Nerwica...... psycholog..... tabletki uspokajające
- jest źle :(((((
hej dziewczyny...
Jak widać po tytule, odważyłam się w końcu opowiedzieć o tym co mnie boli..... jest mi tak cholernie ciężko, że brak mi chęci do życia. nic mnie nie cieszy, z nerwicy mam nerwobóle w klatce piersiowej....... odruchy wymiotne są tak silne, że ledwo sobie z nimi radzę..... brzuch wiecznie boli..... no i płacz..... tak często jeszcze chyba nigdy nie płakałam.....
Najbardziej dają mi w kośc moje własne problemy - mój mąż ma dwójkę dzieci z poprzedniego związku, natrętną i podłą byłą partnerkę.... dają mi tak w kośc, że ledwo daje radę.... doprowadzili mnie do nerwicy... dzieciaki negatywnie do nas nastawiane, tak dają w kość i są tak wredne, że nawet sobie nie wyobrażacie.... wymyślają niestworzone historie i kłamią jak z nut, raniąc wszystkich do okoła - aby tylko im był odobrze, to dla nich najważniejsze..... nawymyślały - że je biłam - BA! pięściamiw brzuch, wyzywałam, mój mąż je straszył, wciskał jedzenie na siłę aż wymiotowały..... cuda nie widy, można książkę pisać.... sytuacja się tak pogłębiła, że poprosiłam męża , żeby skierowac sprawę do sądu i ośrodka psychologicznego na badania - na rozpoznanie. już tydzień po badaniach, czekamy na wyniki i kolejną sprawe w sądzie. Spodziewamy się pozytywnych dla nas wyników, które raz na zawsze wykażą, że nic złego im nie zrobiliśmy. Psychologowie okazywali nam miłe nastawienie, natomist byłej partnerce pare razy dośc dosadnie wytknięto to i owo.....
chcemy zmniejszyc kontakty męża z dziećmi do minimum - do czterach godzin w sobote i niedziele - co drugą.
Nie chce żeby przyjeżdzały do mojego domu. są okropne....doprowadziły do tego, że funkcjonuje na tabletkach uspokajajacych, mam miec terapie psychologiczną.....
ale wiecie co? to i tak boli.... nie beda juz do mnie do domu przychodzic ani w nim spac , bo narobily tak - ze czulam sie we wlasnych czterach katach jak intruz, - a mimo wszystko ja placze..... ciezko mi sie pogodzic z faktem, ze moj maz, wychodzi, widuje sie z nimi i nie potrafi wyciagnac konsekwencji, wytlkumaczyc i ukarac, a zasluzyly na to.... ich klamstwa, to nie byly niewinne klamstewka, a podle historie...... boli mnie to poczucie niesprawiedliwoci, to ze maz ma kontakty z ludzmi, ktorzy mnie nienawidza, czuje, ze miedzy nami cos sie moze popsuc przez ta cala sytuacje..... nie daje juz rady ...... odechciało mi się wszystkiego :((((((((
a na dodatek, jakbym miala mało - to moja mama przechodzi ciezkie chwile, rozwodzi sie z ojcem - alkoholikiem i awanturnikiem, moj brat daje jej w kosc dodatkowo....
mowie wam....
nie wiem jak to sie wszystko skonczy dla mnie..... :(
Kolejny dzień..... no i jak to zrobić??
Witam Słoneczka!
Co u Was?
Ja staram się dobrze funkcjonowac, chyba w końcu poczułam wiosnę i wróciła chęć do zycia :)
W czwartek poćwiczyłam - mel b 20 min trening całego ciała + 10 min mel b na nogi + rozciąganie.
W sobotę - cały dzień na działce z mężem byliśmy - on naprawiał szklarnię, a ja malowałam lakierem nową toaletę;) Wczoraj - znowu poćwiczyłam - 10 min na orbitreku, 20 min mel b + 5 min orbitrek + rozciąganie.
Zdecydowanie lepiej się czuję, jak się poruszam. Mój cel - ujędrnić ciało i wymodelować nogi i brzuch :)
Rano się dziś zważyłam - 58,9 kg.
