Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nosz kurde

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1999
Komentarzy: 17
Założony: 18 września 2013
Ostatni wpis: 6 października 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SilverSpoon

kobieta, 110 lat,

172 cm, 77.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 października 2013 , Komentarze (5)

No niestety, mój laptop umarł i pogrzebion. Dietkę trzymam i mam sie dobrze, czuję się na przemian super atrakcyjna i wylewającym sie pasztetem, ale to chyba normalne dla większości kobiet :) Muusze się zapisać na siłkę, poznałam całkiem przystojnego pana któy chodzi na siłownię (co widać;) i może zapiszę się do niego to będę miała motywację. Chociaż z drugiej strony na siłowni wyglądam jeszcze gorzej niż w kamizelce w pracy, więc może lepiej go nie zniechęcać od razu :D Pogoda się robi to sobie na rowerek pójde jeszcze, miłego dnia!

30 września 2013 , Komentarze (1)

kazdy niezjedzony cukierek to sukces kazde powiedzenie sobie 'nie' jest sukcesem kazde wyjscie na rower czy spacer z mysla 'robie to dla siebie' jest sukcesem kazdy zdrowy wybor to sukces wreszcie najbardziej widoczny sukces: mniej na wadze, na ciele i lzej na duszy :) dzisiaj waga wskazala 77.8 czyli juz 4kg w dol (waze sie zawsze w ciuchach w pracy) ciesze sie ze nie mam w domu wagi wiec te cyfgerki sa dodatkowym bonusem a nie sensem calej diety. Jest dobrze:)

24 września 2013 , Komentarze (2)

Ciagle gdzies latam, ale dzieki temu nie mam czasu za bardzo jesc:) Szukam z rodzicami mieszkanka dla mnie i jestem tym super podekscytowana, juz jedno mi sie bardzo spodobalo, gdyby jeszcze wlasciciel (okazuje sie ze z mojego kierunku na uczelni) byl w komplecie to juz w ogole niczego do szczescia bym nie potrzebowala;)

22 września 2013 , Komentarze (1)

taaa oczywiscie ze na jednym piwku sie nie skonczylo, oczywiscie ze nie wrocilam do domu o ludzkioej porze, ba! Nie wrosilam do domu wcale, od kolegi od razu do roboty...na 10h bo musialam znajoma zastapic. Wszyscy sie pytali czy nie jestem chora bo kiepsko wygladam:D Ledwo zyje, ale caly dzien na nogach to chociaz odpokutowalam wczorajsze grzechy:) oczka mi sie kleja, spokojnej nocy wszystkim:*

21 września 2013 , Komentarze (1)

Nie z dietka na szczescie:) Trzymam sie, trzymam i nawet wiecej energii mam kiedy moj organizm nie musi ciagle spalac;) Umarl mi laptop, w nocy, uspilam go w nocy a rano juz sie nie obudzil:( Tylko wiatraczek chodzi smetnie..ehhh...no ale bylo nie bylo nagle mam bardzo duzo czasu:D i mieszkanie czyste i ksiazke czytam, ktora oid dawna sie kurzyla ;) p.s. Dzisiaj male piwko wpadnie, bo dieta dieta ale polak nie kaktus czy inny wielblad;)

18 września 2013 , Komentarze (3)

Jak tyję to nie tylko wagi unikam, to by było za proste, unikam też:
-mierzenia ciuchów, w których kiedyś wyglądałam świetnie
-stwierdzania faktu, że te spodnie sprzed dwóch miesięcy już są na mnie za małe
-kupowania większych ciuchów
-generalnie kupowania ciuchów
-oglądania się w lustrze, zwłaszcza nago
-ruchu w każdej postaci

oczywiście nie unikam:
-pochłaniania wszystkiego co się rusza w ilościach hurtowych
-picia napojów browarka i wszystkiego złego
-jedzenia na mieście

Efektem tego mogłoby być popularne jo-jo ale u mnie tego się nie da tak nazwać, bo po pierwsze primo jojo niby sie samo robi a mnie nikt jedzenia do ust nie wpychał po drugie primo zasłużyłam sobie na to.

I tak oto stanęłam dziś przed lustrem z rozpaczą w oczach i stwierdziłam, że koniec wylewania się ze spodni, muszę w końcu głośno się przed sobą przyznać "spasłam się!" i przestawać sobie wmawiać, że jest inaczej. Zakupiłam nowe dosyć wysokie spodnie, w których wyglądam trochę jak serdelek ale przynajmniej są w moim rozmiarze i nigdzie się nie wylewam, bluzkę i majtki do ćwiczeń (kompletuję się na siłownię). Pora o siebie zadbać, może i jestem większa, ale nadal zajebista :)

18 września 2013 , Komentarze (4)

Tak sobie pomyślałam, że może łatwiej byłoby mi z kimś tracić kilogramy?

I nawet wątek na forum założyłam.

Tylko na razie na nim wiatr wieje:(

18 września 2013 , Skomentuj

Stanęłam na wagę.
Koniec z "nie no jeszcze nie ma tragedii" "jeszcze trochę i się ogarnę a na razie skończę tą czekoladę".
Wlazłam na wagę, nie miałam w domu więc nawet nie musiałam unikać mojego odwiecznego wroga, teraz spojrzałam prawdzie w oczy 82kg. 
Tyle co rok temu, pół roku temu było 70. 
Haahahahah no kurwa.
Jestem beznadziejnym przypadkiem.



© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.