Kiedy tu byłam? W styczniu? Kiedy były te czasy, jak codziennie wpadałam, aby poczytać pamiętniki, dodać swój wpis, wrzucić wyzwanie...uciskają mi Chile, dni, tygodnie, miesiące... Jest poniedziałek, a już środa, zamrugał oczyma i już piątek.... Plany? W teorii są, gorzej z ich wykonaniem. Bardziej pracuje sama że sobą, swoją głową i wrzucam sobie na luz. Już nie mam spiny, że muszę schudnąć... Może nigdy nie schudnę, może to walka z wiatrakami 🤔 nie wiem. Czas zastanawiam się dlaczego jak postanowię coś zrobić co nie jest związane z odchudzaniem, to dotrzymam tego postanowienia... A jak będzie to związane z odchudzaniem, to porażka 😭. Jedzenie do godz. 18 jakoś się trzymam, ale później😭😭😭... Dużo się ruszam, za dużo ważę i mój kręgosłup to bardzo odczuwa - w tym roku już drugi raz kiedy była wymagana interwencja medyczna i seria tabletek. Z wodą mi nie po drodze, czasem wpadają słodycze choć sporadycznie. Cieszę się, że robię przerwy w pracy, które poświęcam ma rozciąganie kręgosłupa, dodatkowo biorę udział w wyzwaniu (po szkoleniu), aby zrobić coś dla siebie i tym czymś jest codzienna joga przez 20 minut. Wydaje mi się, że mniej przejmuje się tym co mówią o mnie inni, nie przepraszam, że żyję, nie staram się przypodobać każdemu. Ale też nie opowiadam wszystkim dookoła, co u mnie. Tak jest zdrowiej dla mnie. Pozdrawiam Was wiosennie
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.