Och, to był tydzień pełen wzlotów i upadków. Z jednej strony przez cały czas na uczelni się pięknie pilnowałam i nie jadłam nic co by wykraczało po za dietę, odmawiałam wszelkich słodyczy, którymi byłam częstowana, a podczas wyjścia do knajpki gdzie zawsze zamawiałam przepyszną bagietkę z gęsiną, warzywami i sosami, wybrałam lekką zupę, a do picia świeżo wyciśnięty sok z grejpfrutów. Jednak nie zawsze było tak różowo. Cały wtorek przeleżałam w łóżku z gorączką i niestety nie wzbraniałam się gdy znajoma przyniosła mi zapiekany makaron ze szpinakiem...a wczoraj znowu przepadłam i zjadłam twistera z kfc... Co się stało to się jednak nie odstanie i tak jak już pisałam na grupie - teraz mogę tylko te idiotyczne kalorie odpracować ćwiczeniami. Najważniejsze, że dalej chcę ciągnąć tę dietę, ćwiczenia, i że jeśli mam wyrzuty sumienia i się Wam tłumaczę, to jeszcze nie wszystko stracone!
Nie mam pojęcia jak wygląda u mnie sytuacja wagowo, bo wagi nie posiadam. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem czy zaczynałam dokładnie z wagi 90kg, ale pomiary są jak najbardziej dokładne i mogę powiedzieć, że po 1,5 tygodnia [prawie] zdrowego trybu życia wyglądają one tak:
talia: -4cm, brzuch: -7cm, biodra: -4cm udo: -1cm
nieplaczmy
19 kwietnia 2015, 21:19Niezłe efekty, gratuluję :3. A potyczkami nie ma się co przejmować, każdemu się zdarzają.
Petronuszka
19 kwietnia 2015, 15:48oo, ładnie Ci spadło przez 1,5 tyg. moje gratulacje :) dobrze, że chcesz to odpracować :)