A właśnie! zważyłam też psa- 15 kg:D Zapomniałąm Wam napisać - od męża w czerwcu zeszłego roku dostałam polskiego owczarka - ale krótkowłosą suczkę:) ma na imię Lara,pokazałabym ją Wam, ale włąsnię podpowiedzcie mi :
- jak teraz edytowac te wpisy? czcionki, odstępy?? nie umiem....
- jak dodać zdjęcia??
No a ten tydzień: mam dwa zjazdy - dziś i w środę, więc we wtorek postaram sie poćwiczyć, a potem długi weekend.... :)
Buziaki,
Maryśka!
Może powrót?
Hej Kochane!
Bardzo długo się nie odzywałam.
Moje życie bardzo mocno się zmieniło.
Pracuję dalej w tej samej firmie, niestety, ale uczę się dalej. Robię szkolenia na księgową. Poza tym- co najwazniejsze zresztą - wyszłam za mąż. Pół roku temu :)
Pisałam Wam o moich rozterkach sercowych. Niegdysiejszy związek zakończyłam. Chciałam wyjechać, uciekac przed nowym uczuciem - ale mój Wybranek, zatrzymał mnie :) Jesteśmy razem już ponad dwa lata. Kocham go :*
Nie ejst to jednak prosty związek, dwójka dzieci z poprzedniego związku i podła była - psują mi nerwy nierzadko.... Wiele łez wylałam....ale staram się byc silniejsza.... Razem z mężem kupiliśmy sobie mieszkanko.... i działkę :) Uprawiać będziemy sami warzywka i zdrowo jeść:)
Moja waga? Obecnie ważę 58,5 Kg. Czyli troszkę więcej niż podaję pasek, ale nawet nieźle się z ta wagą czuję. Obecnie wzięłam się za ćwiczenia - chcę wymodelować ciałko i je ujędrnić.... Mel B mi w tym pomaga. Odżywiac się staram zdrowo, jak dawniej, ale natłok zajęć mi w tym przeszkdza. Moje szkolenie wygląda tak, że po 8miu godzinach w pracy, wsiadam w samochód i jadę 60 km, do Ełku, mam trzy godziny zegarowe zajęc i wracam do domu..... tak więc jak wychodzę o 6.45 rano, tak wracam do domu o 21.15 cztery razy w tygodniu.... jest bardzo ciężko.... Tęsknie za mężęm, psem, domem.... troche się mijamy..... ale aby przetrwać maj - potem liczba wyjazdów spadnie do dwóch w tygodniu. Będzie prościej.....
Dziewczyny....
Chemiczko - ja się o ciebie martwię, boże kochana..... praca jest ważna, ale żebyś ty sobie krzywdy nie wyrządziła. Przecież skutki stresu możesz odczuć nawet za kilka lat? JA stałam na granicy nerwicy - proszę, dbaj o siebie....
Carmellek - fajnie , że wróciłaś, nie przejmuj się wagą, zgubisz, wierzę w Ciebie!
Karolisdz - podziwiam, że studiując masz tyle czasu na ćwiczenia , mi go zawsze brakowało, teraz jak mam na głowie pracę, szkołę, dom działkę i psa - to wogóle jest ciężko.....a z Twoich przepisów - nauczyłam męża jak jeść lekkie kolacje;)
Mikolino - ta Twoja kruszynka- jest rozbrajająca...... ah sama zaczynam myśleć o macierzyństwie :)
Buziaki,
Wasza maryśka!
Hej Kochane, Zdjęcia.
Hej Kochane!
Weekend za Nami. Ja akurat się z tego cieszę, był okropny dla mnie... nerwy, płacz, wszystko w komplecie, standardowo.
