Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem bardzo niezdecydowaną dziewczyną, która równie szybko motywuje się do działania jak i poddaje się i rezygnuje z osiągnięcia celu. Liczę, że gdy będę tutaj krok po kroku wszystko relacjonować, to uda mi się wytrwać i dojdę do wymarzonej wagi ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3785
Komentarzy: 31
Założony: 28 grudnia 2010
Ostatni wpis: 7 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zuzanna.

kobieta, 31 lat, Warszawa

160 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Pierwszy raz od kilku tygodni średnio jestem zadowolona z niedzielnych pomiarów, które stanęły w miejscu. Wiem oczywiście, że to jest normalne, ale z drugiej strony zastanawiam się czy w tym tygodniu przypadkiem sobie na zbyt wiele pozwalałam jeśli chodzi o jedzenie...No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko to dokładnie przeanalizować i brać się do pracy w kolejnym tygodniu, bo 25.06 czyli dzień ważenia się coraz szybciej zbliża. 

Jest jednak jedna ważna rzecz, która mnie wczoraj niezmiernie ucieszyła. Podczas robienia ćwiczeń poczułam ogromną różnicę w mojej kondycji w porównaniu z 10 kwietnia kiedy zaczynałam. Początkowy marsz na luzie zamieniłam na trucht, jestem w stanie zrobić o przynajmniej jedną serię więcej wszystkich ćwiczeń. Także jest progres!

31 maja 2015 , Komentarze (3)

Niedziela to mój dzień na pomiary [ciągle bez ważenia!] i świetna okazja na podsumowanie kolejnego tygodnia. Jak zwykle nie obyło się bez drobnych grzeszków w postaci np. kawałka sernika [muszę przestać chodzić po tych wszystkich kawiarniach! ;)], ale wszystko dalej jest zachowane w granicach zdrowego rozsądku i dzięki temu ciągle mam siłę by ciągnąć to jeszcze i jeszcze. Plan ćwiczeniowy jest również realizowany, czasami krótszy czasami dłuższy, wszystko zależy od tego na ile mi starcza czasu i energii, bo teraz mam najtrudniejszy do organizacji czas - rozpoczęła się u mnie na studiach sesja, więc ciągle w pośpiechu i stresie jestem.

A pomiary wyglądają u mnie następująco:

10 kwietnia zaczynając walkę o siebie było tak: biust 114cm, talia 99cm, brzuch 110cm, biodra 122cm.

(gwiazdy) 31 maja: biust 108, talia 86, brzuch 96, biodra 114 (gwiazdy)

Mój jedyny problem jest taki, że dalej nie mogę prawie nic zrzucić z nóg, a że nogi mam bardzo masywne, to zaczynam się tym mocno irytować. Macie może jakieś sprawdzone ćwiczenia?

Buziaki!

24 maja 2015 , Komentarze (4)

Niedzielny poranek, to dla mnie moment mierzenia, który na szczęście dziś nie popsuł mi humoru. Jakiś spadek jest, drobny, bo drobny, ale zawsze. W sumie i tak jestem pod wrażeniem, że nic nie przybrałam, bo w tym tygodniu sobie pozwoliłam pójść na miasto i kolorowe drinki z dziewczynami (alkohol), a wczoraj siedząc w kawiarni nie umiałam sobie odmówić jabłecznika. Ale po prostu postanowiłam sobie, że 'wszystko jest dla ludzi, ale z głową', także nie wpadam w obsesję mierzenia/ważenia/liczenia kalorii, bo wiem, że gdybym była taka surowa wobec siebie, to już dawno bym się poddała.

