Ciężko mi jak pomyślę, że już połowa sierpnia.... nie lubię tego okresu, myślę wtedy o przemijaniu, może dlatego, że wnet są moje urodziny. I nie cieszy mnie to.... ostatnie 30te! dzizzzzz.
Urlop zleciał jak z bicza strzelił, mimo, że czasem nudno troszki było. Młoda wieczorem się zwijała a ja w pokoju męczyłam e-booka, tv-polonię, czasem hiszpański. Ale wypoczęłam i wygrzałam się na słońcu. A po to chyba są urlopy prawda?
Teraz wracam do życia i diety i wgl. Bardzo miło zaskoczyło mnie to, że waga po urlopie spadła do 60ciu . Rano jadłam ciasta i naleśniki (przez pierwsze dni) i drinkowałam od rana hehe, ale takiej diety nie polecam. Była pyszna kuchnia, bardzo dużo warzyw we wszystkich możliwych wariantach, pewnie dlatego waga spadła. Zajadałam się warzywkami. Ale ludzie jedzą przeogromne ilości, pełne stoły po prostu! A ja z młodą się śmiałyśmy, że my tam najmniej na tych talerzach zawsze miałyśmy.
Dzisiaj biegam z sis. Po takiej przerwie, zobaczymy jak to będzie:) Miłego popołudnia życzę.