Co do jedzenia i ćwiczeń w tym tygodniu, jestem zadowolona... pomimo nerwowej atmosfery, mobilizowałam się chociaż na tyle, żeby się poruszać, same mi te 3 kg nie zniknął w końcu. A i głód jakiś mam mniejszy, nie ciągnie mnie już do objadania się. Może więc w miarę szybko ogarnę tą sytuację.
ruch z tego tygodnia:
Niedziela (wielkanocna) - 30 minut hula hop
Poniedziałek - 40 min biegania, 20 min hula hop, rozciąganie
środa - 40 minut biegania, 20 minut hula hop, rozciąganie
czwartek - 30 min hula hop
piątek - 30 minut hula hop
sobota: 8 minute legs, 15 minut steper, rozciąganie, spacer
niedziela - 40 minut bieg, 20 minut hula hop, rozciąganie, 30 minut jazdy rowerem wieczorem.
Tu macie zdjęcia:-śniadanie: półtora grahamki, sałata lodowa, wędlina, ser camembert, kawałek papryki żółtejII śniadanie - jabłko, kubek mleka, kawa z mlekiem- obiad: makaron pęlnoziarnisty, marchewka gotowana, seler gotowany i pietruszka - korzeń, w sosie pieczarkowym, zapiekany camembert- podwieczorek, pomarańcz i jabłko-kolacja: jajecznica, z wędliną, papryką żółtą, szczypiorkiem i ziołamiśniadanie: grahamka i dwie kromki chleba razowego (jednej nie zjadłam), rzodkiewki dwie i kawałek papryki, sałata lodowa i wędlina- podwieczorek - pomarańcz i kawa z mlekiem-kolacja: pół kostki twarogu chudego, 3 łyżeczki mojego dźemu z kwaśnych jabłek i aronii, kromka chleba razowego
Jeśli macie jakieś rady, jak szybko zgubić mój nadbagaż, z okolić brzucha niestety najwięcej....to będę wdzięczna.
Póki co, idę spać, rano do pracy.
Pa , Maryśka!
Hej!
Cześć Dziewczyny!
Tydzień PRAWIE minął, bo ja sobie rozliczam, od niedzieli do niedzieli.... Ale jutro raczej nie będę miała czasu napisać, a dziś korzystam z tego, że wieczór chociaż częściowo spędzę w domu - bo źle się czuję. Strasznie mnie mdli i jest mi słabo.
W Lany poniedziałek, wieczór miałam wyjściowy.Byłam ze znajomymi na piwie. 3 sztuki wypite. Zjadłam przy tym dwie kanapki przed spaniem - bo wyszliśmy o 20.00 a wróciłam o drugiej rano, głodna zwyczajnie. Ale dobrze zrobiłam , że zjadłam inaczej nie wiem, jak bym wstała o 5.30 , żeby się wyszykować do pracy, tak to chociaż JAKOŚ funkcjonowałam.... choć do pracy się wzięłam dopiero po 9.00,dwie godziny w pracy to doprowadzałam się do ładu... Ale nie żałuję, takie wyjścia są mi teraz bardzo potrzebne. Przekonuję się, że jednak nie jestem taka całkiem sama... rozmawiam i przebywam z ludźmi... Nie mam tyle czasu na rozmyślanie...
Byłam u lekarza. Są dwie wieści, dobra i zła. Dobra, wiecie, że borykałam się z anemią poważną. Ale sama dużo czytałam o niej, nauczyłam się co i jak jeść, pić, kiedy itd i słuchajcie, udało się, mam bardzo dobre wyniki, wszystko, co do jednego parametru, w normie! Gorzej z innej strony.... Dostałam leki uspokajające. Lekarz wysłała mnie do psychologa, żeby potwierdzić i zacząć farmakologicznie leczyć nerwicę.... Ciężko... ale cóż.... prawda jest prawdą, nie radzę sobie z nerwami, mam za dużo problemów, za dużo na głowie.... :( Muszę tylko iść do jakiegoś dobrego lekarza....
