Odkąd zaczęłam myśleć, że NIC NIE MUSZĘ(poza płaceniem podatków!), życie stało się lepsze. Uzmysłowiłam sobie, że lepiej CHCIEĆ niż MUSIEĆ. Jeśli czegoś CHCESZ, to na pewno to osiągniesz. A jeśli MUSISZ? Raczej nie. Przymus źle działa na ludzi, zwłaszcza na grubasów :D Wiem to po sobie. Mi dieta nigdy nie wychodziła - poczucie przymusu było za duże. Czułam, że nie robię tego dla siebie, ale dla innych, że ciągle ktoś czegoś ode mnie oczekuje, że muszę sprostać wymaganiom innych - także pań dietetyczek, niestety(bo i takie doświadczenia mam za sobą).
Postanowiłam więc CHCIEĆ schudnąć!!! Dlaczego?
Ten, kto oczekuje, że powiem, iż nienawidzę swojego ciała, że się brzydzę "grubego cielska", to się zawiedzie. KOCHAM siebie i swoje ciało! Zaakceptowałam i pokochałam siebie, przekonałam się, że w rozmiarze 46 też znajdę stylowe ubrania, że kobieta w dużym rozmiarze może mieć wspaniałego męża i oddanych przyjaciół, że może spełniać się zawodowo, mieć wiele pasji. Tak, macie rację. Mam dobre życie! :)
Po co więc mi odchudzanie, skoro jestem szczęśliwa?
Chcę zajść w ciąże...
Co stoi mi na przeszkodzie? Wyniki badań krwi - zwłaszcza wysoki poziom glukozy. Lekarz zapowiedział, że jeśli nie zmienię trybu życia, to za 5 lat będę regularnie odwiedzać diabetyka. A o prawidłowej ciąży mogę zapomnieć.
Nie MUSZĘ jednak przechodzić na dietę! CHCĘ zmienić nawyki żywieniowe! Nie na pół roku czy na rok. NA ZAWSZE!!!
Nie będę tego robić "na hura", a powoli, stopniowo... Zacznę od wprowadzania małych zmian, ale o tym w następnym poście.
Bądźmy razem! Będzie nam łatwiej...Miłego dnia! :*