Bilans na dziś:

biust -6cm          talia -11cm           brzuch -12cm          biodra -7cm

Buziaki! (balon)

17 maja 2015 , Komentarze (1)

Motywacja wróciła, codziennie ćwiczenia również, także korzystając z chwili poświęconej na wyrównanie oddechu po serii ćwiczeń, postanowiłam napisać tutaj krótki wpis. Przeczytałam ostatnio takie zdanie na którymś z motywacyjnych fanpejdży na fejsbuku 'porażki, to tylko oznaki, że jednak próbujesz' czy jakoś tak, nieważne. Najważniejsze jest to, że uświadomiło mi to, że bez względu na to ile tych porażek za mną i przede mną, to ja i tak jestem na tej wygranej pozycji, bo ja się nie poddaję i za każdym razem próbuję raz jeszcze. [pisanie zdań wielokrotnie złożonych po 45min intensywnego treningu nie jest najlepszym pomysłem, ale ufam, że mnie zrozumiecie ;)]

Ach, uwielbiam te motywacyjne banały, bo kurczę, one naprawdę odblokowują mi pozytywne myślenie. 

A co do mojego stałego 90kg, to muszę Wam powiedzieć, ze to nie jest tak, że ta waga stoi w miejscu, ja po prostu postanowiłam się w ogóle nie ważyć, tylko mierzyć. I tak np. w talii straciłam już 11cm! 

Buziaki!

6 maja 2015 , Komentarze (3)

Dawno nie było żadnej relacji cóż u mnie słychać, więc najwyższy czas to nadrobić. Zwłaszcza, że bywa u mnie różnie, bardzo różnie - od ataków euforii po ćwiczeniach po napady głodu i wyjadanie wszystkiego z lodówki...Nie umiem nie popadać w skrajności, organizacja dnia to dla mnie prawdziwe wyzwanie i coraz częściej zaczynam myśleć, że sama sobie z tym nie poradzę, ale jeszcze nie tracę wiary! Centymetry i waga stoją w miejscu, nie ma się co im dziwić, w końcu konsekwencji nie ma u mnie żadnej...

Potrzebuję konkretnego kopniaka i motywacji, bo naprawdę nie chcę odpuścić walki o siebie!

19 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Och, to był tydzień pełen wzlotów i upadków. Z jednej strony przez cały czas na uczelni się pięknie pilnowałam i nie jadłam nic co by wykraczało po za dietę, odmawiałam wszelkich słodyczy, którymi byłam częstowana, a podczas wyjścia do knajpki gdzie zawsze zamawiałam przepyszną bagietkę z gęsiną, warzywami i sosami, wybrałam lekką zupę, a do picia świeżo wyciśnięty sok z grejpfrutów. Jednak nie zawsze było tak różowo. Cały wtorek przeleżałam w łóżku z gorączką i niestety nie wzbraniałam się gdy znajoma przyniosła mi zapiekany makaron ze szpinakiem...a wczoraj znowu przepadłam i zjadłam twistera z kfc... Co się stało to się jednak nie odstanie i tak jak już pisałam na grupie - teraz mogę tylko te idiotyczne kalorie odpracować ćwiczeniami. Najważniejsze, że dalej chcę ciągnąć tę dietę, ćwiczenia, i że jeśli mam wyrzuty sumienia i się Wam tłumaczę, to jeszcze nie wszystko stracone!

Nie mam pojęcia jak wygląda u mnie sytuacja wagowo, bo wagi nie posiadam. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem czy zaczynałam dokładnie z wagi 90kg, ale pomiary są jak najbardziej dokładne i mogę powiedzieć, że po 1,5 tygodnia [prawie] zdrowego trybu życia wyglądają one tak:

talia: -4cm,    brzuch: -7cm,    biodra: -4cm    udo: -1cm

11 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

To był naprawdę dobry dzień. Byłam na dwóch dłuuugich spacerach, w tym jeden z psem i muszę przyznać, że się nachodziłam tak, że aż mnie nogi bolą! Oczywiście nie zrealizowałam wszystkich postanowień, ba te dotyczące uczelni prawie całkowicie pominęłam, ale mimo wszystko kończę ten dzień w pozytywnym humorze. Zaczyna mi odpowiadać ten zdrowy tryb życia - wstawanie przed 9.00 a nie wylegiwanie się do 11 [choć planuję popracować jeszcze nad sobą i wstawać przed 8.00], mniej więcej stałe godziny posiłków, obowiązkowy spacer, jakieś ćwiczonka. Nie jest to dla mnie żadna męczarnia. Cieszę się, że tym razem podchodzę do tego tak racjonalnie i nie próbuję się głodzić czy zamęczać ćwiczeniami. Powoli, powolutku rozwinę każdą z tych małych zmian, aż całkiem odmienię nie tylko swoją wagę, nawyki żywieniowe, ale i w ogóle życie.