Z pracą i z moja "miłością" - dalej nic nie wiadomo.... co oczywiście też mi się nerwami odbija...
z ćwiczeń:
niedziela (wielkanocna) - 30 minut hula hop
poniedziałek: 40 minut biegania+20 minut hula hop + rozciąganie
środa: 40 minut biegania 20 minut hula hop+ rozciąganie
czwartek: 30 minut hula hop
Dzisiaj nie wiem czy dam radę coś oprócz hula hop zrobić, jeśli chociaż to zrobię, bo naprawdę źle się czuję, mdli mnie strasznie.... Ale zaparzę sobie miętę zaraz, żeby jutro i pojutrze coś poćwiczyć. Już mam wrażenie, że pomału moje boczki się robią ciut mniejsze.... no oby zgubić ten nadbagaż 2-3 kilo i więcej nie chcę....
Mam parę zdjęć posiłków:
śniadanie: 3 kromki chleba domowego z sałatą rzymską, domowym pieczonym schabem, pasztetem również domowym i serkiem camembert i kawałek mojego jabłecznika z budyniem.
II śniadanie: kubek kefiru truskawkowego i pomarańcz
kolacja: domowy pasztet, schab, chrzan z żurawiną, pomidor - połowa, łyżka sałatki jarzynowej, kawałek ogórka i papryki.
Obiad: pieczona karkówka z pieczarkami, ogórkami, cebulą i sosem pomidorowym, kromka chleba z żurawiną i kawałek ciasta - sernika z brzoskwiniami własnego wypieku (zdjęcie poniżej). nie zjadłam wszystkiego, zjadłam chleb, samo mięso i ciasto.
kolacja: pół kostki chudego twarogu, jabłko, kefir jagodowy, melisa z pomarańczą
śniadanie: 2 grahamki z domowym pasztetem, sałatą lodową, serkiem camembert, papryki żółtej kawałek - 1 połowa grahamki i papryki nie zjedzona, nie wiem, coś słabo jem od dwóch dni, bo mnie mdli.... :(
obiad: pieczona bagietka masłem czosnkowym, klops domowy, ogórki ze słoika, kawałek jabłecznika z budyniem mojego
kolacja: 100 g serka wiejskiego lekkiego - nie zjadłam w ogóle, wywaliłam (nie mogłam znieść dziś nawet jego zapachu :((((( ) marchewka i jabłko małe.
natomiast w pracy jadam najczęściej tak: koło 10.00 - 200 ml kefiru owocowego lub jogobelle małą + garść migdałów i owoc, a potem koło 12.30 - owsiankę z firmy KUPIEC.
Na razie to tyle, idę z psem na spacer, zawsze to jakiś ruch, a może lepiej się poczuję....
potem zrobię sobie domową maseczkę na włosy i może wykąpie psa....?
buziaki kochane,
pa
Maryśka!
Hej słońca!
Cześć Kochane!
Jako , że dziś taki dzień, a ja poblokowałam moje konto - dostępne tylko dla znajomych, hasło zmienione.... to chyba mogę już pisać bez obaw, że potem odbiorę telefon z wyrzutami i wyzwiskami....
Co u mnie? Ciężko. Opowiem Wam po trochu, bo naprawdę wiele się dzieję.
1.Praca się kończy, tzn umowa. Z końcem kwietnia, zostanę najprawdopodobniej bezrobotna i spodziewam się wówczas załamania nerwowego.... Miał być ten durny awans, ale odmówiłam, prosiłam mojego Dyrektora, żeby wytłumaczył Prezesowi, że ja nie chcę pracować w księgowości itd. no i od 1 kwietnia miałam iść tam na to nowe stanowisko, nie poszłam. Ale nikt też ze mną nie rozmawiał, nie powiedział, jaka została podjęta ostateczna decyzja.... co ze mną będzie.... nie wiem :( to przykre....takie nieliczenie się z pracownikiem.... ale cóż....
