Koniec z "nie no jeszcze nie ma tragedii" "jeszcze trochę i się ogarnę a na razie skończę tą czekoladę".
Wlazłam na wagę, nie miałam w domu więc nawet nie musiałam unikać mojego odwiecznego wroga, teraz spojrzałam prawdzie w oczy 82kg.
Tyle co rok temu, pół roku temu było 70.
Haahahahah no kurwa.
Jestem beznadziejnym przypadkiem.