A cóż jadłam? 

  • Woda z cytrynką, owsianka z żurawiną, nerkowcami, jagodami goji.
  • garść migdałów i cztery kostki gorzkiej czekolady
  • tuńczyk z brokułami, brązowym ryżem i jogurtem naturalnym
  • duży jogurt naturalny ze słonecznikiem, orzechami, żurawiną i jagodami goji 

Do jutra, buziaki!

11 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Witajcie! Postanowiłam, że będę pisać przy każdej możliwej okazji, by stale pamiętać jaki jest mój cel i jak cudownie jest się cieszyć z małych sukcesów, takich jak np. pokonanie chwil słabości. Dzień zaczęłam o 8:40 [ach, mam nadzieję, że z czasem w końcu nauczę się troszkę wcześniej wstawać ;)], po przebudzeniu przegotowana woda z cytrynką, pół godzinki później owsianka z żurawiną, jagodami goji, nerkowcami i siemieniem lnianym. Także energii dużo dostałam! A teraz jeszcze trochę posiedzę w domu i się pouczę na najbliższe zaliczenia i lecę na spacer!

Założyłam nową grupę wsparcia - Razem pokonamy kilogramy! także jeśli macie ochotę to zapraszam do dołączenia!  http://vitalia.pl/index.php/mid/89/fid/1034/diety/odchudzanie/group_id/25613

A Wy jak rozpoczęliście dzień? Do wieczora, buziaki!

10 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Zaczynam kolejny raz, ale tym razem traktuję to jak najbardziej na serio, bo niestety znowu przytyłam i sytuacja naprawdę zaczyna mi się wymykać spod kontroli. Bo przecież 30 kilogramowa otyłość to ogromny problem, który powoli, powolutku rujnuje moje zdrowie i pozbawia resztek pewności siebie i optymizmu. 

Dlatego podjęłam się kolejnego wyzwania i wiem, że nie mogę się z niego wycofać. Dziś był mój trzeci zdrowy dzień. Rozpoczęłam go szklanką przegotowanej wody z cytrynką, pół godzinki później owsianka z żurawiną [dzisiaj kupiłam jeszcze jagody goji i orzechy, więc jutro będzie jeszcze smaczniejsza!]. Skorzystałam też oczywiście z pięknej pogody i poszłam na spacer nad Wisłę, gdzie czytając książkę zjadłam drugie śniadanie w postaci jabłka, marchewki i garści migdałów. Z obiadem się co prawda trochę zagapiłam i zapomniałam rozmrozić piersi z kurczaka, także zanim do niego doszło musiałam zjeść podwieczorek zamiast obiadu a dopiero później obiadokolację w postaci ugotowanej na parze piersi z kurczaka [obłożonej plasterkami cytryny] na rukoli z orzechami nerkowca - pycha! <3 Oczywiście byłoby zbyt dobrze gdybym na tym poprzestała i niestety ok 21 dostałam ataku głodu, który zaspokoiłam kanapkami [ośmioma :<] z wafli ryżowych i chrupkiego razowego chlebka z twarożkiem i rukolą. 

Dzisiejszemu jadłospisowi do ideału daleko, ale mimo wszystko źle nie było. Jutro mam nadzieję na większą dyscyplinę i pohamowanie ataków głodu i na większą aktywność fizyczną, nie zapominając oczywiście również o nauce, bo niestety mam mnóóóóóstwo rzeczy do zrobienia na studia!

Koniecznie potrzebuję Wasze wsparcia i odzewu, także jeśli tu już jesteś i to czytasz, to się odezwij, bo grupa zdecydowanie pomaga utrzymać postanowienia i wzmacnia silną wolę! Buziaki!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.