2. Dom. Źle,rozważam bardzo poważnie wyprowadzenie się, chociażby do dziadków. Dla własnego spokoju....
3. Zdrowie. Źle. Słuchajcie dziewczyny..... ja znowu biorę hormony. i nawet ten sztucznie wywoływany okres trwał mi 1,5 dnia, a teraz od 1.5 dnia już tylko plamię, wystarcza mi zwykłe wkładka...a jutro już pewnie w ogóle nie będzie okresu.... :( Poza tym, brakuje mi już sił do ćwiczeń - w zeszłym sezonie jak jeździłam rowerem, robiłam prawie dwa razy dłuższą i cięższą trasę niż teraz....teraz nie daję rady.... wymiękam:( paznokcie mi się łuszczą i łamią, włosy wypadają garściami....no i cóż? w piątek wzięłam wolne - poszłam zrobić morfologię.... we wtorek po pracy odbieram wyniki. Zamierzam też wziąć skierowanie do neurologa.
4. Dieta. Od dwóch tygodni starałam się ćwiczyć. mimo wszystko. mimo braku sił. bo przytyłam 2 kilo. z 57 zrobiło się 59. to już dla mnie za dużo. czuję za duża, źle się czuję w ubraniach moich. Muszę to zgubić. I tak:
I TYDZIEŃ:
niedziela: 30 minut bieganie+25 min hula hop +rozciągania
poniedziałek: 30 min hula hop, 20 minut steper + rozciąganie
wtorek: 30 minut bieg+30 minut hula hop +rozciąganie
środa: 30 minut hula hop
sobota: 60 minut rower+rozciąganie
II TYDZIEŃ:
niedziela:20 minut steper+20 minut hula hop+rozciąganie
poniedziałek:20 minut hula hop +15 minut steper+rozciąganie
środa:35 minut hula hop
czwartek: 60 minut rower+20 minut hula hop+ rozciąganie
piątek - 2 godziny spaceru po lesie
niedziela (dziś) - 30 minut hula hop
Chyba nieźle z ruchem prawda? Muszę też ograniczyć na jakiś czas ilość jedzenia to te 2 kilo spadną. Bo nie objadam się, jem normalnie, zdrowo. Kilogramów mi przybyło bo się zasiedziałam i przez jakiś czas przejadałam trochę nerwy. Ale teraz, już ten drugi tydzień wszystko ok.
5. Sprawy sercowe. Ostatnio Was nie wtajemniczyłam.... one też mnie wykańczają. Zakochałam się. Nieszczęśliwie... Mój Obiekt Westchnień.... Jest zajęty.... co prawda, w trakcie,podobno, rozejścia się z obecną partnerką.... Ale mimo wszystko, ja muszę się trzymać z daleka, a widujemy się na co dzień, więc wyobraźcie sobie ten ból :( Biorąc to wszystko razem do kupy - miłość, sytuację z pracą, w domu - zaplanowałam uciec do innego, większego miasta.... spróbować zacząć żyć od nowa, trochę by pobolało,ale w końcu chyba by mi było lżej prawda?
6. Bateryjki naładowałam, może w końcu wrócę do robienia Wam czasem zdjęć. A na dziś, mam zdjęcie dla Was, z dzisiejszego śniadania wielkanocnego, z moją chrześniaczką.... to ja i moja Uleńka:
To na dziś chyba tyle....
Buziaki, Kocham Was :*
Wesołego Alleluja! :*
Maryśka.
hej, piszę na prośby....
Hej kochane!
Piszę, bo kilka z Was prosiło, żebym się odezwała....
Nie odzywałam się długo, i nie wiem, czy będę się tak często jak kiedyś odzywać. Jejku.... wyobraźcie sobie, ja się rozstałam z facetem, wiecie o tym, w grudniu, i ten baran, wchodził sobie na moje konto, czytał moje wpisy, taka kontrola.... no zwyczajnie się teraz obawiam pisać - bo cholera jasna, nie życzę sobie, żeby to czytał, co za świnia.... to moja własna prywatna część życia.... to podłe, nie uważacie? jeśli to przeczyta, to mam nadzieje, że to będzie ostatnie co przeczyta!!
a co u mnie poza tym? no dzieje się wiele. bardzo wiele.
