62!!!
małymi kroczkami do celu - rozpoczynam walke o 62 kg!!!
3 2 1 START!!!...
zaczynam znowu
znowu zaczynam walke ze zbędnym tłuszczykiem, od poniedziałku, staram się mniej jeść, nie podjadać, omijać kolacje no i na razie jest efekt.
w pon było 68,2 teraz jest 66,1 --
czyli ZNOWU czekam na 65!!!
nie wierze!!
Nie wierze!!! JEST !!! 65,7 - HURA!!!!
i to pewnie tylko dlatego, że wprowadziłam do diety wiecej białka, no i pije po kilka kubków czerwonej herbatki dziennie :)
teraz czekam na 64....
dietka
jakoś rzadko teraz tu zaglądam, dietke trzymam,na wage nie staje, nie ma podjadania, posiłki w miare dietetyczne, 0 słodyczy, 0 przekąsek..czasami wypije troche karmi lub redsa
codziennie robię 15-17 km rowerkiem - jest bosko!! - polecam!!!
dzisiaj tak pomyślałam, że już ponad miesiąc nie jadłam lodów a uwielbiam!! i wpadłam na pomysł, że sama zrobie. Miałam w zamrażarce banany, więc zmiksowałam je w thermomixie, dodałam jogurt 0% tł i wyszły przepyszne!!! teraz lato zapowiada się przepyszne :)
może za tydzień wejde na wage :)
żarełko
wczorajsze żarełko:
ś: 4 kromki chrupkiego z serkiem i schabikiem -uwielbiam to połączenie :)
o: miseczka żurku z kiełbaską wiejską
p: jogurt twister kawowy
k: duzy jogurt owocowy
no i niby nie za dużo, a nie czułam się godna i chyba więcej bym nie zmieściła - dalej omijam wage !!!
zaraz śmigam na rower, bo fajna pogoda WRESZCIE !!!
edit : rowerek zaliczony 17 km :):):)
załamka trwa...
załamka trwa chyba przez to dzisiaj więcej nawet zjadłam
menu:
ś: mix jogurtowy : naturalny+owocowy + otręby
II ś: batonik muslli - duzo cukru - ale cos slodkiego
o: tortilla z kurczakiem i sałatami, pomidorem i cebulką
P: banan
K: jajecznica z 2 jaj z pieczarkami, 1 kromka chrupkiego z serkiem białym
zaraz ide na stepper ale jestem wkurzona...i na wage i na pogode...
załamka prawie totalna!!
wczoraj zaczął się suuper dzień, nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale był to znakomity pomysł!! stwierdziłam, że jak tylko mam okazje to mogę jeździć rowerkiem rano, jak słoneczko dopiero wstaje no i o 8,20 już pedałowałam. Zrobiłam ponad 17 km, 1,5 godz nie było mnie w domu, wróciłam zmachana!! ale czułam się bosko!!! mam nadzieje, że powtórzę ten wyczyn nie raz.
potem strasznie zalatany dzień... także wieczorem już padłam!!
wczorajsze menu:
ś: miseczka mixu jogurtowego: jogurt nat 0% + jog owocowy +otręby
II ś: batonik muslli z biedro
O: mix sałat + kurczak+ pieczarki - taka improwizacja na szybkiego,
K: 3 kromki chrupkiego z serkiem delikate i plasterkami schabiku
no i teraz załamka!!!
kurna staram się mniej jeść, zdrowiej, jakiś ruch dodatkowy... a tu co??? waga dzisiaj rano 66,7 kg - więcej niż było!! MASAKRA!!!! ale czuje na ubraniach że jest troche luzu, nie są tak opięte jak 3 tyg temu... więc to mnie jeszcze w tym wszystkim trzyma, bo inaczej to bym otworzyła lodówkę i wszystko wpierniczyła!!
i tak pomyślałam, że jak do niedzieli nie będzie nic mniej to chyba w przyszłym tyg przejde na same proteinki na 3-5 dni i zobacze co wtedy....
jak byłam na Dukanie, to od razu wszystko leciało... zobaczymy... ale na razie załamałam się tą wagą i najchętniej bym ją wypierniczyła !!!
miłego dnia...
dzień 8
dzisiaj rano miałam miłą niespodziankę - założyłam spodnie w których chodziłam jakies 3 tyg temu i miałam wrażenie, że w pasie jest więcej luzu niż ostatnio :) ucieszyłam się strasznie i dalej walczę o lepszą sylwetkę
menu:
ś: resztka sałatki (3 dni jadłam !!)
II ś: 1 kromka chrupkiego z powidłami sliwkowymi
O: sosik pomidorowy z makaronem. Wczoraj oglądałam jakiś odcinek Nigelli i natchnęła mnie, zmieniłam trochę przepis i wyszła REWELACJA!!
składniki sosu:cebulka, oliwki czarne, pomidor, sos pomidorowy z puszki, przyprawy. Pomieszałam sos z makaronem posypałam serem żółtym, szczypiorkiem i pokrojona rukolą - zrobię jeszcze nie raz, bo w smaku cud miód.
p: kilka orzechów włoskich, 3 pałki kukurydziane
k: miska mixu jogurtowego: grecki+owocowy + otręby
dużo wody, herbatki czerwone, kawki, .... no i mój kochany stepperek - łydki już dają ostro znać ale się nie poddaje!!!
zauważyłam, że ostatnio jem mało mięsa, a nawet wcale... ale jakoś mi to nie przeszkadza..może jutro jakiś kurczak?? - zobaczymy.
trzymajcie się!!!
sałatkowy dzień
no i klątwa 65 kg trwa!!! rano stanęłam na wadze i od kilku dni nie drgnęła... równe 66,5 kg. W tym tyg muszę ograniczyć bardziej jedzenie, jeść mniejsze porcje, może coś to pomoże i ruszy z kopyta.
Tak jak wczoraj wspominałam dzisiaj w jadłospisie przewaga sałatki zrobionej wczoraj :)
Dzisiejsze menu:
ś: mała miseczka sałatki wczorajszej,
II ś: kilka winogron,
O: miseczka sałatki + 3 pieczywka chrupkie,
K: 3 pieczywka chrupkie z powidłami śliwkowymi,
do tego stepper - coraz lepiej mi się chodzi, także postaram się wydłużać dzienne maszerowanie :)
7 dzień
już prawie tydzień minął, nie wiem czy coś zrzuciłam, ale czuje się znacznie lepiej!!! zupełnie nie ciągnie mnie do słodyczy, do lodów... ciekawe jak długo.
dzisiaj pierwszy raz wskoczyłam na mój nowy stepper no i wytrzymałam 10 min - strasznie to męczy..mam nadzieje, ze wieczorkiem jeszcze 10 minutek zalicze i na razie bede robila takie 2 rundy: rano i wieczorkiem.
dzisiejsze menu:
ś: jogurt + otręby
II ś: pół mango i winogronka
O: tu był wypas - pizza - i to nie dietetyczna, ale za to nieduży kawałek
K: sałatka z przepisu koraliny1987: makaron, brokuły, kukurydza, papryka, pomidor, oliwki, słonecznik, sos czosnkowy - zjadłam małą miseczkę- jest dość syta - wyszła mi pełna wielka micha, chyba będę 2 dni jadła na śniadanie, obiad i kolację - nikt z moich domowników nie przepada za sałatkami.
u nas na szczęście popołudniu pogoda się poprawiła i udało się wyjść na chwilkę na spacerek, miłego weekendu