Dziś było ważenie. Na liczniku, od wtorku, - 0,8 kg. Cieszy mnie ten wynik, bo dostałam okres, a to zazwyczaj wiąże się ze wzrostem wagi. Rano nie podeszłam do tego spadku zbyt entuzjastycznie, ale Ela, z którą mam ogromną przyjemność być w jednej grupie wsparcia, uświadomiła mi, że chudnąc w tym tempie, po roku nie będzie 1/3 obecnej mniej :D A to przemawia do wyobraźni!
Dostałam dziś plan diety na kolejny tydzień. Przejrzałam i muszę przyznać, że wygląda lepiej niż propozycje z tego tygodnia. Teraz dokładniej określiłam swoje preferencje smakowe i rzeczywiście dostałam dietę bardziej dopasowaną do mnie i moich smaków. Poznaje dopiero możliwości diety Vitalii, ale z każdym dniem poznaje nowe funkcje i możliwości. Najbardziej podoba mi się możliwość wymiany posiłków - jeśli akurat nie mam na coś ochoty, albo nie mam danych składników akurat w domu - spokojnie mogę wymienić zaproponowane danie na inne. Super rozwiązanie!
Po niecałym tygodni muszę przyznać, że wbrew początkowym obawom, nie chodzę głodna, jem praktycznie wszystko (chleb, ziemniaki, makarony, mięso, owoce itd.), a waga jednak drgnęła... W dół Dawno już nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Bo waga albo stała, albo, częściej, rosła. Nie umiałam się sama ogarnąć i doprowadzić do pionu! Teraz, kiedy jednak mam pewien nadzór i wspaniałą grupę wsparcia, wiem, że dam radę!
A jak Wam udała się sobota?