1. praca, daje mi taką życiową lekcje, że sobie nie wyobrażajcie nawet - pożarłam się z dziewczynami w pracy, więc nie rozmawiam z nimi, atmosfera taka sobie - teraz taka sobie, bo było duuuuużo gorzej. rozpuściły mnóstwo plotek na temat mój i kolegi. zrobiły nam wielką przykrość. Nie gadam więc z nimi, a mój prezes, postanowił dać mi awans, i przenieść mnie do ich działu, no choler jasna....chodzę i proszę dyrektora, żeby się nie zgodził, żeby coś wymyślił, jak ja mam pracować, z nimi? kiedy ich nie znoszę, nie rozmawiam z nimi, a wręcz skaczemy sobie do oczu? :(
2. sercowe sprawy, po rozstaniu ok. lepiej się czuję bez niego. swój status jednak określiłabym teraz jako : skomplikowany. czas pokaże co będzie.
3. życie, rozważam ucieczkę do innego miasta, zostawienie za sobą wszystkiego i zaczęcie nowego życia gdzieś daleko stąd....
4. jedzenie, było źle, byłam taka zestresowana przez prace, że przez 2 tygodnie wciskałam sobie jedzenie na siłę. mdliło mnie ciągle, brzuch bolał z nerwów. Od powiedzmy 2-3 tygodni jest lepiej. jem normalnie, ale przez to wszystko, i tak przytyłam 2 kilo - bo spowolniłam metabolizm, nie ruszam się tyle, bo wykończona psychicznie jest więc i fizycznie sił nie mam....
5. bal - bal był przecudowny. nigdy w życiu się tak bosko nie bawiłam. Mój kolega, z którym poszłam, okazał się boskim tancerzem, całą noc nie schodziliśmy z parkietu, wszyscy nam mówili, że wyglądaliśmy jak profesjonalni tancerze. To były moje urodziny, dostałam tort i śpiewała mi sala sto lat..... wyjątkowa noc :)
Dziękuję, że się o mnie martwicie, postaram się częściej odzywać, może zacznę znowu robić zdjęcia, nie wiem, póki co, staram się na tyle podnieść, żeby chociaż ćwiczyć znowu regularnie. Kocham Was :*
MAryśka!
Dziś bal!!!!
Dziś bal..... i moje 25 urodziny:) całonocna zabawa :D za godzinę wychodzę, już jestem praktycznie gotowa:D
Hej dziewczyny!
Hej Kochane!
Dawno się do Was nie odzywałam. Ale czytałam Was praktycznie codziennie. Przyzwyczaiłam się już, do czytania Was. Ciekawi mnie zawsze bardzo co u Was....
A co u mnie? oj dzieje się i działo się mnóstwo.... Rozstałam się z moim Lubym. po 9ciu latach związku... Nie wiem,czy to definitywny koniec - on ciągle nalega,prosi,błaga o ostatnią szansę, ale póki co - nie widziałam go półtora miesiąca i jeszcze nie chce.... W domu przytłaczają mnie problemy rodzinne. Odbiły się te wydarzenia na mnie. Nie wiem czy anemia mi się znowu we znaki nie daje. Ciągle jestem zmęczona i potwornie ciężko mi się skupić.... Chodziłam taka podenerwowana, że nie mogłam jeść, w skutek czego - spadły mi 2 kilogramy, znowu ważę 56 kg... ale to chyba akurat jedyny plus tej całej sytuacji.
Jutro w pracy czeka mnie ciężki dzień - nawaliłam, jedna paczka nie została wysłana, i nie wiem czemu, przeoczyłam ją... dostanę jutro ochrzan od dyrektora.... :( a dopiero co mnie chwalił..... no nie może być za długo dobrze.... bo wiecie, że ja poszłam na staż na zastępstwo w ogóle za sekretarkę, która była w ciąży.... no i ona teraz przyszła półtora tygodnia temu i oświadczyła , że do pracy wraca (chociaż mówiła,że nie wróci) i , że mają jej szykować stanowisko.... Jakbym dostałą w twarz, bo w dodatku powiedziałą, to przy mnie - i to z taką wyższością, jakbym gównem byłą dla niej.... Moja koleżanka z pracy to przekazała dyrektorowi.... wkurzył się. poszedł do prezesów i oświadczył, że ta Pani już do pracy na swoje stanowisko nie wróci, bo ja jestem lepsza, że lepiej pracuje, że jest ze mnie zadowolony.... Miło mi było niezmiernie,wiecie? po tych całych zawirowaniach na początku, w końcu się wdrożyłam i zostałam doceniona, przez w zasadzie najważniejszą dla mnie osobę w firmie - bezpośredniego przełożonego.... a po tym spotkaniu z prezesami przyszedł i mi powiedział, to wszystko, osobiście...
