Niedzielny poranek, to dla mnie moment mierzenia, który na szczęście dziś nie popsuł mi humoru. Jakiś spadek jest, drobny, bo drobny, ale zawsze. W sumie i tak jestem pod wrażeniem, że nic nie przybrałam, bo w tym tygodniu sobie pozwoliłam pójść na miasto i kolorowe drinki z dziewczynami , a wczoraj siedząc w kawiarni nie umiałam sobie odmówić jabłecznika. Ale po prostu postanowiłam sobie, że 'wszystko jest dla ludzi, ale z głową', także nie wpadam w obsesję mierzenia/ważenia/liczenia kalorii, bo wiem, że gdybym była taka surowa wobec siebie, to już dawno bym się poddała.
Bilans na dziś:
biust -6cm talia -11cm brzuch -12cm biodra -7cm
Buziaki!
angelisia69
24 maja 2015, 14:42niezle spadeczki.A co do diety masz racje,zycie nie kreci sie tylko wokol jedzenia "light" trzeba czasem wyjsc do ludzi i sie odchamic ;-) Powodzonka
Lily9393
24 maja 2015, 11:33Całkiem sporo centymetrów Ci poszło, gratulacje :)
Dominika302015
24 maja 2015, 11:24Gratuluje