Próbuję z instruktorem negocjować pewne ćwiczenia , ale słyszę wtedy "pani Krystyno, nie rozmawiamy, pływamy, pływamy!!!., jeśli to można już nazywać pływaniem. Pan Paweł zwraca się do mnie z uśmiechem, ale tonem nie uznającym sprzeciwu
i żadnej taryfy ulgowej. Ja muszę uszki stulić i nie mam wyjścia , muszę słuchać mojego wspaniałego instruktora, który jak się okazuje, bardzo we mnie wierzy
, Dziś mówie do niego, że już sobie uświadomiłam , że moja nauka pływania może trwać 3-4 miesiące ,a on na to , że będzie to krócej!!!!! i jak go nie lubieć. Takie słowa uskrzydlają nawet największe antytalenty!!! Dziś sobie kupiłam będąc na basenie bardzo fajne okularki , są białe i mają niebieskie szkiełka, widzę w nich pod wodą wszystko!!! A teraz na inny temat, bardziej przyziemny.
Kupiliśmy dziś na rynku pomidory / 5 kg/ gruntowe na przetwory, tzn przecier do zupki, którą chyba lubię najbardziej. Nie mam się czym chwalić, bo Vitalijki robią to samo. Jednak tym razem zrobiłam go nieco inaczej. Ja na basenie, a mąż umył, pokroił na cząstki, by szybciej się ugotowały. Na dno garnka wlałam troszeczkę oleju słonecznikowego !!Jak były już rozgotowane, to wiadomo trzeba je przetrzeć przez sito , a potem jeszcze gotować , by odparować sok. Tym razem zrobiłam nieco inacze!!! Rozgotowane pomidory częściowo odcedziłam , a pozostałe kawałki rozdrobniłam blenderem i dopiero potem przetarłam przez sito !!!Poszło gładko, szybciutko i na sitku zostały tylko pestki i niewielka ilość skórek. Masa stała się gęsta, bardzo zawiesista i nie trzeba było nic odparowywać. Dodałam troszkę soli / do smaku w/g uznania/ wycisnęłam 2 ząbki czosnku, dosypałam do smaku troszkę bazyli , lekko jeszcze raz zagotowałam i do słoików / pasteryzuje ok.15 minut/ Można używać do zupki, lub rozcieńczyć wodą i jest super sok , zimą jak znalazł!!! We wtorek powtórzymy to przetwórstwo, bo smak przecieru wyszedł rewelacyjny. Myślę tylko nad tym , by tym razem dodać oregano, co Wy na to??? Pewnie ameryki nie odkryłam , a może macie jakieś inne sprawdzone przepisy na pyszne przeciery???? Jutro po basenie / jadę na 10:00/ będę walczyć z aronią, bo dostałam od koleżanki i szkoda by się zmarnowały. Nigdy nie robiłam konfitury z aronii, ale troszkę przepisów jest w internecie i chyba powinnam sobie z tym poradzić
To jest na tyle , o czym chciałam Wam napisać. Przesyłam słodziutkie Buziaki i czekam na wiadomości od Was. Wszystkim życzę pięknego, słonacznego weekendu. O mało co nie Otylia!!!!