W tą sobotę mamy bal karnawałowy firmowy. Blisko 200 osób.... Miałam nie iść, bo nie mam z kim, ale postanowiłam inaczej. Idę. Idę z kolegą z pracy. A dlaczego? bo 11 lutego , w dzień balu, wypadają moje 25 urodziny :) nie chciałam ich spędzać samotnie w domu.... A jak się wystroję, wybawię, to chociaż będę miała fajne wspomnienia z tych urodzin,prawda? Kupione już mam w zasadzie wszystko:kiecka, bielizna, biżuteria, marynarka już zamówiona - dojedzie w tygodniu i zostają tylko rajstopy. Pokaże Wam kieckę,oto ona:
Miała być taka ciemniejsza malina właśnie, a w rzeczywistości jest różowa po prostu, ale i tak mi się podoba. Pierwszy raz w życiu wkładam taką kieckę na siebie. dopasowaną, dosyć krótką (nie aż tak, ale dla mnie, jest krótka). Mam kompleksy więc się obawiam jak to będzie, ale mam nadzieję, że jak się umaluję i wystroję to będę się czuć w miarę dobrze i świetnie się wybawię. Pokazałabym Wam moje posiłki i resztę zakupów, ale niestety, moja ładowarka do baterii została u Lubego w domu i nie mam jak włączyć aparatu:( muszę się tam w końcu wybrać po takie rzeczy ...
Byłam też wczoraj u fryzjera. Podcięłam zniszczone końcówki i wycieniowałam trochę włosy. Sama też pofarbowałam na mój ulubiony kolor.... Teraz siedzę w butach na bal - muszę się przyzwyczaić i je rozchodzić - bo też po raz pierwszy zakupiłam sobie buty na platformie.... eh:)
Aha! i proszę, powiedzcie - czy lepiej iść na ten bal, w rozpuszczonych włosach - lokach mocnych, czy upiąć kok - bob?
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie kochane moje:*
Maryśka!
hej.
Pytano mnie co u mnie...
No.... jakoś.
Nie ćwiczę od prawie dwóch tygodni bo nie mam siły. nie mam siły, bo nie sypiam po nocach więcej jak 4-5 godzin, nie jem za wiele, bo mdli mnie często i boli mnie brzuch.
Schudłam z tych nerwów. nie wiem ile, ale spodnie zrobiły się luźne, nawet bardzo.
Moja przyjaciółka, nie pozwala mi się rozkleić. Więc wyciągnęła mnie i na piwo, i wysłała na sylwestra, i pojechała ze mną na zakupy, i do kina, a wczoraj miałyśmy babski wieczór.Trzymam się. Muszę. Ale nerwowo już słabo jest.
Od dwóch dni boli mnie też szczęka - rośnie mi dalej ósemka, ale ta trzecia, nie ostatnia niestety:( aha i pisałam wam,ze odstawiam leki hormonalne,żeby zobaczyć, czy te żylaki będą tak boleć - otóż bolą. A mało tego naturalny okres od 46 dni nie wrócił:(
Żeby się czymś zająć - przerabiam swój pokój. Zakupiłam nowe meble. Już starych się w weekend pozbyłam. teraz będą przyjeżdżać nowe - jutro łóżko, pojutrze biurko, fotel, a drzwi wstawią mi tez jutro nowe.
Trzymajcie się ciepło,oby lepiej ode mnie!
Maryśka.